Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dzieje kultury europejskiej. Średniowiecze - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
99,00

Dzieje kultury europejskiej. Średniowiecze - ebook

Porywająca podróż przez dzieje kultury europejskiej! Wielotomową syntezę kontynuuje wędrówka po średniowieczu.

Autor pokazuje Czytelnikowi fascynującą i kontrowersyjną epokę, która głównie dzięki chrześcijaństwu niosła rewolucję cywilizacyjną, zachowując jednocześnie tradycje świata antycznego i przekazując je nowym krajom Europy spoza strefy śródziemnomorskiej. Epoka kojarzona często z zacofaniem, wiarą w czary i inkwizycją jest ukazana w świetle wielkich tradycji średniowiecznej kultury, w tym wartości etycznych kultury rycerskiej, literatury oraz architektury i sztuki zarówno romańskiej, jak i gotyckiej.

Książka jest odzwierciedleniem autorskiej interpretacji procesów, wydarzeń i faktów. Nie zaniedbując zachodnich tradycji średniowiecza, autor sięga po mało znane tradycje Bizancjum, w tym roli pandidakterionu, najstarszego uniwersytetu europejskiego funkcjonującego od 425 roku do upadku Konstantynopola w roku 1453. Publikacja ukazuje kulturę krajów słowiańskich, które do zniszczenia Rusi Kijowskiej przez Tatarów oraz tureckiego podboju Bałkanów były wysoko rozwiniętymi państwami Europy. Opisuje miejsce Polski w kulturze europejskiej średniowiecza, a wyznaczają je m.in. mecenat roztaczany nad artystami jak Wit Stwosz czy udział uczonych Akademii Krakowskiej w kreowaniu prawa międzynarodowego w zwycięskim sporze z Krzyżakami.


Wojciech Lipoński (ur. 1942), anglista i historyk sportu; pracownik naukowy (od 1973), profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza (od 1991) oraz Uniwersytetu Szczecińskiego (2014–2018); członek prezydium Komitetu Neofilologicznego Polskiej Akademii Nauk (1999–2002). Autor 19 książek, m.in.: Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich (2017, wyd. 4), Landmarks in British History and Culture (2016, wyd. 2), Historia sportu (2012; nagrodzona Złotym Wawrzynem Olimpijskim PKOl.). Pod auspicjami UNESCO ukazała się jego Encyklopedia sportów świata (2001; wyd. ang. 2003 i franc. 2005). Laureat nagrody Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w 2006 roku za Dzieje kultury brytyjskiej (2003). W 2013 roku wykładem Kultura europejska a historiografa zachodnia ignorująca Europę na wschód od Łaby – wygłoszonym w Collegium Europaeum w Gnieźnie (druk w cyklu Opuscula Gnesnensia, 2014) – zapoczątkował badania nad dziejami kultury europejskiej, rozwijając je serią wykładów Identity of European Culture na Uniwersytecie Szczecińskim (2016–2018).

 

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-21249-0
Rozmiar pliku: 14 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział II BIZANTYJSKI RYWAL ZACHODU – PODSTAWY POTĘGI

Pandidakterion – pierwszy uniwersytet europejski

Pierwszą w historii cywilizacji europejskiej uczelnią państwową stał się konstantynopolski Pandidakterion. Grecka nazwa pandidakterion jest w dość oczywistym znaczeniu odpowiednikiem wywodzącej się z łaciny nazwy „uniwersytet”: prefiks pan to określenie powszechności, uniwersalności, didakterion to miejsce nauczania (łac. didasko – nauczać, wyjaśniać, lub didaxis – nauczanie + terion – końcówka tworząca formę rzeczownikową). Historycy Bizancjum są na ogół zgodni, że założenie tej uczelni stanowiło „pierwszy świadomy wysiłek państwa bizantyjskiego, by przejąć kontrolę nad sprawami dotyczącymi wyższego wykształcenia”⁶⁰. Powstanie tej szkoły było wydarzeniem „bez precedensu miała za wyłączny cel kształcenie urzędników administracji państwowej”⁶¹. Lecz potrzeby państwowe i administracyjne nie stanowiły jedynego uzasadnienia jej istnienia. Bizantynista Paul Lemerle pisze, że ważna była motywacja ambitnych jednostek chcących osiągnąć w imperium wyższy status i wejść do uprzywilejowanej warstwy społeczności miejskiej – couche sociale urbaine⁶².

