Siedziałam na podłodze wynajmowanego pokoju i myślałam o tym, jakim jestem beztalenciem. Wspominałam z rozżaleniem poprzedni  rok, w trakcie którego przygotowałam się do matury i stwierdziłam, że wyczerpałam już swoje możliwości intelektualne. Nie mogłam się już więcej uczyć, fizycznie było to po prostu niewykonalne. Jak w takim razie miałam wygramolić się z tego dołka pierwszego roku studiów anglistycznych, na początku którego ledwo (jeśli w ogóle) zdawałam kolokwia?