Brutalnie szczera opowieść o polskiej rzeczywistości widzianej oczami nastolatka Szesnastoletni Karol wie, że życie nastolatka bywa koszmarem. W domu codziennie zderza się z murem niezrozumienia i egoizmu skupionych na własnej karierze rodziców. W szkole – wikła się w ryzykowne układy miłosno-towarzyskie i nieustannie prowokuje nauczycieli, chcąc choć przez chwilę zaistnieć. Nic dziwnego, że w swoich snach Karol w bezkompromisowy sposób rozprawia się ze znienawidzoną szkolną rzeczywistością… Zawieszony między dzieciństwem a dorosłością, bacznie obserwuje zachodzące w jego otoczeniu zmiany i robi wszystko, by przetrwać w opresyjnym systemie, który wymaga od niego nieustannego zginania karku. Obawa przed tym, że mógłby stać się taki sam jak jego rodzice, doprowadzi go wkrótce do najtrudniejszych w życiu wyborów… Tak sobie myślę, że ojciec musiał być w niej nieprzytomnie zakochany, skoro ożenił się z nią, nie dostrzegając w niej pustaka, kurzego myślenia i tej irytującej beztroski. Dla mnie to głupota, choć ona uważa siebie za doświadczoną i troskliwą matkę. Jednak chyba nie mnie to oceniać, konstatuję z mety, bowiem nie posiadam – i oby jak najdłużej nie! – jakichkolwiek rodzicielskich kompetencji. Nawet wyobrażenie na ten temat, że mógłbym zasuwać po mieście, w parku, trotuarach i spacerniakach, z wózkiem wypchanym kilkoma kilogramami rozwrzeszczanego, srającego i sikającego w pieluchy mięsa, przyprawia mnie o mdłości, przyspieszone bicie serca i prawie omdlenia. Co trzeba mieć w głowie, żeby pragnąć posiadać dzieci? Niewyobrażalna bzdura! Stach Szulist Były meliorant i dziennikarz, prawie „skończony” belfer. Laureat licznych konkursów pisarskich, autor opowiadań i sztuk teatralnych publikowanych w pismach literackich i zbiorach opowiadań, ostatnio w I tomie „Opowieści naszych dni”. Do tej pory opublikował powieści „List z Limbaži”, „Larwy” i „Coś przeminęło”. Tworzy z zamiarem i nadzieją poszerzenia grona czytelników.