„Półksiężyc i gwiazda czerwona” to rzecz o planach i celach komunizmu – w tym przypadku w wydaniu bolszewickim. Ze wstępu autora: Jak w wiekach ubiegłych muzułmański półksiężyc, tak dziś czerwona gwiazda sowiecka jest godłem potęgi niosącej zagładę cywilizacji i kulturze świata chrześcijańskiego. I jak wówczas, tak też dziś narody i państwa Europy nie dorosły do zrozumienia naglącej konieczności solidarnej postawy i solidarnego działania przed obliczem groźnego niebezpieczeństwa; zamiast tego krótkowzroczny egoizm, który albo obojętnie patrzy na nieszczęście sąsiada, w nadziei, że może coś na tym zarobić, albo nawet wchodzi w układy z wrogiem, głupio się łudząc, że „dość jest chcieć pokoju z nim, aby ten pokój mieć”. A plany i cele wroga tego, w porównaniu z charakterem i wyłącznie zdobywczymi celami najazdów tatarskich i tureckich, sięgają nierównie dalej! Nic podobnego historia dotychczas nie zapisała. Chodzi tu bowiem o wskrzeszenie czegoś, co bezpowrotnie, jak się zdawało, odeszło w dal przeszłości, to jest pańszczyzny – o przeistoczenie świata w jeden wielki dom niewoli, w jakiś kołchoz, mówiąc żargonem sowieckim, w którym człowiek stałby się automatem bez myśli i bez woli, albowiem myśleć i mieć wolę jest przywilejem tylko partii, przywilejem bezpieki, będącej jej widocznym wyrazem. Aby jednak znaleźć upodobanie w roli automatu bez myśli, bez woli, trzeba wprzódy przestać być człowiekiem, trzeba przejąć się przeświadczeniem, że człowiek, jak naucza bolszewicki „profesor” Tretjakow, jest niczym innym, jak maszyną, potrzebującą dziennie wchłonąć w siebie tyle, a tyle pokarmu, aby być puszczoną w ruch. Dlatego pierwszym zadaniem i celem komunizmu, od urzeczywistnienia którego zależą wszystkie inne zadania i cele, jest zniszczenie religii, zabicie idei Boga i tym samym idei człowieka, jako istoty, co myślą i duszą sięga ponad materię.