Zimą zwierzęta czasem znikają. Zdarza się, ich szczątki znajdą się po roztopach. Ta sama przypadłość dotyka nierzadko i ludzi. W Dębiej Górze, małej nadmorskiej miejscowości, sennej po wyjeździe turystów, niewielu przejęło się zniknięciem pijaczka i drobnego złodziejaszka Włodka Chrzanowskiego. Tylko co starsi mieszkańcy poczuli, jak po plecach przebiegają im zimne dreszcze. Przed laty, w równie mroźną zimę, bez wieści przepadła trójka dzieci.

Każdy dzień przynosi nowe, złowieszcze nowiny. Trzech chłopców znajduje w lesie rozszarpaną na strzępy czapkę zaginionego mężczyzny. Dziwny ślad prowadzący do wsi wprawia w przerażenie właściciela miejscowego sklepu. Ośmioletnia dziewczynka wychodzi ulepić bałwana i znika za domem — odciski jej stóp urywają się nagle pośrodku czystej, śniegowej tafli, a wielogodzinne poszukiwania spełzają na niczym.

Wśród szukających dziecka jest dwunastoletni Tomek Kulicki, który niedawno sprowadził się do Dębiej Góry. Chłopiec wie, że ojciec spędził tu dzieciństwo, ale nie zdaje sobie sprawy, że mężczyzna powrócił do rodzinnej miejscowości mimo złożonej sobie dawno temu przysięgi, że nigdy tego nie zrobi. Przed laty bowiem w tajemniczych okolicznościach zaginął jego najlepszy przyjaciel. Nikt nie wie, co się z nim stało, ciała nigdy nie odnaleziono.

Wkrótce i Tomek znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Bo historia lubi zataczać koła. I jeśli wierzyć słowom miejscowej staruchy — powszechnie uważanej za szaloną — coś krwiożerczego krąży w okolicznych lasach.

I pragnie zemsty...