W latach osiemdziesiątych, w ramach "poznawania naszych sąsiadów i zawiązywania dozgonnych przyjaźni", PRL-owskie instytucje organizowały dla młodzieży zagraniczne wyjazdy do lekkich prac sezonowych, najczęściej na Węgry, do Bułgarii i wschodnich Niemiec. Zdarzyło się jednak, że któryś z wojewódzkich urzędników postanowił "zabłysnąć" przed warszawskimi władzami i podpisał umowę o obustronnej wymianie młodzieży z obwodem nowosybirskim na Syberii.
W ten oto sposób trzydziestoosobowa grupka polskich licealistów znalazła się w miejscu odległym od domu nie tylko o kilka tysięcy kilometrów, ale i o wiele lat postępu cywilizacyjnego. Zbite byle jak z desek wychodki i ustawiona na rusztowaniu na środku podwórka beczka z wodą w charakterze prysznica - oto syberyjska łazienka. Do spania - prycze z twardymi siennikami. Do jedzenia - dzień w dzień bezsmakowa breja. Praca - wyrywanie metrowych chwastów w czterdziestostopniowym upale.
Tym, i wielu innym wyzwaniom musiał sprostać autor tej książki, pełniący wówczas funkcję komendanta grupy. Jak mu się to udało - przeczytajcie sami!