Nowa powieść Jurija Andruchowycza "Dwanaście kręgów", wydana po kilku latach prozatorskiego milczenia, jest odmienna od trzech poprzednich. Sam autor nazywa ją najbardziej osobistą spośród swoich książek. Na kanwie imaginacyjnego "alternatywnego życiorysu" ulubionego poety Andruchowycza, Bohdana Ihora Antonycza – "Jima Morissona lat 30.", snuje autor quasi-kryminalną, pasjonującą opowieść o współczesnej Ukrainie – krainie, gdzie "Wszystko, czego sobie życzymy, o czym myślimy i czego się spodziewamy, z pewnością nam się przydarzy. Sęk w tym, że zawsze za późno i zawsze jakoś inaczej".

Charakterystyczne dla Andruchowycza karnawałowa logika, wyszukane gry słowne, rozszalały intertekstualizm zostały tu wzbogacone o nowe elementy: sceptycyzm oraz ironię dojrzałego twórcy. Andruchowycz tworzy świat będący organicznym połączeniem rzeczywistości poetycko-baśniowej z gorzką ukraińską teraźniejszością z jednej strony, a z drugiej – z Huculszczyzną, która polskiemu czytelnikowi kojarzyć się będzie z wizją Vincenza. A miejscem akcji jest tajemniczy, zagubiony wysoko w Karpatach pensjonat – zamek niczym z Juliusza Verne'a? Czortopol w miniaturze? – własność nie mniej tajemniczego bogacza-filantropa, który w finale okazuje się...

"Naprawdę nie wiem, jak Andruchowycz to robi. Młody osobnik z wszczepionym dwustuletnim mózgiem siadł okrakiem na szczycie magicznej połoniny i co najmniej czterech galicyjskich pokoleniach, obejmując pamięcią czasy od Franciszka Józefa po najnowsze piosenki Radiohead. To jest możliwe jedynie w Galicji, aby jedna głowa i dusza mogły złożyć w całość archeologiczny realizm z upaloną acz logiczną opowieścią".

Mikołaj Trzaska

"Świetna jest ironia, sceptycyzm i gra z wyobraźnią - swoją i czytelnika, jaką podjął Andruchowycz. Mimo onirycznego klimatu 'Dwanaście kręgów' działa jak górski potok. Ożywia".

Agata Wiśniewska, "Razem"