Tej Dorotki nie uniosłoby z Kansas żadne tornado. Co innego bimber. Po nim żadna podróż nie jest zbyt długa, żadna przygoda straszna, żadna szczęka nie do złamania. Ale nawet ona, kiedy skacowana i rozkojarzona wysadzała przydomową destylarnię, wysyłając w powietrze nie tylko siebie, lecz także swojego wiernego blaszanego kompana, nie mogła przewidzieć takiego obrotu wydarzeń. Nie dość, że wylądowała w jakimś Januszowie i została rewolucjonistką, to jeszcze poznała całą masę dziwnych indywiduów, których znaczna część wyda się czytelnikowi niepokojąco znajoma. Żeby jednak dowiedzieć się, czy wygrała walkę z Mściwym Karłem i Ojcem Czarodziejem, warto samemu zagłębić się w tym nie do końca bajkowym świecie, w którym nie brak wartkiej akcji i silnych wzruszeń. Emocji z pewnością będzie pod dostatkiem.