Matt McCarthy marzył, że będzie idealnym lekarzem, potrafiącym leczyć i dotrzeć do pacjentów jak mało kto przed nim. Jednak gdy podczas jego pierwszego dyżuru w szpitalu nowo przyjęty pacjent niemal umiera na oddziale intensywnej opieki kardiologicznej, Matt przekonuje się, że nie będzie łatwo…
Marzenia o doskonałości szybko ustępują pragnieniu, by po prostu przetrwać w szpitalu, gdzie trudno bez strachu wykorzystać wiedzę wyniesioną ze studiów i ratować życie ciężko chorym pacjentom. Tym bardziej że stażysta będzie prawdziwym lekarzem dopiero za chwilę. Może nawet dłuższą.
Wspomnienia McCarthy’ego są zabawne i szczere, pozbawione patosu i zarozumialstwa, a jednocześnie trafnie opisują trudy i paradoksy procesu stawania się lekarzem. Prawdziwym lekarzem.

„Ta relacja jest tak wciągająca, że w trakcie jej czytania przeszedłem od przyrzeczenia sobie, że nigdy nie pozwolę zbliżyć się do siebie żadnemu stażyście, do zrozumienia, dlaczego proces szkolenia lekarzy wygląda tak, jak wygląda” – ENTERTAINMENT WEEKLY

„Fascynujący opis metamorfozy niepewnego własnych umiejętności stażysty w wykwalifikowanego lekarza” – DISCOVER

„Czysta przyjemność… połączenie rozrywki ze spojrzeniem na nieznany świat” – USA TODAY

„Ten poruszający pamiętnik opisuje burzliwy rok stażu medycznego w Columbia University Medical Center w Nowym Jorku, dwunastomiesięczny maraton, który cechują bardzo szybki proces uczenia się, skrajne emocje oraz chroniczny brak snu. Prawdziwe spojrzenie na to, jak człowiek staje się lekarzem” – BOOKLIST

„Lektura obowiązkowa dla każdego, kto zamierza być lekarzem, albo po prostu wybiera się do lekarza”. Lisa Sanders

„Przezabawna, przerażająca i niezwykle inspirująca. Halucynogenna podróż przez pierwszy rok pracy lekarza, pełna pechowych zakłuć igłą, błędnych diagnoz, znikających pacjentek, życia oraz – co nieuniknione – śmierci. Świetnie napisana i wciągająca do ostatniej chwili jest pozbawionym upiększeń opisem tego, jak powstają te niedoskonałe, lecz bohaterskie istoty ludzkie, które ratują nam życie – choć czasem im się to nie udaje” – Steve Fainaru