Nasuwa się jednak pytanie, czy Pandidakterion był uczelnią, która z dzisiejszego punktu widzenia miała uniwersytecki charakter. Nie brak badaczy, którzy w to wątpią. Nawet tak wytrawny znawca kultury bizantyjskiej i jej wpływu na Europę jak Deno J. Genaekoplos, ilekroć pisze o tej uczelni, słowo „uniwersytet” ujmuje w cudzysłów⁶³. Nie ma pod tym względem żadnych wątpliwości Paul Speck, który w 1973 r. już w tytule monografii uczelni bizantyjskiej bez wahania użył tego określenia: Die Kaiserliche Universität von Konstantinopel – Cesarski Uniwersytet w Konstantynopolu⁶⁴.

W chwili powstania Pandidekterion miał 31 odpowiedników katedr, przy czym 16 prowadziło nauczanie w języku greckim, a – 15 po łacinie. Wiedza o ich późniejszej działalności, choć niemała, pełna jest jednak luk. Są okresy, w których uczelnia albo przestawała istnieć, albo na tyle obniżała poziom, że nie odnotowywały jej funkcjonowania żadne źródła. Zwłaszcza w VII w. z powodu wyraźnego kryzysu edukacyjnego „zaczęło zanikać rozróżnienie między wykształceniem średnim i wyższym”⁶⁵. Co więcej, w różnych okresach pojawiały się rozmaite nazwy szkoły i nie wiadomo, czy była to wciąż ta sama instytucja, czy po jej ewentualnym upadku, np. w okresach inwazji arabskich, awarskich i słowiańskich, kolejna nazwa oznaczała powołanie nowej bądź tylko jej odnowienie pod innym szyldem. Wśród kilku kolejnych nazw spotykamy takie, jak Wielka Uczelnia – Mega Didaskaleion, Uczelnia Powszechna bądź po prostu Wszechnica – Oikoumenikon Didaskaleion, kiedy indziej występuje Ekpaideuterion (gr. ekpaideuo – wychowywać + końcówka tworząca rzeczownik -tereo – czuwać, opiekować się). Ze względu na swoją późniejszą lokalizację na terenie cesarskiego kompleksu pałacowego o nazwie Magnaura umieszczona tam uczelnia była określana jako Pandidakterion tes Magnauras. Wielu historyków Bizancjum nie zna tych wszystkich nazw i uczelnia, która w ciągu swego istnienia zanika i znów się pojawia, sprawia im spore kłopoty interpretacyjne⁶⁶. Inni wątpią w ciągłość Pandidakterionu, a niektórzy wręcz jakby nie wiedzieli, że… istniał. W wydanej przed kilkunastu laty polskiej Encyklopedii kultury bizantyjskiej nie ma hasła Pandidakterion⁶⁷.

Bez względu na to, czy była to jedna uczelnia, przeżywająca tylko wzloty i upadki, czy też kolejno powoływane instytucje, jest pewne, że idea uniwersytetu państwowego istniała w Bizancjum aż do upadku Konstantynopola w 1453 r. Zmiany nazwy temu nie przeczą, podobne występują w historii późniejszych uczelni średniowiecznych, by przypomnieć dzieje polskiego Studium Generale. Uczelnia ufundowana przez Kazimierza Wielkiego szybko upadła, ale wkrótce została przywrócona do życia przez Władysława Jagiełłę. Zyskała wkrótce miano Akademii Krakowskiej, po III rozbiorze Polski w 1795 r. określano ją jako Szkołę Główną Krakowską, wreszcie w okresie Wolnego Miasta Krakowa otrzymała ostatecznie nazwę Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nikt dziś nie podważa tego, że była to wciąż ta sama uczelnia. Dlaczego więc nie traktować podobnie Pandidakterionu?

