Cyfrowy świat już nieodwołalnie wkroczył w nasze życie, lecz czy przyniósł same korzyści? Wydawało się, że wraz z rozwojem Internetu będzie się poszerzać sfera wolności, lecz stało się coś wręcz przeciwnego. Ujawniona przez Edwarda Snowdena skala powszechnego szpiegostwa z wykorzystaniem globalnej sieci Internet wskazuje, że wolności jest coraz mniej (Glenn Greenwald, „Snowden. Nigdzie się nie ukryjesz”, Warszawa 2014). Jest to tym groźniejsze, że ta elektroniczna inwigilacja jest niewidoczna, tak jak niewidoczne są cyfrowe ślady. Łatwo jest uznać to, co niewidoczne za nieistniejące i za jakiś czas obudzimy się w świecie Orwella. Jeszcze można temu przeciwdziałać. Najpierw jednak trzeba zobaczyć, jak pozostawiane przez nas w komputerach i coraz częściej wykorzystywanych urządzeniach mobilnych cyfrowe ślady zdradzają naszą aktywność i ułatwiają szpiegowanie. Okazuje się, że powszechnie wykorzystywane systemy z rodziny Microsoft Windows zapisują bez naszej wiedzy i zgody mnóstwo informacji, na podstawie których można ustalić, co i kiedy robiliśmy na komputerze. Na przykład, jakie pliki i kiedy zostały skasowane. Zresztą takie „zwykłe” skasowanie (i usunięcie z kosza) niewiele znaczy. Bardzo często te pliki można odczytać i ujawnić to, czego chcieliśmy się pozbyć. Kolejnym źródłem cyfrowych śladów są przeglądarki WWW, które zapisują całą naszą aktywność online. A co gorsze, są wykorzystywane przez cyberkorporacje do tzw. profilowania użytkowników, czyli przetwarzania naszej aktywności w internecie na coraz większe zyski z reklam. Czy i jak cyfrowe ślady ograniczają naszą wolność? Przeczytaj tego ebooka i sam(a) przekonaj się, czy jest się czego bać...