Platon szuka w tej pracy odpowiedzi na pytanie, czym właściwie jest wiedza. Pytanie bardzo żywe w owych czasach. Wiadomo, że sofiści nie uznawali wiedzy jednej – prawdziwej, a więc i obowiązującej dla wszystkich. Protagoras uczył, że każdy ma swoją prawdę, to znaczy: swoje osobiste mniemanie na równych prawach z mniemaniami innych ludzi. Mniemania różnych osób mogą być sprzeczne z sobą nawzajem i różnią się nie tym, że jedne są prawdziwe a inne fałszywe, albo jedne bliższe prawdy a inne dalsze, tylko tym, że jedne zwyciężają, a inne upadają w walce. Wielu publicystów podpisze i dziś to samo stanowisko. Gorgiasz uczył, że poznanie rzeczywistości, a więc osiągnięcie prawdy, jest w ogóle niemożliwe. Szerzył się wśród publiczności czytającej i dyskutującej sceptycyzm, czyli wątpienie w to, żeby w ogóle można było osiągnąć wiedzę, czyli pewien zbiór twierdzeń prawdziwych w jakiejkolwiek dziedzinie. Szerzył się subiektywizm, czyli to przekonanie, że prawdy obowiązującej wszystkich ludzi nie ma w ogóle, a każdy ma „prawdę” swoją własną, na własny użytek. W rzeczywistości wszystko jest płynne – mówił niegdyś Heraklit – podobnie jest i w poznawaniu ludzkim. Tak sądzono. I dziś myśli tak wielu literatów i polityków. Platoński Teajtet zwalcza te stanowiska. Dwie trzecie dialogu to polemika z Protagorasem i uczniami Heraklita. Dopiero część ostatnia zmierza do sformułowania stanowiska pozytywnego, które Platon sam wyznaje.