Miłość i polityka. Słynne pary w dziejach - Jerzy Besala - ebook

Miłość i polityka. Słynne pary w dziejach ebook

Jerzy Besala

5,0

Opis

Książka ta jest nie tylko próbą opisu miłosnych relacji znanych par w historii. Jest ambitniejsza – chce ukazać relację uczuć w powiązaniu z działaniami czy ideami politycznymi, religijnymi i pospolitą żądzą. Bez wątpienia ten melanż uczuć i polityki wpływał w znacznym stopniu na bieg dziejów, podobnie jak zachodzące procesy.Od czasu porwania Heleny i rzymskich doświadczeń np. z Kleopatrą zauważono, że uczucia są niebezpieczne. Gmatwają scenę polityczną i w znacznym stopniu przyczyniają do serii wojen, w tym domowych. Dlatego władze w rożnych epokach, Kościół chrześcijański i inne instytucje tak pilnie usiłowały rozdzielić politykę od seksu i romansów, jako siły zaburzającej prowadzenie stosownej polityki. Ten ostracyzm wobec seksu i miłości uprawianych poza małżeństwem, niezgoda społeczna na ekscesy romansowe wobec przedstawicieli władzy są wynikiem doświadczeń z tysięcy lat. Świat zrozumiał, że w pewnym sensie te dwie dziedziny życia u przedstawicieli władzy się wykluczają, gdyż rzutują na politykę, a więc na dzieje całych narodów i społeczeństw.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 381

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (3 oceny)
3
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Okładka

Strona tytułowa

Jerzy Besala

Miłość i polityka. Słynne pary w dziejach

Strona redakcyjna

Projekt okładki i stron tytułowych Michał Bernaciak

Redaktor prowadzący Bogusław Brodecki

Redaktor merytoryczny Bożena Łyszkowska

Redaktor techniczny Agnieszka Matusiak

Copyright © by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2012 Copyright © by Jerzy Besala

Nasz adres: Bellona Spółka Akcyjna ul. Bema 87, 01-233 Warszawa e-mail: [email protected]

ISBN 9788311125315

WPROWADZENIE

Książka ta jest opowieścią o słynnych parach miłosnych. Namiętności i żądze zawsze wpływały na politykę, religię i społeczeństwo, gdyż prowadzenie gry związanej z rządzeniem wywoływało napięcia pomiędzy procesami kształtującymi dzieje a stanem ducha najważniejszych aktorów wydarzeń. Kłopot badacza polega na uchwyceniu stanów uczuć, czyli jak to fachowo nazywają uczeni, z ich konceptualizacją. Rozpoznanie utrudnia też fakt, że emocje, choć te same przez wieki, przybierały rozmaite maski kulturowe.

Od czasu porwania Heleny i rzymskich doświadczeń, np. z Kleopatrą, zauważono, że uczucia są niebezpieczne. Gmatwają niemiłosiernie scenę polityczną i w znacznym stopniu przyczyniają się do serii wojen, w tym domowych. Dlatego władze, Kościół chrześcijański i inne instytucje, w różnych epokach, tak pilnie usiłowały rozdzielić politykę od seksu i romansów, jako siły zaburzającej prowadzenie właściwej polityki. Przykłady można mnożyć także w czasach nam bliskich: choćby afery wokół Johna F. Kennedy’ego, Marilyn Monroe, afera „Profumo”, afera „rozporkowa” Billa Clintona czy w 2011 r. oskarżenie szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique’a Straussa-Kahna przez pokojówkę o gwałt oralny. Ten ostracyzm wobec seksu i miłości uprawianych poza małżeństwem, niezgoda społeczna na ekscesy romansowe wobec przedstawicieli władzy są wynikiem doświadczeń z tysięcy lat. Świat zrozumiał, że w pewnym sensie te dwie dziedziny życia u przedstawicieli władzy się wykluczają, gdyż rzutują na politykę, a więc na dzieje całych narodów i społeczeństw. Jednym z praw demokracji stało się, że to, co się odbywa w „alkowie” polityka, nie powinno przenikać do opinii publicznej.

