„Obosieczny miecz” to rozbudowana i wielopoziomowa powieść z gatunku high fantasy, wypełniona magią, humorem i niemałą dawką przemocy. Claudia, Alex i Demon (niegdyś znany jako Diabeł) to pozornie „zwykli” ludzie, od ponad wieku żyjący sobie spokojnie na Ziemi, w Nowym Jorku. Pewnego dnia dociera do nich wiadomość, że krainie, z której pochodzą, grozi niebezpieczeństwo. Nie bacząc na to, że są wygnańcami i że powrót do ojczyzny karany jest natychmiastową śmiercią, ruszają w niebezpieczną wyprawę, w której towarzyszą im mogące przybrać ludzką postać Chowańce: kotka Szehina, orzeł
Krik i pies Darius.
W pełnej przygód i usłanej trupami pokiereszowanych wrogów wędrówce po Azgardzie oprócz nowych przyjaciół pomoże im także fakt, że cała trójka to magowie z domieszką krwi zwierzęcia, którego moce posiadają: Alex jest kotem, Demon wilkiem, a niesforna Claudia, nie bez powodu zwana Szaloną Bestią, feniksem, dzięki czemu kontroluje zarówno płomienie, jak i śmiercionośne nuty. Przyda się jej to najbardziej w finałowej scenie megapojedynku z dowódcą Businów, półkrwi wampirem Quinnem Yabaro. Ten, kto go przeżyje, założy na siebie czarną koszulę z nadrukiem kota w hipisowskich okularach i napisem: „Bądź szczęśliwy”. Tylko kto nim będzie? I czy Azgard zostanie wyzwolony od Businów?

O Autorce:
Ma szesnaście lat, z czego jedną czwartą przeżyła w świecie Azgardu. Początkowo budowała jego elementy nocami, odsypiając w szkole nieprzespane godziny. Teraz, już za dnia, kończy drugą część „Miecza…”, a kiedy nie może zasnąć w nocy, otwiera „Władcę pierścieni” i… już po chwili smacznie chrapie. Żaden z niej orzeł i sokół z języka polskiego
i nie przepada za chemią (i to bynajmniej nie z powodu chemii), ale za to jest zabójczą fanką historii i ostrej muzyki.