„Do niezwykle charakterystycznych form waldorfskiego nauczania matematyki w młodszych klasach szkoły podstawowej należy uczenie się poprzez działanie, tzn. w ruchu. Podczas liczenia i rachowania dzieci – razem lub indywidualnie – rytmicznie klaszczą, tupią, chodzą, skaczą i odliczają na głos, w rytmicznych odstępach czasu rzucają i łapią piłeczki lub np. woreczki napełnione fasolą. Ruch ciała wprowadza dziecko w stan aktywności wewnętrznej. Taka wewnętrzna ruchliwość jest, zdaniem pedagogów waldorfskich, niezwykle pomocna przy tworzeniu i utrwalaniu w pamięci pojęć. Słuszność tego rodzaju metody (…) potwierdzają m.in. wyniki badań Jeana Piageta, dotyczące rozwoju inteligencji w tzw. fazie operacji konkretnych, tzn. u dzieci w wieku do 12–13 lat.
Punktem wyjścia w sposobie przedstawiania materiału na lekcjach w szkołach waldorfskich jest jedność. Jedność, która z kolei w najrozmaitszych postaciach objawia się jako wielość. Do właściwego rozwiązania wiodą różne drogi. Ważne jest, aby myślenie ucznia stało się giętkie i „mobilne”, aby wykształcił umiejętność samodzielnego poszukiwania własnych sposobów. Lekcje matematyki mogą i powinny być źródłem przyjemności, zdumienia, podziwu. Przyjemności, która nagradza każde twórcze dokonanie. Zdumienia, bo oto dokonaliśmy odkrycia. Podziwu, bo w rezultatach odkrywamy piękno. Jeśli wyniki czynności obliczania (rachowania) są poprawne, są one również obiektywne. Dzięki temu lekcje matematyki mogą się przyczynić do rozbudzenia samoświadomości, wzmocnienia ufności we własne siły”.

Ze wstępu tłumacza do wydania polskiego