Sylwetki brodnickich starostów są mocno osadzone w epoce. Na kolejnych kartach spotkamy ich, gdy nieraz stają przed trudnymi wyborami, gdy popełniają wielkie czyny i wielkie błędy. Szubrawcy i herosi. Poznamy tych co to działali pro publico bono oraz tych którzy na świat patrzyli przez pryzmat własnego trzosa. No..., tak normalnie, jak to w życiu bywa.Miecz, potem szabla dość często tu błyszczy.    Większość brodnickich starostów to osoby o barwnych życiorysach lecz czy mogło być inaczej gdy zostawali nimi bitni wodzowie jak Kościelecki, narwańcy jak Kawieczyński, bogacze jak Zamyski, królowe jak Marysieńka Sobieska, księżniczki jak Anna Wazówna, sobiepany jak Szumborski itd.   Jako potomek starego brodnickiego rodu, którego najgrubsze korzenie „po mieczu” sięgają daleko w głąb początków Prus Królewskich, wiele razy miałem wrażenie, że pisząc o sprawach sprzed wieków, wydobywam jednocześnie opowieści, jakie niejeden z nas – ludzi współczesnych - dawno utracił w swojej własnej familijnej tradycji (niezależnie od miejsca pochodzenia), w zbiorowej społecznej, lokalnej świadomości. Warto je przywrócić. Niech one pomagają nam, naszym dzieciom w budowie tożsamości, w poczuciu przynależności do Małej Ojczyzny.