Jenny Lawson pochodzi z zabitej dechami dziury w Teksasie. Dorastała pośród nietuzinkowych ekscentryków. Jej ojciec – zarośnięty olbrzym wyglądający jak niebezpieczna wersja Zacha Galifianakisa – kochał zwierzęta, ale zarazem uwielbiał polowania i zajmował się taksydermią. Mama była z kolei gorącą zwolenniczką dosłownej interpretacji maksymy Co cię nie zabije, to cię wzmocni, co nie mogło to pozostać bez wpływu na psychikę bohaterki (i jej dalsze życie emocjonalne), zwłaszcza że już jako dziecko cierpiała na stany lękowe i depresję. Udawajmy, że to się nie wydarzyło Jenny Lawson to łamiąca wszelkie tabu literacka podróż z nieustraszonym, brawurowym kierowcą; to książka niepodobna do niczego, co czytaliście kiedykolwiek wcześniej.

Jenny Lawson jest zabawna, kąśliwa, bystra, zupełnie nieprzyzwoita i „jak Matka Teresa, tylko lepsza”.

„Marie Claire”

Zabawna, obrazoburcza i zaskakująco budująca. Po lekturze „Udawajmy, że to się nie wydarzyło" będziecie z niecierpliwością czekać na jej kolejną książkę.

„People”

Lawson kpi z samej siebie w prześmieszny i cudownie obrazoburczy sposób, ale pozwala jej to mówić szczerze i bez ogródek o takich kwestiach jak depresja, stany lękowe i bezpłodność.

„O, The Oprah Magazine”

Czytając Lawson śmiejecie się na głos, ale wiecie, że nie powinniście i że pewnie pójdziecie za to do piekła. Może więc lepiej tego nie czytać. Tak byłoby mądrzej i bezpieczniej.

Neil Gaiman, pisarz, autor bestsellerów na liście „New York Timesa”