Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sprawiedliwość. Jak postępować słusznie - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
74,00

Sprawiedliwość. Jak postępować słusznie - ebook

Najsłynniejsza książka Michaela J. Sandela, powstała na podstawie popularnych i obleganych przez studentów wykładów, zatytułowanych Sprawiedliwość, które autor prowadzi na Uniwersytecie Harvarda.

Pytając o to, czy społeczeństwo jest sprawiedliwe, rozważamy, w jaki sposób dzieli między swoich członków to, co ma dla nas wartość – dochody i bogactwo, prawa i obowiązki, władzę i możliwości, urzędy i zaszczyty. Sprawiedliwe społeczeństwo rozdziela te dobra w odpowiedni sposób; przyznaje każdemu człowiekowi to, co mu się należy. Trudności zaczynają się wtedy, gdy zapytamy, co należy się ludziom i dlaczego.
Książka poświęcona jest analizie słabych i mocnych stron trzech sposobów myślenia o sprawiedliwości. Najpierw zajmiemy się ideą maksymalizacji dobrobytu. Następnie wizjami, które wiążą sprawiedliwość z wolnością. Na koniec przejdziemy do teorii, które łączą sprawiedliwość z cnotliwym i dobrym życiem.
Zanim podejmiemy próbę oceny tych trzech teorii sprawiedliwości, warto zapytać, jak mogą przebiegać dyskusje filozoficzne - szczególnie w tak niejasnej dziedzinie jak filozofia moralna i polityczna. Punktem wyjścia często są konkretne sytuacje. Ale w jaki sposób dokonuje się przejście od oceny konkretnych okoliczności do określenia zasad sprawiedliwości, które naszych zdaniem powinno się stosować w każdej sytuacji? Na czym polega argumentacja moralna?
Z rozdziału I

Kategoria: Ekonomia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-21235-3
Rozmiar pliku: 719 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1 Robić to, co słuszne

ŚRUBOWANIE CEN

Latem 2004 roku huragan Charley rozszalał się nad Zatoką Meksykańską i ruszył dalej, pustoszyć Florydę aż po Ocean Atlantycki. Sztorm pozbawił życia dwadzieścia dwie osoby i spowodował straty w wysokości 11 miliardów dolarów¹. Wywołał przy tym dyskusję o śrubowaniu cen.

Na stacji benzynowej w Orlando dwudolarowe torby z lodem sprzedawano po 10 dolarów. Był środek sierpnia, więc ludzie pozbawieni prądu, który zasiliłby ich lodówki czy klimatyzatory, musieli zaakceptować taką cenę. Wiatr powalił wiele drzew, co sprawiło, że wzrósł popyt na piły i naprawy dachów. Wykonawcy liczyli sobie 23 tysiące dolarów za usunięcie z dachu dwóch pni. Sklepy, które zwykle oferowały małe domowe agregaty prądotwórcze za 250 dolarów, teraz żądały za nie 2 tysięcy dolarów. Siedemdziesięciosiedmioletnia kobieta schroniła się przed huraganem w motelu razem z mężem w podeszłym wieku i niepełnosprawną córką. Musiała zapłacić 160 dolarów za noc w pokoju, który zwykle kosztował cztery razy mniej².

Wielu mieszkańców Florydy było oburzonych takim śrubowaniem cen. W dzienniku USA Today ukazał się nagłówek „After Storm Come the Vultures” . Na wieść, że usunięcie powalonego drzewa z dachu ma kosztować 10,5 tysiąca dolarów, pewien człowiek oświadczył, że „próby wzbogacenia się na problemach i rozpaczy innych ludzi” są nie w porządku. Zgodził się z nim Charlie Crist, stanowy prokurator generalny: „To dla mnie zdumiewające, jak ogromną chciwość trzeba mieć w duszy, żeby chcieć skorzystać na czyimś cierpieniu, wywołanym przez huragan”³.

Na Florydzie obowiązuje zakaz śrubowania cen i po huraganie do biura prokuratora generalnego wpłynęło ponad 2 tysiące skarg. Niektóre zakończyły się wygranymi procesami. Hotel Days Inn w West Palm Beach musiał zapłacić 70 tysięcy dolarów w postaci grzywien i rekompensat za zawyżanie cen⁴.

Kiedy jednak Crist zabrał się za egzekwowanie zakazu śrubowania cen, niektórzy ekonomiści przekonywali, że obowiązujące prawo – podobnie jak oburzenie opinii publicznej – jest nieuzasadnione. W myśl średniowiecznej filozofii i teologii wymianą dóbr miała rządzić „cena sprawiedliwa”, określana na podstawie tradycji albo rzeczywistej wartości rzeczy. Jednakże w społeczeństwach rynkowych o cenie decydują popyt i podaż. Nie istnieje nic takiego jak „cena sprawiedliwa”.