Istotnym argumentem za uznaniem ciągłości Pandidakterionu jest to, że przy każdym nowym wcieleniu tej uczelni, nawet jeśli założymy epizodyczne przerwy w jej funkcjonowaniu, jak spod ziemi pojawiali się wybitni uczeni. Funkcjonowali nawet w czasach Bazylego II, który „nie zwracał uwagi na ludzi uczonych. Do nich w ogóle żywił całkowitą pogardę pogardzał ogólną kulturą literacką, a był w tych czasach niemały urodzaj na filozofów i retorów. Ówcześni ludzie nie oddawali się na ogół literaturze dla jakiegoś innego celu, ale zajmowali się nią dla niej samej”⁶⁸.

Tradycja nauczania na poziomie wyższym sięga w Europie czasów Akademii Platona, która dała nazwę temu typowi edukacji jako akademickiej. Kontynuowała swą działalność od pocz. V w., ale na terenie miast założonych przez greckich kolonistów powstawały i inne szkoły specjalizujące się bądź w filozofii i filologii, bądź w prawie. Szczególny ich rozwój nastąpił w okresie hellenistycznym, gdy w Aleksandrii i Pergamonie mamy do czynienia z wysokim poziomem kultury i edukacji promieniującym na cały świat starożytny. W Imperium Rzymskim, które przejęło terytoria greckie, szkolnictwo znajdowało rosnące poparcie w polityce państwowej. Powstawały szkoły różnego typu w Rzymie i większych miastach imperium, jak Antiochia czy Bejrut. Specjalne poparcie miały szkoły nauczające prawa. Uważa się niekiedy, że prywatny system nauczania prawa typowy dla wczesnego Imperium Rzymskiego, w późniejszej fazie istnienia cesarstwa zapoczątkował system szkół państwowych o charakterze uniwersyteckim⁶⁹.

Z chwilą przeniesienia stolicy imperium z Rzymu do Konstantynopola wzrosła ranga tego ostatniego jako centrum kulturalnego oraz edukacyjnego. Za czasów cesarza Konstancjusza pojawił się tu w 355 r. młody grecki filozof i retor Temistios. Szybko zrobił karierę jako senator, ostatecznie został nawet prefektem Konstantynopola. W miejskim koinon theatron zaczął wygłaszać wykłady publiczne. Cesarz Konstancjusz powierzył mu wychowanie syna, co umocniło autorytet Temistiosa jako nauczyciela. W 357 r. w przemówieniu na forum senatu, tzw. vicenalium, miał on nawet powiedzieć, że „nowa rola Konstantynopola jest raczej intelektualna niż handlowa misją miasta jest zachowanie klasycznej przeszłości za pomocą języka greckiego przez szerzenie go w ówczesnym świecie”⁷⁰.

W tym samym przemówieniu Temistios nawoływał senat do kopiowania tekstów klasycznych i opiekę nad powstającą właśnie biblioteką. Pod jego wpływem w 425 r. cesarz Teodozjusz II powołał do życia wyższą uczelnię, znaną odtąd jako Pandidakterion. „Jest rzeczą oczywistą, że obecność Temistiosa w Konstantynopolu i jego wpływ na sprawy edukacji i życie intelektualne nowej stolicy, trwale wspartej o sieć cesarskiej protekcji, przetarła drogę do ustanowienia Pandidakterionu”⁷¹. Sam cesarz wykazywał się „determinacją, by wyposażyć nową stolicę w intelektualny prestiż, którego jej dotąd brakowało”⁷².

