Współcześnie, aby poznać odległą przestrzeń, nie musimy opuszczać domowych pieleszy. Wystarczy bowiem zerknąć na ekran telewizora lub monitor, by oddać się przyjemności oglądu miejsc oddalonych o tysiące kilometrów. Do niedawna tę możliwość dawały tylko literatura podróżnicza i malarstwo. Pokonując współcześnie własne ograniczenia — finansowe, czasowe, rodzinne czy zawodowe — możemy oddać się przyjemności delektowania się obrazami obcych miast, odległych widoków, sami nie wkładając wysiłku w akt fizycznego przemieszczania się. Każda proponowana nam narracja związana jest jednak z poetyką drogi odmierzanej stałym rytmem kroków, dynamiką środków komunikacji, z których korzysta narrator. Najważniejszy, a zarazem najbliższy człowiekowi sposób poruszania się stanowi chodzenie. Obwarowane jest ono kilkoma wymogami. Odbywa się z punktu do punktu, wymaga postawy pionowej, odmierzane jest rytmem kroków, podlega ograniczeniu związanemu z odczuciem fizycznego zmęczenia poruszającego się podmiotu. Chodzenie wymaga także skupienia. Pieszy musi się rozglądać, omijać przeszkody, wchodzić w kontakt z przedmiotami i podmiotami, które znajdują się na jego drodze, omijać je, wyprzedzać. Trasa podporządkowana jest liniom miejskich arterii, dróg czy uliczek. Kroki się stawia, drobi. W kroku może być zawarta dystynkcja i rytm marszu lub figlarność tanecznych kroczków. Mówi się o kroku tanecznym, marszowym, defiladowym, żółwim czy milowym. Chodzenie z założenia cechuje odcinkowość, fragmentaryczność poznania przestrzeni, którą pieszy zagarnia. Fragmenty układają się przechodniowi w całość, za każdym razem jednak inną, znaczoną indywidualnym rytmem, wysiłkiem i punktem odniesienia. Mapa jednej przestrzeni staje się zatem wielokrotnością map zapisanych przez indywidualnych użytkowników. Powstają swoiste puzzle. (Fragment Wstępu)