Umysł wyzwolony to jedna z tych książek o religii, których bardzo w Polsce brakuje. Wolna od uprzedzeń i obsesji, pisana z pozycji partnera, a nie wszechwiedzącego mentora, pozwala wierzącym lepiej pojąć swoją wiarę, a niewierzącym lepiej zrozumieć samych siebie. Dotyczy to także autora: Dla mnie jest to książka osobista. Wyrosła z lat namysłu nad miejscem religii w moim życiu i nad złożonymi związkami zachodzącymi między religią i kulturą. Tak jak wyzwalanie się z uwikłań politycznych stanowi interesujące kulturowo zjawisko, tak i przezwyciężanie religijnych uzurpacji może być pasjonujące. I to nie tylko dla badającego to zjawisko socjologa czy historyka, ale również dla każdego, kto zastanawia się nad miejscem religii w przestrzeni publicznej. fragment Trzy części, z których składa się książka - traktujące o historii religii, jej miejscu w życiu człowieka oraz różnych sposobach jej wyznawania - można spróbować podsumować jako opowieści o religii, religijności i religianctwie, lub też, innymi słowy, o tym, dlaczego katolicyzm stał się taki, jaki jest; jaki bywa i jakim nie chcielibyśmy (choć nie wszyscy), aby był. Zwłaszcza dla czytelników, którzy zetknęli się z pisarstwem Obirka, jego erudycja i wszechstronność nie będą specjalnym zaskoczeniem. Ogromne wrażenie robi jednak jego uczciwość i konsekwencja w myśleniu, niełatwa próba udzielenia choćby cząstkowej odpowiedzi na pytanie, jaki powinien być katolicyzm, by był zgodny ze swoimi założeniami najpierwotniejszymi (nauka Chrystusa) i najistotniejszymi (choćby postanowienia Soboru Watykańskiego II); by mógł otwierać się na świat, na inne religie i ludzi myślących inaczej.