Do momentu ustanowienia Pandidakterionu przez Teodozjusza II największą imperialną uczelnią specjalizującą się w nauczaniu prawa była szkoła w Bejrucie. Data jej założenia nie jest znana. Najstarsza hipoteza sięga panowania Augusta, który nadał Bejrutowi prawa rzymskie – Ius Italicum. Miasto było wówczas centrum administracyjnym prowincji Syria jako Colonia Iulia Augusta Felix Berytus. Funkcjonowanie Ius Italicum wymagało z pewnością zaplecza znawców prawa. Inne hipotezy mówią o późniejszym powstaniu szkoły za panowania Sewera Aleksandra (208–235). Pewne jest natomiast, że szkoła otrzymała odrębny budynek zniszczony następnie na skutek trzęsienia ziemi w 551 r., po którym jego odbudowy nie podjęto, a szkoła przestała istnieć.

Pozbawiony bejruckiej konkurencji Pandidakterion stał się główną szkołą wyższą imperium. Niemniej jednak Justynian, preferując najważniejszą dlań dyscyplinę, prawo, pośrednio spowodował, że inne wydziały obniżyły loty. Ten brak zainteresowania pozostałymi dziedzinami nauki mają zapewne na myśli historycy, uważający, że „Justynian ponosi znaczną odpowiedzialność za osłabienie szkolnictwa”⁷³.

Akademia Platońska w Atenach, wskrzeszona przypuszczalnie w III w. n.e. po kilkuset latach od zniszczenia jej przez rzymskiego wodza Sullę w 88 p.n.e., nie była rywalem Pandidakterionu, przynajmniej z powodu nauk prawnych, ze względu na swój filozoficzny charakter. Została jednak zlikwidowana edyktem Justyniana, gdyż miała powiązania z tradycją pogańską określaną w Bizancjum jako… grecka (gr. diogmos Hellenon, łac. Graeca religio). Justynian zwalczał bowiem wszelkie przejawy pogaństwa, ale i herezji, chcąc nadać swemu państwu charakter ortodoksyjnie religijny. Nie zachował się cesarski edykt zamykający akademię w Atenach, przez co wielu historyków wątpi w jego istnienie: „obalenia przez Justyniana szkół ateńskich nie można udowodnić jako oficjalnego działania państwa kontynuowały swą działalność jako prywatne szkoły retoryki i gramatyki”⁷⁴. Niemniej odpowiedni dekret Justyniana wspomina wprost kronikarz Jan Malalas z Antiochii. W jego Chronografii (Kronice) czytamy, że „Cesarz wydał dekret i wysłał go do Aten, nakazując, by nikt tam nie uczył filozofii ani nie interpretował prawa”⁷⁵.Rozdział XII POCZĄTKI CYWILIZACJI SŁOWIAN

Pochodzenie Słowian

Rozmaite hipotezy o pochodzeniu i obecności Słowian w Europie sięgają nawet 2000 lat p.n.e. Opierają się one na znaleziskach archeologicznych z terenów dziś zajmowanych przez narody słowiańskie, m.in. obejmujących kulturę przeworską, ale znaleziska te nie tłumaczą związku z jakąkolwiek etnicznością. Dotyczy to też przekazów tradycji ustnej, spisywanych z reguły w czasach odległych od legendarnych wydarzeń, do których się odnosiły. Być może znajduje się w nich jakieś jądro wydarzeń prawdziwych, ale nie pozwala to na jakiekolwiek pewne ustalenia, a już na pewno nie może pomóc w określeniu chronologii najstarszego osadnictwa po przybyciu do Europy ludów indoeuropejskich, prawdopodobnych przodków plemion słowiańskich. „Historycy odnoszą się podejrzliwie do legend i ustnych przekazów. Toteż opierają się na autorach bliższych w czasie owym ruchom plemiennym, w wyniku których pierwsi Słowianie pojawili się w sercu Europy. Lecz wysiłki wielu pokoleń dziejopisów niweczy w znacznej mierze ten prosty fakt, że o osiedleniu się szczepów słowiańskich w Europie Środkowej nie znajdujemy nigdzie żadnej wzmianki. Informacje, albo raczej okruchy informacji, dotychczas zebrane i przeanalizowane, przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi. Brak źródeł nierzadko pobudza badaczy do usilnych prób wypełnienia białych plam, a skutek jest taki, że im uboższe są relacje o jakimś okresie dziejów, tym bogatsza literatura historyczna na jego temat. Dzisiaj obalone już zostały przynajmniej teorie autochtonistów, popularne zwłaszcza w XIX w. w środowisku historyków i archeologów, którzy z powodu braku dowodów na fakt przybycia Słowian starali się udowodnić ich nieprzerwaną obecność w Europie Środkowej od czasów najdawniejszych. Poglądy głoszące, że np. germańscy Suewowie to Slawowie, Markomani to Morawianie, że kwadzki władca Vannius oznacza słowiańskiego Wanię, itd., pokutują dzisiaj tylko wśród dyletantów. Krytyka historyczna staje się coraz surowsza, stopniowo odrzucając jako niegodne zaufania liczne źródła, o których niegdyś zapisano całe hałdy papieru. Uwaga naukowców skupia się przede wszystkim na świadectwie dwóch autorów z VI wieku – Prokopa i Jordanesa”²⁹⁹.

