Z pewnością życie nie jest usłane różami. Jak mądrze napisane jest w Księdze Hioba: „człowiek… ma krótkie i bolesne życie, wyrasta i więdnie jak kwiat, przemija jak cień chwilowy…” [Hi 14, 1-2\ Dotyczy to życia każdego: pot, łzy i krew naznaczają ludzką egzystencję.
 
Każdy musi dźwigać swój własny krzyż, który jest jego drogą życia. A droga ta dla nikogo nie jest lekka, chociaż przez długi czas może ona mieć łagodny przebieg. Lecz deszcz cierpienia każdemu jest przeznaczony. Krople potu, łez i krwi, chociaż niechciane, zroszą w końcu każde oblicze.
 
A wówczas jakże trudno pogodzić Dobroć z cierpieniem, które jest raczej zaprzeczeniem miłosierdzia, jak gdyby odwróconym sercem spadającym z nieba w postaci kropel deszczu, który zamiast koić strudzoną egzystencję, wbija jej kolejne bolesne ciernie wzbudzając tym samym coraz to więcej wątpliwości w istnienie dobrego Boga.
 
Krzyż, który wówczas trzeba udźwignąć, kładzie cień na naszą wiarę. Bo czy nie dość, że ręka człowieka zadaje ból? Czy potrzeba jeszcze zsyłać cierpienie pochodzące z natury, uczynionej wszak ręką Boga?
 
Wobec subiektywnie odczuwanej niesprawiedliwości, jakże trudno jest wówczas powiedzieć: „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?” [Hi 2, 10\ Czy da się wówczas te serca odwrócić, aby cały trud i ból aż po śmierć znosić dla Stwórcy wszystkiego, aby wznoszone były one od człowieka, pomimo tego, iż sam krzyż lżejszym nie będzie… krótko mówiąc: odwrócić subiektywną perspektywę przez co sam cień w blasku zrozumienia zniknie.
 
Rozum musi wówczas stanąć na wysokości zadania i podeprzeć upadającą wiarę. Bo gdzie indziej można szukać dla niej ratunku?…
 
W tej niewielkiej pracy, do której dołączyłem jako uzupełnienie pisane swego czasu batuty filozoficzne, poruszam problematykę cierpienia, rozpatrywaną szeroko od wieków przez licznych filozofów…
 
Moje podejście nie ma na celu ani uniewinniania Boga, ani obwiniania człowieka, bo obie niepodważalne prawdy uznać musi każdy, kto chce poważnie zajmować się filozofowaniem.
 
W ramach mojej filozofii ostrożności zmierzam po prostu do usensownienia cierpienia, pokazując, iż z tym, czego uniknąć się nie da, należy się oswoić… I temu właśnie ma służyć w moim odczuciu filozofia: ma budować człowieka, czy inaczej: wzmacniać jego ducha, aby mógł sprostać godnie życiu, a czynić to musi poprzez ukazywanie sensu i wskazywanie drogi…
 
www.vagus.pl