Ekonomista Thomas Sowell⁵, teoretyk wolnego rynku, określił śrubowanie cen jako „zjawisko o potężnym ładunku emocjonalnym, lecz pozbawione znaczenia ekonomicznego, którym większość ekonomistów nie zaprząta sobie głowy, bo wydaje się nie dość jasne, żeby się nim przejmować”. W artykule dla Tampa Tribune Sowell starał się wyjaśnić, „w jaki sposób »śrubowanie cen« pomaga mieszkańcom Florydy”. Zarzuty śrubowania cen pojawiają się wtedy, „kiedy ceny stają znacząco wyższe od tych, do których ludzie byli przyzwyczajeni”, pisał. Jednak „poziom cen, do którego jesteśmy przyzwyczajeni” nie jest uświęcony moralnie. Nie można ich uznać za bardziej „wyjątkowe i »sprawiedliwe« od innych cen”, podyktowanych przez warunki rynkowe – nawet warunki wywołane przez huragan⁶.

Wyższe ceny lodu, wody w butelkach, napraw dachów, agregatów prądotwórczych i pokojów motelowych mają, zdaniem Sowella, korzystne skutki, ponieważ ograniczają konsumpcję tych towarów przez klientów i motywują dostawców z odległych miejsc do dostarczania ofiarom huraganu najpotrzebniejszych dóbr i usług. Jeśli brak prądu w sierpniowe upały sprawia, że na Florydzie torba lodu kosztuje 10 dolarów, to producentom lodu będzie się opłacało zwiększenie produkcji i dostaw. Sowell przekonywał, że takie ceny wcale nie są niesprawiedliwe, ponieważ odzwierciedlają wartość, jaką sprzedający i kupujący zgadzają się przyznać towarom podlegającym wymianie⁷.

Jeff Jacoby, komentator o nastawieniu prorynkowym z dziennika Boston Globe, opowiedział się przeciw przepisom zakazującym śrubowania cen z podobnych powodów: „Nie jest śrubowaniem domaganie się ceny, która którą rynek jest w stanie znieść. Nie można tego nazwać chciwością czy bezczelnością. W taki sposób rozdzielane są dobra i usługi w wolnym społeczeństwie”. Jacoby przyznał, że „wzrost cen jest bulwersujący szczególnie dla ludzi, którym śmiercionośny huragan zniszczył wszystko”. Jednak oburzenie opinii publicznej to jeszcze nie powód do ingerencji w prawa wolnego rynku. Te na pozór niebotyczne ceny „przynoszą znacznie więcej korzyści niż szkód”, ponieważ są dla dostawców bodźcem do zwiększenia produkcji towarów, na które jest zapotrzebowanie. Wniosek Jacoby’ego brzmi zatem: „Demonizując sprzedawców, nie przyspieszymy odbudowy Florydy. Pozwalając im działać po swojemu – owszem”⁸.

Prokurator generalny Crist (republikanin, później wybrany na stanowisko gubernatora Florydy) opublikował w gazecie wydawanej w Tampie komentarz, w którym bronił zakazu śrubowania cen: „W sytuacjach kryzysowych, podczas gdy horrendalne ceny uderzają w ludzi, którzy próbują uciec przed huraganem albo szukają artykułów pierwszej potrzeby dla swoich rodzin, rząd nie może stać z założonymi rękami”⁹. Crist nie zgadzał się z tezą, że owe „horrendalne” ceny odzwierciedlają prawdziwie swobodną wymianę:

Nie jest to normalna sytuacja wolnorynkowa, która polega na tym, że zainteresowani transakcją nabywcy dobrowolnie decydują o wejściu na rynek, gdzie spotykają zainteresowanych transakcją sprzedawców i gdzie cena ustalana jest w oparciu o popyt i podaż. W sytuacji kryzysowej nabywcy znajdują się pod presją, która odbiera im wolność wyboru. Muszą zapewnić sobie to, co niezbędne, na przykład bezpieczne schronienie¹⁰.

Z dyskusji na temat śrubowania cen po huraganie Charley wynikają trudne pytania z zakresu moralności i prawa: Czy sprzedawcy towarów i usług czynią zło, czerpiąc korzyści z klęsk żywiołowych, podnosząc ceny do najwyższego poziomu, jaki zniesie rynek? A jeśli je czynią, to czy prawo ma się tym zająć i jak zająć? Czy państwo powinno zakazać śrubowania cen, nawet jeśli w ten sposób narusza wolność nabywców i sprzedawców w zawieraniu dowolnych transakcji?

