Stany uprzywilejowane
Wydawnictwo: Wydawnictwo OD DO
Opowiadania Marcina Polaka dotyczą spraw najważniejszych – sensu (a raczej braku sensu) życia, nieuchronności śmierci i sposobu, w jaki z tymi bolączkami radzi sobie kultura. Ani na moment nie rezygnując z podniosłego tonu, autor wykorzystuje siłę makrorealizmu, niejednokrotnie przekraczając warstwę fabularnej rzeczywistości i ochoczo sięgając po ironię oraz elementy surrealistyczne. Głównym bohaterem zbioru opowiadań jest mężczyzna bez imienia i bez wyraźnych cech charakteru – chciałoby się powiedzieć za Musilem: człowiek bez właściwości. A jednocześnie człowiek-kameleon, który usiłuje dopasować się do otoczenia, żyć życiem zaplanowanym przez innych, dostosować się do norm społecznych, uśrednić się. Ta nauka przystosowywania się, znikania w tłumie, zaczyna się już w przedszkolu. Bohater idzie następnie przez życie, odhaczając niejako kolejne zadania na swojej drodze: szkoła, przyjaźń, pierwsza (i każda kolejna) miłość, studia, praca, małżeństwo itd. Buntuje się wewnętrznie wobec tych kolein, ale w nie wpada, choć nie czerpie z tego satysfakcji.
Na pierwszy plan wydobywają się tutaj rozważania filozoficzne oraz przedstawienie życia jako pasma udręk, w którym prym wiedzie bezrozumne społeczeństwo. To właśnie polskość jest główną zmorą bohaterów tych opowiadań. Pozorna nieefektowność fabularna ustępuje miejsca niezwykłej rozpiętości tematycznej przekazywanej w warstwie dialogowej lub w monologu wypowiedzianym. Toczą się tu prawdziwe dysputy filozoficzne, roztrząsany jest problem miałkości życia (zwłaszcza w Polsce), każde opowiadanie staje się intelektualnym/inteligenckim agonem.
Nie bez powodu przez karty tych opowiadań przewijają się liczne nazwiska filozofów i pisarzy, do których autor się odwołuje, lub do których w mniej lub bardziej oczywisty sposób nawiązuje. To Gombrowicz, Beckett, rzesza filozofów oraz – rzecz jasna – Bernhard. Właśnie austriackiemu mistrzowi poświęca Polak najobszerniejsze z opowiadań – i robi to znakomicie, tworząc „Instrukcję napisania powieści bernhardowskiej”, która to powieść (podobnie jak powieść antybernhardowska) jest – jak wiadomo – niemożliwa. Przewodnik staje się kpiną z podejmowanych prób pastiszowania Bernharda, a jednocześnie ramą do snucia własnej „bernhardopodobnej” opowieści akademicko-filozoficznej. Stanowi także tematyczny zwornik pozostałych opowiadań.