„Obraz multipsychiczny” przenosi nas w świat widziany oczami Janka, który błądzi między rzeczywistością a wyimaginowanym dzieciństwem... Był wczesny ranek, kiedy Janek przebudził się nerwowo. Zza okna wpadała gęsta wiązka światła, która porywała kurz w magiczny taniec. Otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju, powtarzając pod nosem, że to tylko sen. Zły sen! Wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Było białe, sterylne, nieprawdziwe. Chciał jak najszybciej zasnąć, chciał uciec, zniknąć. Nagle usłyszał dźwięk otwierających się drzwi, w których stanął mężczyzna w białym fartuchu. Coś mówił, poklepywał po ramieniu. Uświadamiał, że to nie zły sen... W „Obrazie…” płynnie spleciono fikcję z realizmem, zastawiając na czytelnika sidła zagadek. W powieści nie brak zabawy słowem, strachu i wielkiej miłości. To książka, w której od początku do końca nic nie jest oczywiste, a interpretacji jest tyle, ilu czytelników.