Ukrywanie się, wręcz paranoiczne pilnowanie, miało swój urok budowało napięcie między nami, gdy mieliśmy ochotę rzucić się na siebie na uniwersyteckim korytarzu czy w jakimkolwiek innym miejscu, w którym nasze spojrzenia się spotykały tak jak teraz. Każda sekunda, gdy byliśmy obok siebie i nie mogliśmy się dotknąć, podsycała ogień tych minut, które trwoniliśmy na zachłannym eksplorowaniu naszych ciał. Każde przypadkowe otarcie się o siebie, kiedy nie mogliśmy ciaśniej do siebie przylec, znajdowało upust, kiedy już nikt nie patrzył i nas nie oceniał". Mimo usilnych prób kierowania się zdrowym rozsądkiem, ambitna studentka ulega dawnej fascynacji swoim wykładowcą i ekskochankiem. Walka z samą sobą przestaje być tak łatwa i oczywista, gdy w końcu spotykają się poza uniwersyteckimi murami...