O etyce słowa zaczęto mówić w Polsce na początku lat osiemdziesiątych XX wieku za sprawą Jadwigi Puzyniny. Językoznawcy dostrzegali konieczność podjęcia problematyki etycznej, ale ich wątpliwości budziła możliwość badań etycznego aspektu funkcjonowania systemu językowego za pomocą metod typowo językoznawczych, czyli uznania etyki słowa za gałąź językoznawstwa. Objęcie badaniami wielu złożonych kwestii pragmatycznych oraz uczynienie przedmiotem analiz lingwistycznych komunikacji, a nie samego języka, wydawało się wtedy nieuprawnionym rozszerzaniem zakresu lingwistyki. Nie znaczy to, że problemów etycznych w tym czasie nie obserwowano. Zagadnieniem manipulacji za pomocą języka zajmowali się przedstawiciele kilku różnych dyscyplin naukowych – filozofowie, językoznawcy, socjolodzy i historycy. Badania takie zdawały się jednak czymś bardzo swoistym, odrębnym i jednocześnie zdecydowanie wykraczającym poza ramy zarówno tradycyjnie rozumianego językoznawstwa, jak i etyki. Uświadomienie sobie niszczycielskiej siły manipulacji politycznej, jej ogromnego zasięgu w polskim życiu społecznym sprawiało, że inne zjawiska, które widziano również w aspekcie etycznym, znalazły się na dalszym planie, a najważniejszym problemem z tego zakresu stała się relacja języka i prawdy, milczenia i kłamstwa. Dwa ważne wydarzenia – wystąpienie Michała Głowińskiego na temat nowomowy w warszawskim Pen Clubie (wiosną 1980 roku) oraz sesję poświęconą nowomowie (w styczniu 1981 roku w Krakowie) – można dziś uznać za początek badań mieszczących się w granicach etyki słowa. Wtedy jednak, choć dyskutowano właśnie nad etycznymi właściwościami i skutkami zjawisk językowych, nie mówiono jeszcze o etyce języka, lecz o jego nietycznym użyciu.

(ze wstępu)