Ze wprowadzenia Autora: „Już się ten dworek zrujnował zupełnie, już go rozebrano, a na jego miejsce postawiono nowy; już na cmentarzu pozapadały się mogiły drogie, poczerniały krzyże, głazy pamiątkowe w ziemię wrosły, a przecież nie tak dawno, jak je położono i łzami żalu oblano. Nie wiek to temu, a przecież tak się to już dawnym, takiem odległym wydaje. Widzę te czasy i tych ludzi, widzę ich przez pryzmat pamięci. O szarej godzinie, w chwili dumań samotnych rysują się one wyraźnie: krajobraz odtwarza się w odległej perspektywie, postacie nabierają życia, mówią, śmieją się, płaczą. I z postaciami tymi, które z cmentarzysk wychodzą i dawne na powrót przybierają kształty, powstają zarazem ich ideały, marzenia, troski, życie całe. Snuje się pasmo wspomnień, nawiązane w dzieciństwie, chropowate, szare, bo nie z jedwabnej przędzy, nie ze złotogłowiu, ale z twardych konopnych włókien uprzędzione...