Dopiero pierwsze źródła pisane dają pewną podstawę do mówienia o pojawieniu się Słowian na terenie wschodniej i południowej Europy. W tym świetle najstarsza informacja o prasłowianach dotyczy być może ludu Neurów wspomnianego dwukrotnie przez Herodota w księdze IV jego Dziejów. Najpierw po prostu wymienia ten lud, potem lokalizuje go precyzyjniej jako sąsiadów Scytów oraczy, „którzy nie dla pożywienia sieją zboże, lecz dla sprzedaży . Nad nimi mieszkają Neurowie. Kraj zaś leżący na północ od Neurów jest bezludnym stepem, o ile wiemy. Te są ludy wzdłuż rzeki Hypanis na zachód od Borystenesu”³⁰⁰.

Tereny między morzami Kaspijskim a Aralskim mieli zajmować wiązani z genezą ludów słowiańskich Antowie, których być może należy kojarzyć z ludem o nazwie Yancai wymienianym w chińskiej Han shu (Kronika dynastii Han) z 2 poł. II w. p.n.e. Antów (gr. Antai, łac. Antae) wspomina wielu autorów, w tym Pliniusz i Ptolomeusz oraz późniejsi Jordanes czy Prokopiusz z Cezarei. Mieli zajmować tereny na zachód od ludu Yancai i przebywać najpierw w pobliżu Morza Azowskiego, a następnie jeszcze dalej między Dnieprem a Dniestrem. Mniej więcej w VI i VII w. n.e. przez teren dzisiejszej Rumunii mieli ewentualnie osiągnąć terytorium dawnej prowincji rzymskiej Mezji.

Na tereny zachodnich ziem bułgarskich dotarli prawdopodobnie Wenedowie i Sklawinowie, którzy przybyli tu z obszarów na północ od Karpat. Nie będziemy rozsądzać licznych sporów co do słowiańskości tych ludów i ich wędrówek, np. czy byli zeslawizowanym plemieniem niesłowiańskim, czy nie. Wokół genezy Słowian istnieją bowiem liczne, często wzajemnie wykluczające się hipotezy. Ze wszystkich najprostsza i najlogiczniejsza wydaje się teoria rosyjskiego uczonego Lwa N. Gumilowa, który spory te przecinał stwierdzeniem, że ze swych pierwotnych siedzib na pograniczu Azji i Europy „Słowianie rozprzestrzenili się na północ, gdzie zwano ich Wenedami (słowo to do dziś zachowało się w języku estońskim). Na południu nazywano ich Sklawinami, na wschodzie – Antami. greckie słowo Antowie znaczy to samo co słowiańskie Polanie”³⁰¹.

Plemiona stanowiące w sposób niewątpliwy przodków współczesnych Słowian zostały odnotowane po raz pierwszy w VI w. nad dolnym Dunajem, gdzie pojawiają się najstarsze słowiańskie struktury państwowe, w tym państwo Samona, do którego jeszcze wrócę. Na terenie dawnej rzymskiej prowincji Dacji i Tracji pojawiają się Sklawinowie (Sklawini, także Sklaweni/Sklawenowie), którzy łupią Trację i Ilirię (Illyricum), tereny między Adriatykiem a środkowym i dolnym Dunajem, aż po brzegi Morza Czarnego. Potrafili nawet podchodzić pod Konstantynopol.

