„Dla mnie to też było bardzo dużo, kiedy on po prostu zszedł z nieba i usiadł obok mnie. Jakbyśmy byli umówieni na spotkanie, a on naturalnie przyszedł i zaczął ze mną rozmawiać, jakbyśmy przyjaźnili się od lat. Zauważył mnie. Teraz już wiem, że widział mnie już wcześniej, a wręcz – opiekował się mną, a jego zlot na ziemię wcale nie był przypadkiem. Jednak wtedy byłam pewna, że to był przypadek i byłam ogromnie zaskoczona, że ktoś tak promienny, jak on, chce rozmawiać z kimś, kto wygląda jak czarna dziura. Teraz zastanawiam się, czy dalej tak wyglądam. Przeczesuję palcami swoje długie, szarobure włosy, które straciły intensywność koloru razem z moją skórą, łąką i całym moim życiem. Patrzę w dół, na mój za duży, wyciągnięty sweter i pomimo że na co dzień czuję się w nim dobrze – teraz trochę mi przeszkadza. Zwłaszcza kiedy wzrok przenoszę na anioła, który ubrany jest w białą koszulę i jasne spodnie. A ja... idę w szarym swetrze, całkiem boso i tylko przemierzam drogę, kalecząc stopy. Jednak ta droga jest moja i jestem z niej dumna, nawet jeżeli sprawia mi trochę bólu…” – fragment powieści