Życie Edgara Poe jest opłakaną tragedią. Śmierć jego straszliwym rozwiązaniem, o grozie spotęgowanej nadto trywialnością. Wszystkie znane dokumenty utwierdzają w przekonaniu, że Stany Zjednoczone były dla Poego tylko obszernym więzieniem, które przebiegał z gorączkowym podnieceniem istoty stworzonej do oddychania powietrzem bardziej wonnym, aniżeli w tej wielkiej barbarii oświetlonej gazem – i że życie jego wewnętrzne duchowe, czy to poety, czy nawet nałogowca było ciągłym wysiłkiem wyrwania się wpływom tej odrażającej atmosfery. Dyktatura opinii w społeczeństwach demokratycznych jest bezlitosną. Nie spodziewajcie się od niej ani miłosierdzia, ani pobłażania, ani jakiej elastyczności w przystosowaniu jej praw do różnorodnych i złożonych wypadków życia moralnego.