Książka dla wszystkich, którzy kochają koty, choć nie tylko. O kotach, a szczególnie jednej uroczej kotce, o sztuce, o mężczyznach, a szczególnie jednym mężczyźnie, o życiu – napisana dowcipnie i z filozoficznym dystansem. Autorka znajduje pod drzwiami pudełko z małą kotką. Tak się składa, że jest to wnuczka ukochanego kota, którego niedawno straciła. Rudo pręgowane, zielonookie stworzenie, patrzące na kobietę z wyczekiwaniem, natychmiast bierze w posiadanie jej serce, cały dom i resztę świata. Otrzymuje imię Gałganka, jak szmaciana lalka z dzieciństwa. I co najważniejsze: umie rozmawiać ze swoją panią. O świecie, o Bogu, o mężczyznach i kocurach. O tym, jak widzi świat kot, a jak człowiek, a może raczej: jak go widzi kotka, a jak kobieta. Gałganka jest szczęśliwa, dopóki w pobliżu nie ma Konrada. A właśnie ten mężczyzna, który nigdy nie miał do czynienia z kotami, pojawia się coraz częściej. Potrzeba wielu metod wychowawczych i „zasadniczych rozmów”, żeby go do nich przekonać. I przekonać Gałgankę, by tolerowała tego mężczyznę w domu. Oczywiście niewiele trzeba, by Gałganka owinęła go sobie wokół palca, a raczej kociego ogona. Naprawdę szczęście jest kotką. Wystarczy spojrzeć w zielone oczy Gałganki, by w to uwierzyć.