Nawet władza monarchów była na cenzurowanym, jeśli idzie o uczucia i seks. Jednakże im silniejsza była pozycja władcy, tym mniej się przejmował opinią społeczną elit czy ludu i próbował wszelkie zakazy omijać. Tamą trudną do przebycia często był Kościół, ale też do czasu, gdyż w XVIII w. rozpoczął się „triumf rozumu”. Ponadto każdy polityk działał, kochał, a jeszcze częściej pożądał we wszystkich epokach mających swe maski kulturowe i swoiste podejście do miłości i seksu.

O tym właśnie jest ta książka.

Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym

ROZDZIAŁ 1. PIERWSZY TRÓJKĄT MIŁOSNY Helena, Parys, Menelaos

Na czele wojsk trojańskich szedł Parys stąpając „ogromnymi krokami”. Z drugiej strony nadciągał płowowłosy, kędzierzawy król spartański Menelaos, brat króla Argolidy, Agamemnona. Nad wojskami unosiły się tumany kurzu. Jeszcze wyżej czuwali nad walczącymi stronami bogowie. Byli równie swarliwi, jak walczący ludzie i wtrącali się w krytycznych chwilach, decydując o losach bitew.

Pojedynek Parysa z Menelaosem miał rozstrzygnąć wszystko: komu przypadnie piękna Helena i czy Grecy z Peloponezu odstąpią od bogatego Ilionu, czyli Troi. Bohaterowie najstarszych eposów byli piękni, silni i kochliwi, podobnie jak obecnie idole w melodramatach. Nie inaczej było w Iliadzie.

Jednakże Parys, mimo że najpierw szedł niczym rozsierdzony lew, na widok Menelaosa zbladł i cofnął się drżąc ze strachu.

Hektor to widząc lżącymi rozpoczął go łajać słowami: Nędzny Parysie, z wyglądu waleczny, oszuście, babiarzu! Pragnąłbym tego, a także by lepiej dla ciebie to było, abyś nie rodził się albo nim żonę pojąłeś – zginął, niźli na wstyd się narażać, na pośmiewisko dla innych. [...]

Czemużeś ty z Menelajem, kochankiem Aresa, nie walczył? Poznałbyś, komu porwałeś małżonkę do kwiatu podobną.

Tak poniżony Parys zdecydował się więc na walkę z Menelaosem. Liczył na wsparcie bogini miłości Afrodyty, której swego czasu uwierzył. Natomiast Menelaos bez wątpienia występował w roli pokrzywdzonego – i to dodawało mu sił i determinacji. Szło nie tylko o Helenę, ale i o dotkliwie zranioną miłość własną księcia spartańskiego.

Tyle wiemy z Iliady Homera. Nie był to jedynie utwór literacki: oblężenie i upadek Troi odbyły się naprawdę. Miały związek z wielką wędrówką ludów i najazdem Dorów, ok.

1200 r. przed Chrystusem, idących na Peloponez. Dorowie podawali się za potomków Heraklesa, co oczywiście stanowiło bazę ideologiczną zagrzewającą ich do walki. Ich parcie na inne ludy greckie było tak silne, że Eolowie zostali zepchnięci do Tracji, a potem na wyspy Tenedos i Lesbos, podczas gdy Jonowie utrzymali się na wyspach Azji Mniejszej.

To w tym środowisku, z pieśni śpiewanych w dialekcie jońskim, narodziła się Iliada. Niezrównane arcydzieło przypisuje się ślepemu aojdzie Homerowi na rok ok. 850. Wpływu jego dzieła czy dzieł (także Odysei) nie sposób przecenić: był on tak silny, że przez całe dzieje starożytne nie tylko poeci, ale pospolici ludzie, politycy i wodzowie odwoływali się bezustannie do Iliady i Odysei jako źródeł zrozumienia człowieka i bogów oraz pojmowania istoty miłości. Homer inspirował wielu do wielkich czynów; Achillesa starał się naśladować Aleksander Wielki, także inni wodzowie; Eneasz po wielu wędrówkach miał dotrzeć nad Tybr, gdzie król Latynów miał mu oddać za żonę swą córkę Liwinię. Próby naśladowania bohaterów Iliady ocierały się przy tym często o granice szaleństwa. Iliada i Odyseja otworzyły też mimowolnie dyskurs nad pojmowaniem roli kobiety, czego skutkiem stanie się ograniczenie jej swobody.

