„Czego nie ma na papierze, co nie zostało opowiedziane i utrwalone, tego nie ma w ogóle" - pisze Magda Krzyżanowska-Mierzewska we wstępie do wyjątkowej historii rodu. A raczej historii dwóch rodów Krzyżanowskich, połączonych małżeństwem współautora z Olgą Krzyżanowską, wieloletnią posłanką i wicemarszałkiem Sejmu, córką generała „Wilka" komendanta Okręgu Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, dowódcy Operacji „Ostra Brama".

Córka i ojciec przedsięwzięli niezwykłą podróż śladami przodków. Ze Lwowa do Gdyni, z Wilna do Gdańska, z wieloma przystankami po drodze: Jaremcze, Zakopane, obozy jenieckie, Warszawa, Piaseczno... Troskliwie ratowali dokumenty, fotografie, papiery z biurka po dziadku Jurku, listy babci Jadzi, przede wszystkim zaś opowieści tych, którzy jeszcze są i pamiętają: duże i jasne mieszkanie w Gdyni, nazywane po prostu Dziesiątego Lutego Trzydzieści. Dwunastówki, czyli coniedzielne spotkania o dwunastej po mszy w kościele, a często zamiast niej. Huczne imieniny dziadka Jerzego, na które zjeżdżała cała rodzina i zapalczywe dysputy przy smacznie zastawionym stole. Trzy siostry Łopińskie spoglądające w obiektyw Leicy. Śliczną Magdę, której - choć miała mężczyzn na pęczki - nie poszczęściło się w kolejnych małżeństwach. Zawsze pogodną i zadziorną Jasię, która na smutki polecała zabawę w zadowolenie. Poważną i odpowiedzialną Halę, która nie pozwalała sobie na beztroskie romanse. Dziecięce zabawy na poniemieckim cmentarzu. Anegdotki, aluzje, melodyjki nucone przy goleniu, żartobliwe imiona i smakowite ploteczki. Trzy siostry i trzech braci. Profesorowie i kucharki, oficerowie i awanturnice, wariaci i konspiratorki... czyli rody Krzyżanowskich i ich barwne dzieje.

Najszybciej budowały się kościoły i rosły drzewa. Tak było, kiedy byliśmy młodzi. A ciągle przecież nam się wydaje, że nie jesteśmy starzy. I dlatego - chociaż dzisiaj życie toczy się coraz szybciej, na znanych ulicach powstają coraz nowe budynki i centra handlowe rosną jak grzyby po deszczu, nie sposób znaleźć sklepu, który był tutaj jeszcze w ubiegłym tygodniu - pamiętamy i przypominamy sobie powoli, jakby wszystko było jeszcze w zasięgu ręki, tamten świat: przedwojenni dziadkowie Krzyżanowscy, smakowite zupy gotowane przez Marysię Fusztej, dziadków pomoc domową ze Stanisławowa, ulice Gdyni wykładane granitową kostką, pod koniec lat sześćdziesiątych zalewane asfaltem jedna po drugiej...

fragment

Patronat honorowy