Vera jest młodą dziewczyną, której przyszło urodzić się w pierwszych latach minionego wieku, w prowincjonalnym miasteczku, w porządnej niemieckiej rodzinie o szlacheckich tradycjach. Choć wychowana w surowej dyscyplinie, pełna energii i radości życia, obdarzona została przez los wspaniałym głosem
Nic więc dziwnego, że gdy jako osiemnastolatka trafiła do szykownego wielkomiejskiego Berlina, do domu bogatej i światowej matki chrzestnej, poczuła się jak bohaterka bajki o Kopciuszku. A Kopciuszek musiał jedynie spotkać swego Księcia, a potem już tylko żyć długo i szczęśliwie. Był początek lat trzydziestych.

Nowe życie w Berlinie wydawało się Verze niekończącym się pasmem przyjemności. Kładąc się do łóżka każdego wieczoru, umierała ze strachu na samą myśl, że ten nieprawdopodobnie bogaty i kolorowy świat mógłby zostać jej odebrany, gdyby tylko na chwilę spuściłą go z oka.

Polityka Very nie interesowała. W domu wbito jej w głowę, że nie jest to sprawa kobiet, a w Berlinie wszyscy starali się, by nieprzyjemne sprawy nie przedostawały się do pięknej willi w eleganckiej dzielnicy…

Iwona Menzel spróbowała odpowiedzieć na pytanie, jak to możliwe, że wytworni, kulturalni, przyzwoici Niemcy, mogli akceptować okrucieństwa i zbrodnie, jakie w ich imieniu popełniał na całym Hitler. Choć oczywiście nie ona pierwsza stawia to pytanie, ale można powiedzieć, że Czas tarantul staje w jednym szeregu z takimi książkami jak Kabaret czy Mefisto. Niemcy nie chcieli widzieć, wiedzieć, słyszeć ani tego, co działo się z ich sąsiadami, którzy byli „tylko Żydami”, ani tym bardziej tego, co przeżywali mieszkańcy takiej na przykład Polski. Jedni przymykali oczy, bojąc się stracić to, co już posiadali, inni korzystali z szybkiego awansu, będącego skutkiem ekspansji ich kraju. Za bezmyślność, strach, oportunizm, wszystko to, co w najlepszym wypadku pozwalało im żyć w przekonaniu, że nic się złego nie dzieje, a w najgorszym stać się trybami potwornej, siejącej śmierć machiny, w większości przyszło im zapłacić. Jednak życie nie jest bajką z morałem i nie jest nią również ta książka. Morał każdy czytelnik musi wyciągnąć sam.