Pierwsza powieść Georges’a Flipo, którą prezentujemy polskiemu czytelnikowi, sprawia wrażenie kryminału napisanego z przymrużeniem oka. Tytułowa postać, Viviane Lancier z wydziału kryminalnego paryskiej policji, nieodparcie przywodzi na myśl słynnego komisarza Maigreta, bohatera powieści Georges’a Simenona. Ta niezbyt urodziwa, lecz budząca sympatię komisarz, szefowa zespołu złożonego z samych mężczyzn, chociaż nie wykazuje żadnych upodobań do literatury, musi poprowadzić śledztwo w sprawie tajemniczego sonetu przypisywanego Charles’owi Baudelaire’owi. Zanim dowiemy się, spod czyjego wyszedł pióra, wiersz będzie pełnił rolę „seryjnego mordercy”, wysyłając kilka osób na tamten świat.

Viviane Lancier próbuje rozwiązać zagadkę wraz z porucznikiem Augustinem Monotem, początkującym w zawodzie, pozornie fajtłapą, pięknoduchem i znawcą poezji. W pełnym niespodzianek dochodzeniu z pani komisarz zdają się kpić zmarli, pozostali przy życiu bohaterowie, a nawet duchy, które też mają coś do powiedzenia.