Co miał na myśli Bruno Jasieński dając powieści tytuł "Zmowa obojętnych"? Odpowiedzią są słowa jednego z bohaterów książki, Ernesta Heila, wypowiedziane na paryskim wiecu. Wzywając wszystkich ludzi pracy do zjednoczenia się w jednolitym froncie przeciw groźbie faszyzmu, Ernest mówi: "Wrzód faszystowski zniknie z oblicza ziemi dopiero wówczas, kiedy przestaną okazywać pomoc katom samym faktem swojej neutralności". Słowa te są odpowiednikiem motta poprzedzającego powieść: "Nie bój się wrogów - w najgorszym razie mogą cię zabić. Nie bój się przyjaciół - w najgorszym razie mogą cię zdradzić. Strzeż się obojętnych - nie zabijają i nie zdradzają, ale za ich milczącą zgodą mord i zdrada istnieją na świecie." Ernest, któremu udało się szczęśliwie uniknąć faszystowskiej pułapki, przyjeżdża do Moskwy jako delegat na kongres Kominternu. Spotkawszy przypadkiem na ulicy zdrajcę na żołdzie faszystów, Relicha, Ernest współdziała w jego zdemaskowaniu.