Teksty legendarnego włoskiego dziennikarza, korespondenta niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”, pisane na przestrzeni dwudziestu pięciu lat w Japonii, Kambodży, Laosie, Chinach, Indiach i Pakistanie – oto książka „W Azji”. Terzani po raz pierwszy trafił na kontynent azjatycki w 1965 roku, jeszcze jako sprzedawca maszyn do pisania marki Olivetti. Dlaczego zachwycił się Azją?

Pojechałem tam w poszukiwaniu „innego”, wszystkiego, czego nie znałem, w pogoni za ideami, ludźmi znanymi mi tylko z lektury. Zacząłem od nauki języka chińskiego, ponieważ pragnąłem zamieszkać w Chinach i zobaczyć maoizm na własne oczy; przyjąłem stanowisko korespondenta wojennego, gdyż uważałem, że to, co dzieje się w Wietnamie, jest również moją sprawą. Reszta przyszła sama, w tym także wybór krajów, w których miałem mieszkać; wybór za każdym razem dokonywany przez całą rodzinę, pod wpływem szczególnego zainteresowania, nigdy z osobistej wygody albo cudzego nadania.

fragment

Był świadkiem wielu wydarzeń historycznych, niekiedy nawet – jak w przypadku wkroczenia wojsk Vietcongu do Sajgonu w 1975 roku – jedynym dziennikarzem z Zachodu. Potrafił jednym rzutem oka ogarnąć całość opisywanych zdarzeń, a jednocześnie cechowała go ogromna dbałość o szczegół. To dlatego jego teksty tak wiernie oddają atmosferę przerażenia w Pekinie po masakrze na placu Tiananmen, paniki na ulicach Phnom Penh przed wkroczeniem Czerwonych Khmerów, ale też dusznego erotyzmu japońskich love hotels.

 

Tiziano Terzani przez trzydzieści lat był właściwie jedynym włoskim dziennikarzem, piszącym z pasją i głęboką znajomością rzeczy o wielkich wydarzeniach w Azji, poczynając od wojny wietnamskiej poprzez Kambodżę, Chiny, Japonię, Afganistan i Indie.

The Independent

Tiziano Terzani, jeden z najwybitniejszych europejskich reporterów. […] Krytycy porównują Terzaniego do autora Cesarza. […] Był tam, gdzie stawała się historia.

Rzeczpospolita

Terzani był wybitnym obserwatorem, dostrzegał rzeczy dla innych niewidoczne. […] Jego podróż po Dalekim Wschodzie, od Singapuru, przez Malezję, Tajlandię, Kambodżę, Birmę, po Chiny, to w dużej mierze wyprawa w głąb azjatyckiej podświadomości, w świat ginących tradycji, umierających obyczajów, w rzeczywistość, w której mistycyzm przybiera niemal materialną postać.

Dziennik

Tylko kilku dziennikarzy stało się legendą za życia, a jeszcze mniej spośród nich na to zasługuje. Tiziano Terzani z pewnością zasłużył. We Włoszech stał się kimś więcej niż legendą - był guru.

The Times