Sarkastyczny, prześmiewczy, ale tez niezwykle gorzki i prawdziwy obraz warszawskiego "Mordoru", a przede wszystkim ludzi pracujących w korporacjach. 

Autorka, która od ponad 10 lat pracuje w korporacjach zlokalizowanych w okolicach ul. Domaniewskiej w Warszawie, dlatego zdecydowała się napisać książkę pod pseudonimem, nie krytykuje samych korporacji. Nie zniechęca do pracy w nich. Ale niczym w zwierciadle, często krzywym, maluje przejaskrawiony obraz korpoludka. Opisuje relacje ludzi pracujących w "Mordorze", także poza firmą. Ich życie prywatne. Zagląda nawet do ich sypialń, opisując zarówno seks, jak i związki.

W tym zwierciadle odnajdą się nie tylko pracownicy warszawskich korporacji, ale również każdy z nas, bez względu na to gdzie mieszkamy i czym zawodowo się zajmujemy. Każdy, kto choć raz miał ochotę "rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady".

Autorka zachęca również do poszukiwania "swoich Bieszczad", "swoich Mazur" lub zwyczajnie swojego miejsca na ziemi, pozwalającego oderwać się od zblazowania, kawiarnianego i imprezowego życia, opartego na kruchych relacjach w myśl zasady "ma być: łatwo, lekko i przyjemnie".