„Wysoki, blady, energiczny mężczyzna. Miał brodę, ale bardziej niż trapera przypominał rabina”. Żył tak, jak zawsze pragnął, i tak jak jego zdaniem żyć było trzeba. Znany ze swojego uporu i nieprzejednania, zyskał sławę na całym Svalbardzie. Lata spędzone w samotności zahartowały go i uczyniły jeszcze bardziej nieustępliwym. Samotnik w noce polarne, latem – dusza towarzystwa. W swojej traperskiej chatce gościł agentów KGB, norweską królową i światowej sławy pianistę. Ma trudny charakter, ale jak mało kto zjednuje sobie ludzi.

„Kiedy w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pierwszy raz przyjechałem na Svalbard, każdy wiedział, kim jest Harald. Jego imię powtarzali z szacunkiem polarnicy różnych narodowości i zaraz dodawali, że to jeden z ostatnich traperów. Z czasem na traperskich włościach został tylko on. Być może ktoś dziś jeszcze uprawia traperstwo, ale legenda ostatniego prawdziwego trapera Svalbardu zostanie przy Haraldzie, bo on swoją życiową przygodę zaczął w czasach bez GPS-ów, telefonów satelitarnych i kurtek z oddychającymi membranami, z psim zaprzęgiem zamiast skutera spalającego hektolitry paliwa. Tę przygodę i całe życie opisuje pięknie Birger Amundsen, człowiek, który jak mało kto zna Svalbard i który potrafi słuchać. Opisuje ją od początku do końca, bo czasy Haralda trapera dobiegły kresu, a z nim skończyła się cała epoka. Dziś Spitsbergen to kolorowe miejsce pełne przedstawicieli różnych narodowości, to naukowcy z całego świata gnający po próbki na skuterach lub helikopterem, to wycieczkowe statki wypełnione turystami, to topniejące lodowce i znikający coraz szybciej lód morski, na którym niedźwiedzie wciąż polują na foki i na którym polował też Harald. Jednak wciąż bez zagłębienia się w świat Haralda nie sposób zrozumieć tego kawałka Arktyki. Dlatego koniecznie przeczytajcie tę piękną książkę” – Adam Wajrak