Warszawa, koniec lata 1944 roku. Upadające powstanie. Na powierzchni, szaleją płomienie i spadają bomby, dlatego tylko zimny chłód kanałów daje jakiekolwiek szanse na przetrwanie. Władek, dowódca bezimiennego oddziału, za wszelką cenę stara się przeprowadzić swoich ludzi w bezpieczne okolice wolnego Śródmieścia. Jednak wróg, to nie tylko karabiny w górze, to też demony wewnątrz. Miasto ich osądzi.

 

Co jest gorsze, tragedia umierającego miasta i jego mieszkańców, czy świadomość, że przyłożyło się do tego rękę? Gorycz porażki, czy atawistyczna chęć przetrwania za wszelką cenę? Jedynym wyjściem z ognistej pułapki są miejskie kanały, w których mroku łatwo odejść od zmysłów...

"Ja, powstaniec" - jest krótką i osobistą wyprawą do Warszawy roku 1944, dogorywającej w ostatnich tygodniach powstania. Opowiada historię Władka, dowódcy bezimiennego oddziału, który wbrew wszystkiemu próbuje przeprowadzić swoich ludzi przez nieskończony labirynt warszawskich kanałów. Walczy nie tylko z wrogiem i przeciwnościami losu, ale być może przede wszystkim, z samym sobą.

Opowiadanie nie jest aktem oskarżenia wobec niewątpliwie jednego z najbardziej bohaterskich, ale też najbardziej tragicznych zrywów narodowych w dziejach Polski. Nie jest też jednak pochwalnym pamfletem. Być może mógłby się zdarzyć cud, który zmienił by losy tamtej bitwy. A może tylko jednego istnienia? Cokolwiek mogło się wtedy zdarzyć, miało swoją cenę.

Nie wszystko jest do końca takie jak się zdaje i czasem trudno odróżnić fantasmagorię od rzeczywistości. Niezależnie jednak od uczynków ludzi, Polaków czy Niemców, miasto to było świadkiem wielu bitew i wielu tragedii, a kryjąca się w nim pradawna siła nie ma litości dla sprawców cierpienia...