Akcja powieści toczy się w Szczecinie i w Kopenhadze, gdzie na co dzień pracuje komisarz Olaf Potocki, któremu przyjdzie zająć się sprawą sięgającą korzeniami lat 50. Punktem wyjścia jest historia niejakiego Leona Ciesielskiego – jednego z bossów ówczesnego półświatka Szczecina, zmuszonego w 1968 roku do wyjazdu z kraju. Bezpośrednim zaś zaczynem jego niezwykła, nawet jak na 92-letniego obecnie starca, prośba skierowana do bratanka, Leona Ciesielskiego juniora, o załatwienie miejsca na szczecińskim cmentarzu i znalezienie kobiety, która odegra rolę wdowy. Junior postanawia spełnić tę nieoczekiwaną prośbę, szybko jednak przekonuje się, że to nie była słuszna decyzja...
Ironiczny dystans, świetna zabawa literacka, a przy tym wciągająca intryga kryminalna – oto walory najnowszej powieści Mirosława Salskiego, które przyciągną do niej szerokie grono czytelników. Wielbłąd przy bramie wywołuje też pokusę, by jak najszybciej podążyć śladami bohaterów do Szczecina. Zapewniam, że warto: i przeczytać powieść, i zwiedzić kryminalny Szczecin. Kazimierz Świetlikowski, Zbrodnia w Bibliotece.
Tajemnica z przeszłości, majątek ukryty na cmentarzu, nietypowa prośba „zza grobu” i dwaj bracia udający siebie nawzajem… A do tego fajerwerki humoru, cięte dialogi i świetnie kreślone postaci. Wielbłąd przy bramie Salskiego to kryminał, który nie rozczaruje nikogo: ani wielbicieli klasycznych zagadek, ani tych, co lubią się pośmiać podczas lektury. Agnieszka Krawczyk, zbrodniczesiostrzyczki.pl.
Zemsty obmyślane przez dziesięciolecia bywają okrutne i wyrafinowane, zamieniając się w skomplikowane gry. Z taką właśnie intrygą przyszedł do czytelników Mirosław Salski. A że styl pisarza jest także wyrafinowany, pełen humoru i językowych subtelności, więc przyjemność z lektury Wielbłąda przy bramie jest co najmniej podwójna. Robert Ostaszewski, pisarz i krytyk literacki.