To nie jest typowy kryminał - choć są zwłoki, jest zagadka, jest policjant i jest nawet zaginiony dziennikarz śledczy lokalnej gazety. Kryminał jest tym przypadku tylko formą i środkiem. To nie jest powieść o toruńskich Żydach, zawłaszczeniu ich mienia, a tym bardziej powieść o torunianach i Toruniu, i ich bezwzględności. Bo ona mogła mieć miejsce w Toruniu i mieć miejsca nie musiała. W tej książce brakuje głównego bohatera. Tylko niektóre wątki nawiązują do prawdziwych wydarzeń. Większość to fikcja - to przede wszystkim poszukiwanie człowieka i jego miejsca na Ziemi, wśród rodziny, znajomych, przyjaciół, na ulicy, na klatce schodowej lub w mętnej wiślanej wodzie i zastygłym spojrzeniu topielca.