W Polsce co dziesiąty noworodek przychodzi na świat przedwcześnie. Dzięki postępowi neonatologii przeżywają dzieci, których jeszcze dekadę temu nie można było uratować – urodzone w 22. czy 24. tygodniu ciąży (próg przeżycia). Jeśli – dzięki rehabilitacji – rozwijają się prawidłowo, mówi się o cudzie. Jeśli ciężko chorują, ich życie zamienia się w uporczywą terapię. Nikt w chwili narodzin nie wie, jak będzie.
To, czego doświadczają matki wcześniaków, można porównać ze stresem bojowym. Są słabe, bezsilne, pełne poczucia winy, dręczone wątpliwościami. Muszą szybko zapomnieć o sobie, by pomóc dziecku, które zaczyna najcięższą walkę – o życie. Na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka wcześniaki spędzają nieraz wiele tygodni, a nawet miesięcy. Najgorsze są poranki i wieczory. Poranki – bo trzeba wejść na oddział i dowiedzieć się, czy przez noc nie stało się nic złego. Wieczory – bo zostawia się dziecko. Rodzicom każdego dnia towarzyszą niepewność i poczucie zagrożenia. Jedno i drugie może już nigdy ich nie opuścić.

„Mówią, że trzeba wioski, żeby wychować dziecko. „Wczesne życie” pokazuje, że matka wcześniaka, aby przetrwać, również takiej wioski potrzebuje. Rodząca na stole operacyjnym chwyta za dłoń anestezjolożkę, przerażona kobieta w połogu tuli się do matki, bohaterkę tęskniącą za leżącym w inkubatorze synkiem mądra położna napomina, żeby nie chodziła przez zwykły oddział noworodkowy, bo to przecież dla niej tortura. «Tamte dzieci są prawdziwe, duże», płacze bohaterka. «Pani dziecko też jest prawdziwe», odpowiada mądra położna. Prawdziwe, tak jak prawdziwa jest ta książka. I piękna” – Justyna Bargielska