III RP nie potępiła systemu komunistycznego, szczególnie w sensie prawnym. Stąd nie można dziś ścigać sędziów i prokuratorów totalitarnego państwa za sam fakt, że służyli stalinowskiej machinie zbrodni, żądając kar śmierci dla żołnierzy niepodległościowego podziemia. IPN może oskarżać tylko wówczas, jeśli łamali oni ówcześnie obowiązujące przepisy, przekraczając przysługujące im uprawnienia. Prokurator Łapiński mógł być sądzony tylko dlatego, że nie dopilnował właściwego składu sądu. Z kolei oficerowi śledczemu trudno udowodnić sadystyczne metody przesłuchań, bo często jego ofiary już nie żyją, więc stawia się mu zarzut niedopełnienia terminów aresztowań. Helenę Wolińską-Brus oskarżono na przykład nie o to, że była krwawą stalinowską prokurator, ale że aresztowała generała Fieldorfa z pogwałceniem prawa, dopiero po dwóch tygodniach od aresztowania go przez bezpiekę.

Cieszy, że w Polsce następuje obecnie eksplozja pamięci o Żołnierzach Wyklętych, głównie wśród młodego pokolenia. Niezłomni trwali na swych pozycjach, choć wiedzieli, że skazani są na porażkę. To żołnierze ostatniego polskiego powstania zbrojnego przeciw Sowietom. Musimy oddać im hołd, jako prawdziwym bohaterom. Nie należy jednak zapominać o drugiej stronie. O tych, którzy ich represjonowali, mordowali – w imię obcego interesu.


„Lista oprawców” przypomina o katach i prześladowcach, niosąc przesłanie w formie przestrogi, że nieukarana zbrodnia może się powtórzyć.
Książka zawiera 118 biogramów i 106 zdjęć. Poszukiwania kolejnych nie ustają.