Tam, gdzie dzieje się niesprawiedliwość i krzywda, zawsze rządzą brudne pieniądze i jeszcze brudniejsze sumienia. Tam znajdziesz agentów wywiadu, szpiegów, kombinatorów, wszelkiej maści psychopatów i zwyrodnialców, mających ludzkie życie za nic. Bo słusznie rzekł Witkacy, iż rewolucja to „czerwone paznokcie”. Gwałty, ludobójstwo, tortury są do niej przypisane tak samo, jak płomienne przemówienia rewolucyjnych przywódców.

Lecz czasem nawet w takim piekle zabrzmi dzwon z lepszego jakby świata. Jednak i on okazuje się tylko złudną nadzieją. Wieszczy bowiem nie pokój wcale, lecz raczej to, co zapisał Mickiewicz w „Dziadach”:

Tak! Zemsta, zemsta, zemsta na wroga

Z Bogiem czy choćby mimo Boga.

I pieśń ta dźwięczy zawsze tak samo, nieważne czy w lodowatej przestrzeni wielkiego imperium, czy w gorącej Afryce.

Dlatego – parafrazując Hemingwaya – nie pytaj, komu bije dzwon – on bije na trwogę.