W tych pytaniach nie chodzi jedynie o to, w jaki sposób ludzie powinni traktować siebie nawzajem. Chodzi w nich również o to, czym powinno być prawo i jak należy zorganizować społeczeństwo. To pytania o sprawiedliwość. Żeby na nie odpowiedzieć, musimy zastanowić się nad znaczeniem pojęcia sprawiedliwości. Właściwie już zaczęliśmy się nad tym zastanawiać. Jeśli przyjrzymy się dokładniej dyskusji o zakazie śrubowania cen, zauważymy, że argumenty za i przeciw skupiają się wokół trzech idei: maksymalizacji dobrobytu, poszanowania wolności i krzewienia cnoty. Z każdej z tych idei wynika inny sposób myślenia o sprawiedliwości.

DOBROBYT A WOLNOŚĆ

Zasadniczo za nieograniczoną wolnością rynku przemawiają dwie tezy, z których jedna dotyczy dobrobytu, a druga wolności. Po pierwsze rynek sprzyja dobrobytowi całego społeczeństwa, ponieważ motywuje ludzi do ciężkiej pracy nad wytwarzaniem towarów, których potrzebują inni. (Potocznie często utożsamiamy dobrobyt z dobrobytem ekonomicznym, tymczasem jest to szersze pojęcie, które może obejmować także nieekonomiczne aspekty pomyślności społecznej). Po drugie rynek szanuje wolność jednostki i zamiast narzucać towarom i usługom określoną wartość, pozwala ludziom samodzielnie decydować o tym, jaką wartość przypisać dobrom podlegającym wymianie.

Nic więc dziwnego, że przeciwnicy zakazów śrubowania cen przywołują te znane argumenty w obronie wolnego rynku. Co na to zwolennicy tychże zakazów? Po pierwsze przekonują, że śrubowanie cen w trudnych okresach nie przynosi społeczeństwu jako całości korzyści. Nawet jeśli wysokie ceny pociągają za sobą zwiększoną podaż towarów, zjawisko to trzeba rozpatrywać w kontekście problemów, jakie owe ceny oznaczają dla najgorzej sytuowanych członków społeczeństwa. Płacenie zawyżonej ceny za galon benzyny albo pokój motelowy podczas huraganu ludzi zamożnych może tylko irytować, ale dla osób, które dysponują skromnymi środkami, takie ceny stanowią prawdziwą niedolę, na skutek której pozostaną narażeni na ryzyko, zamiast znaleźć bezpieczne schronienie. Zwolennicy zakazu śrubowania cen przekonują, że wszelkie oceny ogólnego dobrobytu muszą uwzględniać ból i cierpienie tych, których z powodu cen nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb w sytuacji kryzysowej.

Po drugie zwolennicy zakazu zawyżania cen utrzymują, że w pewnych okolicznościach wolny rynek nie jest naprawdę wolny. Jak zauważa Crist, „nabywcy znajdują się pod presją, która odbiera im wolność wyboru. Muszą zapewnić sobie to, co niezbędne, na przykład bezpieczne schronienie”. Jeśli uciekacie przed huraganem ze swoją rodziną, wysoka cena za benzynę albo pokój w motelu nie jest elementem dobrowolnej wymiany. Przypomina raczej wyłudzenie. Zatem żeby zdecydować, czy zakaz zawyżania cen jest uzasadniony, musimy wziąć pod uwagę te konkurujące ze sobą poglądy na dobrobyt i wolność. Powinniśmy jednak uwzględnić jeszcze jeden argument. Poparcie opinii publicznej dla zakazu śrubowania cen płynie raczej z głębokiego odruchu, a nie z koncepcji dobrobytu czy wolności. Ludzi oburzają „sępy”, czyli spryciarze, którzy bogacą się na rozpaczy innych. Społeczeństwo pragnie, aby spotkała ich za to kara – a nie nagroda w postaci nieoczekiwanych zysków. Takie odczucia często bywają ignorowane jako atawistyczne emocje, które nie powinny mieć wpływu na politykę i prawo. Jak pisze Jacoby, „demonizując sprzedawców, nie przyspieszymy odbudowy Florydy”¹¹.

Oburzenie na tych, którzy śrubują ceny, to coś więcej niż bezmyślny gniew. Wskazuje ono na pewien argument moralny, który warto potraktować poważnie. Oburzenie to szczególna odmiana gniewu, który płynie z przekonania, że ludzie otrzymują rzeczy, na które nie zasłużyli. Tego rodzaju oburzenie wynika z poczucia niesprawiedliwości.

Crist wskazał na moralne źródła owego oburzenia, mówiąc o chciwości, jaką „trzeba mieć w duszy, żeby chcieć skorzystać na czyimś cierpieniu, wywołanym przez huragan”. Nie powiązał tego spostrzeżenia bezpośrednio z zakazami zawyżania cen. Jednakże jego komentarz pośrednio odwołuje się do następującej argumentacji, którą można nazwać logiką cnoty:

Chciwość to wada, niewłaściwa postawa, zwłaszcza kiedy prowadzi do zobojętnienia na cierpienie innych. To więcej niż osobista przywara – chciwość stoi w sprzeczności z cnotą obywatelską. W trudnych chwilach dobre społeczeństwo się jednoczy. Zamiast dążyć do maksymalizacji korzyści własnej, ludzie troszczą się o siebie nawzajem. Społeczeństwo, w którym ludzie w sytuacjach kryzysowych wyzyskują bliźnich dla pieniędzy, nie jest dobrym społeczeństwem. Nadmierna chciwość jest wadą, którą dobre społeczeństwo powinno w miarę możliwości zwalczać. Przepisy zakazujące śrubowania cen nie zlikwidują chciwości, ale mogą przynajmniej ograniczyć jej najbardziej bezwstydne przejawy i zasygnalizować dezaprobatę społeczeństwa dla tej cechy. Karząc przejawy chciwości zamiast je nagradzać, społeczeństwo afirmuje obywatelską cnotę poświęcenia dla dobra ogółu.

ARGUMENT Z ZAKRESU CNOTY

Fakt, że rozumiemy moralną siłę cnoty, nie oznacza wcale, że zawsze należy jej się pierwszeństwo przed innymi czynnikami. W niektórych przypadkach można uznać, że społeczność dotknięta huraganem powinna się zgodzić na mniejsze zło – pozwolić na śrubowanie cen po to, żeby przyciągnąć na miejsce kataklizmu armię dekarzy i podwykonawców z całego kraju, nawet kosztem moralnego usankcjonowania chciwości. Najpierw odbudowa domów, później – tkanki społecznej. Warto jednak zauważyć, że debata o zakazie śrubowania cen nie dotyczy wyłącznie kwestii dobrobytu i wolności. Mowa w niej również o cnocie – o krzewieniu tych postaw i skłonności, tych cech charakteru, które są niezbędne w dobrym społeczeństwie.

Niektórych ludzi, w tym wielu zwolenników zakazu śrubowania cen, odwoływanie się do cnoty wprowadza w stan konsternacji, ponieważ wydaje im się bardziej uznaniowe niż argumenty odnoszące się do dobrobytu i wolności. W pytaniu, czy dana strategia przyspieszy ożywienie gospodarki albo pobudzi jej wzrost, nie ma mowy o ocenie preferencji społeczeństwa. Zakłada się, że wszyscy wolą wyższe dochody od niższych, i nie osądza się nikogo za to, jak wydaje swoje pieniądze. Podobnie, zastanawiając się, czy ludzie pod presją naprawdę mają jakiś wybór, nie musimy oceniać ich wyborów. Chodzi o to, czy albo w jakim stopniu ludzie są wolni, a nie działają pod przymusem.

Natomiast argument z zakresu cnoty opiera się na założeniu, że chciwość jest wadą, którą państwo powinno zwalczać. Ale kto miałby decydować o tym, co jest cnotą, a co wadą? W końcu obywatele pluralistycznych społeczeństw mają różne poglądy na ten temat. I czy nie jest ryzykowne narzucać określone opinie na temat cnoty aktami prawnymi? Ze względu na te wątpliwości wielu ludzi uważa, że rząd powinien zachować neutralność w kwestiach cnót i wad, zamiast wzmacniać właściwe i zwalczać niewłaściwe postawy.

Zatem mamy mieszane uczucia wobec śrubowania cen. Oburza nas, kiedy ludzie dostają coś, na co nie zasłużyli; chciwość, która karmi się ludzkim cierpieniem, powinna naszym zdaniem zostać ukarana, a nie nagrodzona. Mimo to czujemy pewien dyskomfort, kiedy opinie na temat cnót stają się prawem.

Ten dylemat prowadzi nas do jednego z podstawowych pytań filozofii politycznej: Czy sprawiedliwe społeczeństwo stara się dążyć do krzewienia cnoty wśród swych obywateli? Czy też prawo powinno być neutralne wobec konkurencyjnych koncepcji cnoty, tak żeby obywatele mogli sami wybrać, jak chcą żyć?

Według podręcznikowego ujęcia tego problemu odpowiedź na powyższe pytanie odróżnia starożytną myśl od nowożytnej. Takie ujęcie jest słuszne pod jednym względem. Arystoteles uczy, że sprawiedliwie jest dać ludziom to, na co zasługują. A żeby ustalić, kto na co zasługuje, musimy rozstrzygnąć, które cnoty są warte nagród i zaszczytów. Arystoteles utrzymuje, że aby stworzyć sprawiedliwe przepisy, trzeba najpierw określić, jaki sposób życia jest najwłaściwszy. Jego zdaniem prawo nie może pozostawać neutralne w tym zakresie.

W odróżnieniu od niego nowożytni filozofowie polityczni – począwszy od Immanuela Kanta w XVIII wieku aż po Johna Rawlsa w XX wieku – przekonują, że zasady sprawiedliwości leżące u podstaw naszych praw nie powinny opierać się na żadnej konkretnej koncepcji cnoty ani najlepszego sposobu życia. Sprawiedliwe społeczeństwo szanuje wolność jednostki, a więc i wyboru wizji dobrego życia.

Można zatem powiedzieć, że punktem wyjścia starożytnych teorii sprawiedliwości jest cnota, a teorii nowożytnych – wolność. W kolejnych rozdziałach zbadamy mocne i słabe strony tychże teorii. Warto jednak od razu zwrócić uwagę, że kontrast między nimi może być mylący.

Kiedy bowiem przyjrzymy się dyskusjom na temat sprawiedliwości na współczesnej arenie politycznej – których nie prowadzą filozofowie, tylko zwykli mężczyźni i kobiety – odkryjemy, że sytuacja jest bardziej złożona. To prawda, że większość argumentów, przynajmniej na pozór, odwołuje się do krzewienia dobrobytu i poszanowania wolności jednostki. Jednakże za tymi argumentami kryje się często inny zespół przekonań, niekiedy stojących z nimi w sprzeczności – a mianowicie, które cnoty są warte nagród i zaszczytów oraz jaki sposób życia powinno promować dobre społeczeństwo. Wprawdzie dobrobyt i wolność są dla nas ważne, ale nie potrafimy się całkowicie uwolnić od arbitralnego aspektu sprawiedliwości. Przekonanie, że sprawiedliwość wiąże się zarówno z cnotą, jak i z możliwością wyboru, jest w nas głęboko zakorzenione. Najwyraźniej, myśląc o sprawiedliwości, natychmiast zaczynamy się zastanawiać nad tym, jak powinniśmy żyć.

JAKIE RANY ZASŁUGUJĄ NA PURPUROWE SERCE?

W niektórych przypadkach nie można uniknąć pytań o nagrody i zaszczyty. Weźmy przykład niedawnej debaty o tym, komu powinno przysługiwać Purpurowe Serce. Od 1932 roku armia Stanów Zjednoczonych przyznaje ten medal żołnierzom rannym lub zabitym w walce z wrogiem. Odznaczenie Purpurowym Sercem to nie tylko zaszczyt; uprawnia też do szczególnych przywilejów w szpitalach dla weteranów.

Od wybuchu obecnych konfliktów zbrojnych w Iraku i Afganistanie rośnie liczba weteranów wojennych, u których zdiagnozowano i leczono zespół stresu pourazowego. Do jego symptomów zaliczają się nawracające koszmary, ciężka depresja i próby samobójcze. Na stres pourazowy i poważną depresję cierpi co najmniej 300 tysięcy weteranów. Ich pełnomocnicy prawni zgłosili wniosek, by byli oni uprawnieni do odznaczenia Purpurowym Sercem. Argumentowali, że skoro urazy psychiczne mogą mieć równie poważne konsekwencje jak urazy fizyczne, to cierpiący na nie żołnierze powinni móc otrzymać to odznaczenie¹².

W Pentagonie sprawą zajęła się specjalna grupa doradcza. W 2009 roku wojsko ogłosiło, że Purpurowe Serce będzie przysługiwać wyłącznie żołnierzom z obrażeniami fizycznymi. Weteranom wojennym, którzy cierpią na zaburzenia i urazy psychiczne, nie będzie należało się odznaczenie, mimo że przysługuje im finansowana przez rząd pomoc medyczna oraz świadczenia z tytułu niepełnosprawności. Pentagon podał dwa powody swojej decyzji: wywołanie syndromu stresu pourazowego nie jest celem wroga, a dolegliwość tę trudno obiektywnie zdiagnozować¹³.

Czy Pentagon podjął słuszną decyzję? Przytoczone uzasadnienie, wyjęte z kontekstu, nie wydaje się przekonujące. Z żołnierzy zaangażowanych w wojnę w Iraku Purpurowym Sercem najczęściej odznaczani byli ci, którzy doznali przebicia błony bębenkowej w wyniku eksplozji materiału wybuchowego w bliskiej odległości¹⁴. W przeciwieństwie do kul i bomb tego rodzaju eksplozje nie są elementem taktyki wroga mającej na celu zranienie lub zabicie przeciwnika; podobnie jak stres pourazowy stanowią szkodliwy efekt uboczny działań wojennych. Natomiast choć syndrom stresu pourazowego bywa trudniejszy do zdiagnozowania niż złamanie kończyny, jego konsekwencje mogą być poważniejsze i utrzymywać się dłużej.

Jak pokazała szersza debata na temat Purpurowego Serca, w rzeczywistości chodzi o znaczenie tego medalu – o to, jakie cnoty ma nagradzać. W odróżnieniu od innych odznaczeń wojskowych Purpurowe Serce przyznaje się za poświęcenie, nie za odwagę. Od żołnierza nie wymaga się heroizmu, wystarczy, że odniesie uraz w wyniku działań wroga. Powstaje zatem pytanie, jakie urazy się liczą.

Grupa weteranów wojennych stanowiąca Kapitułę Wojskową Orderu Purpurowego Serca sprzeciwiła się przyznawaniu medalu za urazy psychiczne, twierdząc, że to „zdeprecjonowałoby” owo odznaczenie. Rzecznik organizacji oświadczył, że podstawowym kryterium przyznania go powinno być „przelanie krwi” za kraj¹⁵. Nie wyjaśnił, dlaczego obrażenia, które nie doprowadziły do przelewu krwi, nie powinny być brane pod uwagę. Tymczasem Tyler E. Boudreau, były kapitan Korpusu Piechoty Morskiej opowiadający się za uwzględnianiem urazów psychicznych, dokonał fascynującej analizy owej debaty. Postawę przeciwników takiego rozwiązania wyjaśnia głęboko zakorzenionym w wojsku przekonaniem, że stres pourazowy to pewnego rodzaju słabość. „Ta sama kultura, która wymaga bezkompromisowości, każe sceptycznie podchodzić do sugestii, że brutalność wojny może odcisnąć piętno nawet na najzdrowszym umyśle (…). Niestety, dopóki nasza kultura wojskowości darzy choćby milczącą pogardą psychiczne rany wojenne, trudno się spodziewać, że owi weterani kiedykolwiek otrzymają Purpurowe Serce¹⁶”.

Zatem spór o Purpurowe Serce to coś więcej niż rzeczowa, medyczna dyskusja o obiektywnej diagnozie urazów. U podstaw tego konfliktu leżą konkurencyjne wizje moralności i męstwa żołnierzy. Zwolennicy uwzględniania wyłącznie krwawych ran są zdania, że stres pourazowy jest przejawem słabości, za którą nie należy się wyróżnienie. Zwolennicy uwzględniania urazów psychicznych przekonują, że weterani, którzy cierpią na długotrwałą traumę i ciężką depresję, wykazali się takim samym honorem i poświęceniem dla swojego kraju jak ci, którzy stracili w walce kończynę.

Dyskusja o Purpurowym Sercu obrazuje moralną logikę arystotelesowskiej teorii sprawiedliwości. Nie potrafimy ustalić, kto zasługuje na odznaczenie wojskowe, nie pytając o to, jakie cnoty mają być nagradzane. A żeby odpowiedzieć na owo pytanie, musimy zważyć konkurencyjne koncepcje moralności i poświęcenia.

Można powiedzieć, że medale wojskowe to szczególny przypadek, relikt z okresu dawnej etyki honoru i cnoty. Współcześnie w większości sporów o sprawiedliwość chodzi o to, jak dzielić owoce dobrej koniunktury albo ciężary kryzysów i jak zdefiniować podstawowe prawa obywatelskie. W tych dyskusjach ważniejsze są kwestie dobrobytu i wolności. Jednakże analizy zalet i wad różnych rozwiązań ekonomicznych często prowadzą nas z powrotem do arystotelesowskiego pytania o to, co się ludziom moralnie należy – i dlaczego.

OBURZENIE WOBEC BAILOUTU¹⁷

Dobrym tego przykładem jest oburzenie opinii publicznej po kryzysie finansowym w latach 2008–2009. Przez lata rosły ceny akcji i wartość nieruchomości. Gdy pękła bańka spekulacyjna na rynku mieszkaniowym, nadeszła chwila prawdy. Banki i instytucje finansowe z Wall Street zarabiały miliardy dolarów na skomplikowanych inwestycjach zabezpieczonych kredytami hipotecznymi, których wartość gwałtownie spadła. Firmy, które wcześniej pyszniły się wynikami, znalazły się na skraju bankructwa. Akcje na giełdzie zanurkowały, rujnując nie tylko dużych inwestorów, lecz także zwykłych Amerykanów, których konta emerytalne straciły znacznie na wartości. W 2008 roku zamożność amerykańskich rodzin spadła o 11 bilionów dolarów, czyli tyle, ile łącznie wynosi roczna produkcja Niemiec, Japonii i Wielkiej Brytanii¹⁸.

