W przyćmionym blasku świateł, wśród dostojnej ciszy
Wszedł na salę Fryderyk i musnął klawiszy.
Pierwszy dźwięk. Jeszcze nie gra, lecz improwizuje.
„Przymknął oczy i wiejskie pejzaże maluje.
Widzi zgrzebne domostwa i słomiane strzechy
I pacholąt gromadkę wśród gwarnej uciechy.
Słyszy, jak hucznie tętni weselisko w dali...
Od uśmiechów radości zajaśniało w sali.
I widzi złoty lipiec omdlały upojnie,
Słyszy, jak miodne pszczoły huczą niespokojnie.
W łanach zbóż, lśniących złotem, toną palce drżące,
Aż się wiatr tym zachwycił, zaszumiał na łące...
Krętą wstęgą się wije stalowy blask rzeki,
Niosąc szumy w horyzont upojnie daleki.
Stawy pełne błękitów – z całych sił milczące,
Nad nimi wierzb gałązki – wiotkie i drgające” – fragment wiersza pt. „Impresja – nie tylko deszczowa”