Brawurowy debiut Rebbeki Hunt to urzekająca humorem opowieść o walce z – depresją.

Jest rok 1964. Odchodzący na emeryturę sędziwy Winston Churchill ma kłopot z niechcianym gościem – panem Chartwellem, który nawiedza jego oraz innych członków rodziny Churchillów z nieregularną częstotliwością już od kilkudziesięciu lat. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pan Chartwell to... olbrzymi czarny pies.

Wydawałoby się, że tak pomyślana powieść nie może się udać. O jakiejś dorosłej wersji Kłapouchego, który miałby zachęcać ludzi do podcinania nadgarstków i łykania garściami leków nasennych? A jednak książka jest przejmująca, dzięki temu, że Hunt utrzymuje równowagę między tonem komedii romantycznej, jakim opisuje relacje Esther z kolegami z pracy – i tragedii, gdy przedstawia stoicki smutek młodej kobiety.

The Washington Post