Informacje o Słowianach z tego okresu bywają sprzeczne, od opinii o ludzie barbarzyńskim i okrutnym, o aspiracjach burzycielskich i grabieżczych, po przedstawianie ich społeczności jako przedkładającej pokój nad wojnę i celowo unikającej nawet noszenia broni. Znajdujemy takie wykluczające się opisy niekiedy u tego samego pisarza, przykładem Teofilakt Symokatta, sekretarz cesarza Maurycjusza. Najpierw pisze o ludzie Sklawenów, „który spustoszył większą część terytorium Rzymian i niczym wiatr pojawił się nagle pod tzw. Długimi Murami, jawnie dokonując wielkiego mordu. Z tego powodu przestraszony cesarz wzmocnił obsadę Długich Murów i wyprowadził ze stolicy własne oddziały przyboczne, aby móc błyskawicznie reagować najlepszymi jednostkami obrony wokół miasta”³⁰². Wówczas też jeden z cesarskich dowódców Komentiolos, w akcji prewencyjnej, „wyruszył do Tracji, uderzył na hordy Sklawenów zaatakował gwałtownie, sprowadzając nagłą śmierć na wielu barbarzyńców”³⁰³. Ale Simokatta pisze w innym miejscu, że „trzej mężczyźni, Sklaweni z pochodzenia, zostali pojmani przez hypaspistów cesarza, a nie mieli ze sobą ani nic żelaznego, ani machin wojennych. Bagażem ich były kitary i nic poza tym nie nieśli, Cesarz zapytał zatem, jakie jest ich plemię powiedzieli, że są z plemienia Sklawenów, którzy zamieszkują przy krańcu zachodniego Oceanu. Ziemia ich nie zna żelaza: stąd życie ich upływa pokojowo i spokojnie. Grają na lirach, nie wiedząc, jak grzmią trąby wojenne. Ci, którym nieznana jest wojna, mogliby zresztą stwierdzić, że mają zwykle bardziej prymitywne ćwiczenia muzyczne. Po tych słowach imperator, oczarowany plemieniem, przybyłych doń barbarzyńców zaszczycił gościnnością. Podziwiając wielkość ich ciał i smukłość kształtów, wysłał ich pod eskortą do Heraklei”³⁰⁴. W pewnym momencie Sklawenów zmusił do złożenia hołdu władca Awarów. Zmienne były losy tych dwóch ludów, pełne wzajemnych waśni i przymierzy to ze sobą, to z cesarstwem bizantyjskim, w wyniku których miejscowe plemiona Longobardów zostały wypchnięte ku Italii, a Illirowie i Trakowie, chroniąc się w górach, dali początek ludności albańskiej. Słowianie w źródłach dotyczących wieków VII–IX występują jako sprzymierzeńcy lub przemiennie jako plemiona podbijane przez Awarów. Zwłaszcza w VII w. współdziałanie z Awarami umożliwiło Słowianom zajęcie terytoriów nad Adriatykiem i na pograniczu z terenami helleńskimi. Choć nie podbili z Awarami Salonik, miasto to zostało zdominowane przez element słowiański, co później umożliwiło Cyrylowi i Metodemu, znającemu właśnie z tego miasta język i kulturę Słowian, odbycie ich sławnej misji zapoczątkowującej wśród nich chrześcijaństwo w duchu bizantyjskim. Współdziałanie z Awarami, poznanie ich techniki wojennej z pewnością przyczyniło się do powstania pierwszych państw słowiańskich.