W październiku 2008 roku prezydent George W. Bush poprosił Kongres o 700 miliardów dolarów na pomoc finansową dla największych amerykańskich banków i spółek finansowych. W okresie prosperity Wall Street czerpała ze swej działalności ogromne zyski, a kiedy zaczęła mieć problemy, zwróciła się o pomoc do podatników. Takie rozwiązanie wydawało się niesprawiedliwe, ale nie widziano innego wyjścia. Banki i spółki finansowe rozrosły się tak bardzo i były tak mocno powiązane z różnymi częściami gospodarki, że ich bankructwo mogłoby pociągnąć za sobą krach całego systemu finansowego. Okazały się „zbyt wielkie, by upaść” .

Nikt nie twierdził, że banki i fundusze inwestycyjne zasłużyły na te pieniądze. To ich brawurowe transakcje (które dochodziły do skutku z powodu braku odpowiedniego nadzoru ze strony regulatora) doprowadziły do wybuchu kryzysu. Jednakże w tym przypadku dobro całej gospodarki wydawało się ważniejsze od sprawiedliwych rozstrzygnięć. Kongres niechętnie przyznał środki na pomoc tym przedsiębiorstwom.

A potem pojawiły się premie. Wkrótce po uruchomieniu rządowej pomocy okazało się, że część firm będących teraz na państwowym garnuszku przyznaje swojej kadrze zarządzającej milionowe premie. Najbardziej bulwersującym przykładem był gigant ubezpieczeniowy American International Group (AIG), doprowadzony do ruiny przez ryzykowne inwestycje swojego działu produktów finansowych. Mimo że firmę udało się ocalić tylko dzięki ogromnemu zastrzykowi środków rządowych (łącznie 173 miliardy dolarów), wypłaciła ona 165 milionów dolarów premii szefom działu, który przyczynił się do wybuchu kryzysu. Siedemdziesięciu trzech pracowników otrzymało bonusy wartości miliona dolarów i wyższe¹⁹.

Na wieść o premiach rozpętała się prawdziwa burza. Tym razem nie chodziło o torby lodu za 10 dolarów czy zbyt drogie pokoje motelowe. Chodziło o ogromne nagrody, przyznane z pieniędzy podatników członkom działu, który przyczynił się do doprowadzenia globalnego systemu finansowego niemal do ruiny. Coś poszło nie tak. Choć to amerykański rząd był teraz w 80 procentach właścicielem firmy, sekretarz stanu na próżno prosił mianowanego przez administrację prezesa²⁰ AIG o cofnięcie premii. „Nie uda nam się przyciągnąć i zatrzymać najlepszych i najbardziej błyskotliwych ludzi, jeśli pracownicy uznają, że ich wynagrodzenie podlega nieustannym i arbitralnym zmianom pod dyktando skarbu państwa”, przekonywał prezes. Stwierdził, że utalentowani pracownicy są mu potrzebni, żeby dla dobra podatników, którzy byli w końcu większościowym udziałowcem w firmie, pozbyć się z firmy toksycznych aktywów²¹.

Opinia publiczna zareagowała furią. Nastroje społeczne dobrze uchwycił nagłówek zajmujący całą pierwszą stronę tabloidu New York Post: „Wolnego, chciwe sukinsyny” ²². Usiłując odzyskać rządowe środki, Izba Reprezentantów przyjęła ustawę nakładającą 90 procent podatku na premie wypłacane pracownikom firm, które otrzymały poważne wsparcie od państwa²³. Pod naciskiem Andrew Cuomo, prokuratora generalnego stanu Nowy Jork, piętnastu z dwudziestu beneficjentów, którzy otrzymali w AIG najwyższe premie, zgodziło się je zwrócić, a w sumie odzyskano około 50 milionów dolarów²⁴. Ten gest w pewnym stopniu złagodził gniew opinii publicznej, a poparcie dla wspomnianej ustawy rozmyło się w Senacie²⁵. Jednakże epizod ten uczynił społeczeństwo opornym wobec przeznaczania kolejnych kwot na opanowanie chaosu, wywołanego przez branżę finansową.

Gniew opinii publicznej brał się przede wszystkim z poczucia niesprawiedliwości. Już przed aferą z premiami rządowa pomoc dla sektora finansowego budziła w społeczeństwie mieszane uczucia. Amerykanie nie chcieli dopuścić do krachu finansowego, który zaszkodzi wszystkim, ale kierowanie ogromnych sum do upadających banków i spółek finansowych wydawało im się bardzo niesprawiedliwe. Aby uniknąć katastrofy gospodarczej, Kongres i opinia publiczna przystały na to rozwiązanie. Z moralnej perspektywy przypominało ono jednak wyłudzenie.

U źródeł oburzenia legło przekonanie, że pomoc rządowa jest niemoralna, bo dyrektorzy, którzy otrzymali premię (i firmy, które otrzymały środki) na nią nie zasługują. Ale skąd ten wniosek? Powód może okazać się mniej oczywisty, niż nam się wydaje. Rozważmy dwie potencjalne odpowiedzi: jedna wiąże się z chciwością, druga z porażką.Przypisy

1 Michael McCarthy, „After Storm Come the Vultures”, USA Today, 20 sierpnia 2004, s. 6B.

2 Joseph B. Treaster, „With Storm Gone, Floridians Are Hit with Price Gouging”, New York Times, 18 sierpnia 2004, s. A1; McCarthy, „After Storm Come the Vultures”.

3 McCarthy, „After Storm Come the Vultures”; Treaster, „With Storm Gone, Floridians Are Hit with Price Gouging”; Charlie Crist cytowany w Jeff Jacoby, „Bring on the »Price Gougers«”, Boston Globe, 22 sierpnia 2004, s. F11.

4 McCarthy, „After Storm Come the Vultures”; Allison North Jones, „West Palm Days Inn Settles Storm Gouging Suit”, Tampa Tribune, 6 października 2004, s. 3.

5 Thomas Sowell (ur. 1930) to jeden z najważniejszych przedstawicieli chicagowskiej szkoły ekonomii. Doktorat uzyskał na Uniwersytecie w Chicago. Przez lata związany z Uniwersytetem Kalifornijskim, obecnie wykłada na Uniwersytecie Stanforda. Napisał kilkadziesiąt książek. Autor felietonów w Forbesie czy The Wall Street Journal.

6 Sowell, „How »Price Gouging« Helps Floridians”, Tampa Tribune, 15 września 2004; artykuł ukazał się również jako „»Price Gouging« in Florida”, Capitalism Magazine, 14 września 2004, www.capmag.com/article.asp?ID=3018.

7 Ibid

8 Jacoby, „Bring on the »Price Gougers«”.

9 Charlie Crist, „Storm Victims Need Protection”, Tampa Tribune, 17 września 2004, s. 17.

10 Ibid.

11 Jacoby, „Bring on the »Price Gougers«”.

12 Lizette Alvarez i Erik Eckholm, „Purple Heart Is Ruled Out for Traumatic Stress”, New York Times, 8 stycznia 2009.

13 Ibid

14 Tyler E. Boudreau, „Troubled Minds and Purple Hearts”, New York Times, 26 stycznia 2009, s. A21.

15 Alvarez i Eckholm, „Purple Heart Is Ruled Out”.

16 Boudreau, „Troubled Minds and Purple Hearts”.

17 Bailout to amerykańskie określenie interwencji finansowej. W niniejszej książce odnosi się do interwencji, jaką na amerykańskim rynku finansowym podejmował w kryzysie bank centralny USA (Fed), począwszy od wartej 700 miliardów dolarów akcji ratunkowej systemu bankowego rozpoczętej w 2008 roku – przyp. redakcja.

18 S. Mitra Kalita, „Americans See 18% of Wealth Vanish”, Wall Street Journal, 13 marca 2009, s. A1.

19 Jackie Calmes i Louise Story, „418 Got A.I.G. Bonuses; Outcry Grows in Capital”, New York Times, 18 marca 2009, s.

20 Autor w oryginalnej wersji używa skrótu CEO, który w amerykańskich korporacjach określa dyrektora naczelnego. Funkcja ta w polskich warunkach odpowiada funkcji prezesa. Tak też będziemy w dalszej części książki tłumaczyć CEO – przyp. redakcja.

21 Prezes AIG Edward M. Liddy cytowany w tekście Edmunda L. Andrewsa i Petera Bakera, „Bonus Money at Troubled A.I.G. Draws Heavy Criticism”, New York Times, 16 marca 2009; zob. też Liam Pleven, Serena Ng i Sudeep Reddy, „AIG Faces Growing Wrath Over Payments”, Wall Street Journal, 16 marca 2009.

22 New York Post, 18 marca 2009, s. 1.

23 Shailagh Murray i Paul Kane, „Senate Will Delay Action on Punitive Tax on Bonuses”, Washington Post, 24 marca 2009, s. A7.

24 Mary Williams Walsh i Carl Hulse, „A.I.G. Bonuses of $50 Million to be Repaid”, New York Times, 24 marca 2009, s. A1.

25 Greg Hitt, „Drive to Tax AIG Bonuses Slows”, Wall Street Journal, 25 marca 2009.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: