„Zuzanna kończyła tego roku całe dwadzieścia lat. Mało? Styknie. Po prostu styknie. Nic więcej, nic mniej. Wystarczająco. Co się robi w urodziny? Jak to co? Wali się do ryja, do upadłego, aż ogląda się świat z pozycji podłogi. Inaczej się nie da. Trzeba się cieszyć z kolejnego fantastycznie spędzonego roku i każdego dnia bliższego deski grobowej. Takie życie. Trzeba się bawić. Zuzia była kimś. Pojebanym dryfującym kwiatkiem na popierdolonym spokojnym morzu. Dryfowała, ku lepszemu browarowi. Z życiem jest jak z piwem, zawsze ktoś postawi następne. Czasem trzeba na nie jedynie poczekać maksymalnie godzinę. Żyje się tak samo szybko, jak się pije, do dna. Do ostatniej kropli, pustej butelki, porannego kaca. Do dna! Wszystkiego najlepszego, dwudziestoletni popaprańcu. Możesz być z siebie dumna, nie osiągnęłaś dokładnie nic” – fragment powieści

„Urwany film” Aleksandry Mader jest opowieścią o życiu, historią, jakich wiele obok nas, choć bywa, że nie chcemy ich zauważyć. Bo inność jest trudna, jest niechciana, bo strach przed innym wypiera tolerancję i empatię i dlatego tak ważne jest przesłanie autorki: Sam dla siebie bądź ważny, a wrogość wypędzaj z uśmiechem na twarzy i wysoko podniesioną głową. Nigdy nie daj sobie wmówić, że jesteś gorszy, kaleki, ułomny. Tak przecież nie jest. Bądź sobą, nie udawaj, kochaj szczerze i całym sercem.