Co się działo na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w Polsce? Przeważnie kojarzymy miasta, fabryki i ogromne zakłady pracy. Przewroty, strajki i aresztowania - strach i powiew wolności. Ale jak upływały miesiące i pory roku ludziom w małych miastach, na wsiach, gdzie głównym pracodawcą był PGR lub lokalna przetwórnia i sklep spożywczy? Gdzie w zamkniętej społeczności milicjant był jednocześnie sędzią? Przecież tam żyła większość ludzi. Każdy miał swoje lokalne dylematy, romanse, biznesy. Dla każdego jego własne pół czy półtora hektara ziemi, dwie izby w walącej się chałupie czy zdobycie litra samogonu było najważniejszym tematem dnia… Ta książka to nie farsa, nie komedia, nie kryminał. To po prostu codzienne życie z minionej epoki.