Pogańska mitologia Słowian

Pogańska mitologia słowiańska cierpi na brak bezpośrednich źródeł pisanych. Nie jesteśmy w stanie odtworzyć tego, co Grecy określali mianem kosmogonii ukazującej nie tylko atrybuty poszczególnych bóstw, lecz także ich udział w tworzeniu rzeczywistości³⁰⁵. Podstawą każdej rozwiniętej religii jest tzw. mit kosmogoniczny tłumaczący powstanie świata. Mit ten, mimo braku bezpośrednich źródeł, można co prawda w jakimś stopniu odtworzyć ze słowiańskich opowieści ludowych przechowujących przez wieki elementy dawnych wierzeń. Wydają się one jednak skażone późniejszymi wpływami chrześcijańskimi, wskutek czego dotarcie do oryginalnych założeń mitu jest raczej niemożliwe. Jedna z hipotez dotyczących słowiańskiej kosmogonii mówi o początku świata jako przestrzeni zalanej morzem, po którym miał nawigować bóg, a spotkawszy szatana, miał zabrał go do łodzi i wyznaczyć mu zadanie wydobycia piasku z dna morskiego. Z drobin piasku lub zgoła jednego ziarenka miał bóg stworzyć ląd w formie dużej wyspy. Początkowa współpraca z diabłem zamieniła się jednak w ostry konflikt, w którym bóg symbolizuje dobro, a szatan zło, pierwszemu przypada jako domena rządzenia niebo i ziemia, a drugiemu – podziemie i głębiny wodne. Różne warianty opowieści tego typu pochodzą m.in. z terenu Bułgarii, co budzi podejrzenie, że mogły na nie wpłynąć manicheistyczne wierzenia bogomilów.

Brak również w okrawkach zachowanych wierzeń słowiańskich wizji zaświatów. Thietmar z Merserburga stwierdza w swojej kronice, że Słowianie są przekonani, iż po doczesnej śmierci wszystko się kończy. Czy tak było naprawdę? Czy wyobraźnia naszych przodków nie sięgała w zaświaty, gdzie przechodziły duchy ich zmarłych? Chyba jednak wierzyli w nie, skoro zabytki językowe wskazują na odpowiednie pojęcia (np.: pol. raj i wyraj; ros. wyrij i uraj; bułg. wyryj). Problem polega na tym, jak daleko w przeszłość sięga funkcjonowanie tych słów, czy ich pierwotne formy powstały jeszcze w czasach pogańskich czy później. W średniowiecznych kronikach i w tekstach napisanych na podstawie dawnego przekazu ustnego jest sporo informacji o słowiańskich bogach. Są to przede wszystkim ich imiona i prerogatywy. Najpełniejsze informacje pochodzą z terytorium Połabia i terenów wokół Zalewu Szczecińskiego, wysp Rugii i Wolin. Na terenie Szczecina i na Wolinie znajdowała się niegdyś siedziba Trzygłowa (Trygława) opisanego w żywocie św. Ottona z Bambergu, który przebywał w Polsce i nawet prowadził przez jakiś czas szkołę katedralną w Gnieźnie i był kapelanem żony Władysława Hermana Judyty. W łacińskim tekście Ottona imię bóstwa występuje jako Triglav. Bóg ten, jak wskazuje jego imię, miał trzy głowy symbolizujące być może władzę nad trzema żywiołami: ziemią, niebem i podziemiem. Do Trygłowa należał czarny ogier wykorzystywany podczas wróżb, który dokonywał wyboru między ułożonymi na ziemi dziewięcioma włóczniami. Z każdą była zapewne związana inna wróżba, choć nie wiemy, w jaki sposób koń dokonywał wyboru. Innym atrybutem Trygłowa był dąb.

Za najbardziej znane i wszechmocne bóstwo z tego terenu uważa się Świętowita lub Swentowita, a w języku Połabian Svątevita, boga wojny i urodzaju, patronującego także płodności. Miał cztery twarze spoglądające w cztery strony świata i stąd jest niekiedy mylnie nazywany Światowidem. W Arkonie znajdował się jeszcze w XIV w. jego ogromny posąg z lewą ręką wspartą o bok i prawą z rogiem, który kapłan rytualnie napełniał miodem, by uzyskać wróżby. Atrybutem Świętowita był miecz, a świętym zwierzęciem biały koń. Tym ostatnim posługiwano się przy wróżbach przed wyprawami wojennymi. Ruch konia wykonany najpierw lewą nogą oznaczał zbliżające się nieszczęście, prawą – powodzenie i ewentualne zwycięstwo w bitwie. Przypominało to trochę współczesne już przepowiadanie wyników sportowych za pomocą zwierząt. Moment przepowiadania przyszłości przez konia Świętowita ukazał Józef Ryszkiewicz w obrazie Wróżba przed bitwą (1890). Na koniu tym miał Świętowit odbywać nocami przejażdżki, niepokojąc nieprzyjaciół swych wyznawców. Dostęp do niego miał tylko wybrany długowłosy kapłan.Przypisy

60 A. Markopoulos, Education, w: Oxford Handbook of Byzantine Studies, eds E. Jeffreys, J.F. Haldon, R. Cormack, Oxford 2008, s. 785–795.

61 A. Markopoulos, In Search for ’Higher Education’, s. 34.

62 P. Lemerle, Le premier humanisme byzantin, Paris 1971, s. 256.

63 D.J. Geanakoplos, Constantinople and the West, Madison, WI, 1989, s. 95–96.

64 P. Speck, Die Kaiserliche Universität von Konstantinopel, „Byzantinisches Archiv”, z. 14, München 1974; zob. też: M. Loukaki, Université. Domaine byzantin, w: Dictionnaire encyclopédique du Moyen Âge, t. II, Paris 1997, s. 1553.

65 C. Mango, Historia Bizancjum, s. 146.

66 Zob. A. Kompa, Cesarski uniwersytet na Kapitolu, w: Dzieje Bizancjum – zaginione cesarstwo, „Polityka – Pomocnik Historyczny” 2019, nr 1, s. 56–57.

67 Encyklopedia kultury bizantyńskiej.

68 M. Psellos, Kronika czyli historia jednego stulecia Bizancjum (976–1077), tłum., wstęp i koment. O. Jurewicz, Wrocław 1985, ks. I, 29, s. 13.

69 Zob. A.P. Kazhdan, Der Mensch in der byzantinischen Literaturgeschichte, „Jahrbuch der Österreichischen Byzantinistik” 1979, 28, s. 1–21.

70 A. Markopoulos, In Search for ’Higher Education’, s. 34.

71 Ibid.

72 Ibid., s. 33.

73 C. Mango, Historia Bizancjum, s. 135.

74 F. Gregorovius, Istoria ton Athenon, t. I, Athens 1904, s. 122–123.

75 Ioannis Malalae, Chronographia, libr XVIII, ust. 187, w: Corpus scriptorium historiae Byzantinae, editio emendatior et copiosior, consilio G.B. Nibuhri, Bonnae 1831, s. 451.

299 Z. Váňa, Świat dawnych Słowian, tłum. A. Kroh, Warszawa 1985, s. 7.

300 Herodot, Dzieje, tłum. S. Hammer, Warszawa 2002, IV, 17, s. 234–235; rzeka Hypanis (dziś Boh), Borystenes (dziś Don).

301 L. Gumilow, Od Rusi do Rosji, tłum. E. Rojewska-Olejarczuk, Warszawa 2004, s. 26.

302 Teofilakt Simokatta, Historia powszechna, ks. I, 7, s. 75.

303 Ibid.

304 Ibid., ks. V, 2, s. 287. Hypaspiści w antycznej Grecji, a z tego wynika, że i na dworze rzymskim, byli żołnierzami niższej rangi, często niewolnikami.

305 Fantazyjną, literacką próbą odtworzenia czy raczej stworzenia własnej wizji mitologii słowiańskiej, w wersji raczej humorystycznej, jest praca C. Białczyńskiego, Mitologia słowiańska. Księga tura, Kraków 2000. Zob. też opracowania, z których czerpałem: J. Bobrowski, M. Wrona, Mitologia słowiańska, Olszanica–Lesko 2017; A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1980; J. Zielina, Wierzenia Prasłowian, Kraków 2011; Religia Słowian, zob. RSN.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: