W? marcu 1916 r. blisko obecnej granicy litewsko-białoruskiej, nad jez. Narocz (największym jeziorze późniejszej II Rzeczypospolitej), toczyły się bardzo zacięte walki niemiecko-rosyjskie, których ślady w postaci pozostałości bunkrów i okopów do dziś można oglądać na tamtych terenach. Ta tzw. operacja naroczańska 1916 r. nie jest przedmiotem częstych publikacji dotyczących pierwszej wojny światowej. Na pierwszy rzut oka była zwykłym biciem głową w mur, którego ostatecznym wynikiem były prawie wyłącznie olbrzymie ofiary ludzkie, czyli zjawisko dość typowe dla zmagań mających miejsce podczas Wielkiej Wojny. Mimo to, właśnie z uwagi na tę swoją typowość, epizod ten jest ze wszech miar wart przypomnienia. Niniejsza, dogłębna analiza tej batalii pióra radzieckiego historyka wojskowości Nikołaja Podorożnego ukazuje ją z kilku punktów widzenia. Przede wszystkim uświadamia jakim koszmarem była wojna pozycyjna, w tym przypadku na froncie wschodnim. Pokazuje też ze szczegółami staroświeckość sposobu walki, któremu hołdowano w rosyjskim dowództwie jeszcze na krótko przed przełomową i nowatorską pod względem taktyczno-operacyjnym ofensywą generała Brusiłowa. Wreszcie książka ta jest również wielkim oskarżeniem marnych talentów wojskowych carskiej generalicji oraz opisem nienajlepszych stosunków panujących w ówczesnej armii rosyjskiej.