Za przyczynę wojny trojańskiej Homer podał spór o piękną kobietę. Helena była źródłem bezustannych kłopotów; głównie dlatego, że uchodziła za najpiękniejszą z kobiet na ziemi. Wedle mitologii tę córkę Ledy, zapłodnioną przez samego Zeusa występującego pod postacią łabędzia, porwał najpierw Tezeusz. Została odbita i o jej rękę starali się najbardziej znaczący zalotnicy z całego Peloponezu. Lista książąt była zaiste imponująca, co zdaje się wskazywać na dwie rzeczy: Grecy kochali piękno, albo też piękno kobiece miało służyć zaspokojeniu próżności własnej. Zobaczcie, jakim bogaty i znaczący, skoro mnie wybrała! – zdawali się mówić owi herosi. Mężczyznom bowiem od zarania towarzyszyła chęć imponowania, realizowana głównie poprzez posiadanie najpiękniejszej partnerki, poprzez rywalizację, przemoc i zabijanie. Agresja ta, jak wskazał Georg Baudler, była połączona z zachowaniami seksualnymi.

Poza tym Grecy, w nie do końca dla nas zrozumiały sposób, stali się fanatykami piękna. Widzieli go w przyrodzie, zwierzętach i w ludziach. Dla piękna i Helena:

Chociaż ze wszystkich kobiet najpiękniejsza, dla niej rzuciła małżonka, wśród ludzi najzacniejszego tego, co przywiódł Troję do upadku. Na córkę i rodziców nie zważała, Lecz dała się prowadzić swej miłości W daleką drogę. Kobiety łatwo ogarnia uczucie, Gdy myślą o tym, co w nich zachwyt budzi

– tłumaczyła Helenę miłośniczka piękna kobiecego, słynna Safona.

Ówczesny król Sparty, i przybrany ojciec Heleny, Tyndareos posłuchał rady króla Itaki Odyseusza. Złożył konia w ofierze, kazał go poćwiartować, po czym każdy z zalotników stawał na skrwawionym kawałku zwierzęcia i przysięgał, że w razie skrzywdzenia Heleny będą walczyć w jej obronie. Po czym Helena poślubiła Menelaosa, który po śmierci Tyndareosa został królem Sparty. Z kolei Odys otrzymał rękę bratanicy Tyndareosa, Penelopy.

Pewnego dnia na dworze w Mykenach, gdzie Menelaos cieszył się wdziękami swej pięknej Heleny, pojawił się syn króla Troi Priama i Hekabe, Aleksander zwany Parysem. Nosił on w sobie traumatyczny stygmat, gdyż przed jego narodzeniem matka, Hekabe, miała sen, że urodzi pochodnię, która zapali cały świat, czyli Troję z okolicami. Obawiając się przepowiedni, Aleksandra oddano pasterzowi Agelosowi, by go zabił.

Ten jednak nie mógł się zdobyć na mord i porzucił niemowlę w górach. Gdy wrócił, aby pogrzebać zwłoki dziecka, zobaczył, że opiekuje się nim niedźwiedzica. Tego znaku bogów pasterz już nie mógł przeoczyć. Zabrał go „w torbie” (stąd imię Parys) i wychował z własnym synkiem.

Parys wyrósł na urodziwego i silnego chłopca. Gdy osiągnął wiek młodzieńczy, potrafił rozprawić się z bandą złodziei bydła, zdobywając miano Aleksandra. Jego kochanką została nimfa źródlana Ojnone, która dzięki bogom stała się biegła w wieszczeniu i medycynie. Jednakże nawet pasanie bydła w górach Idy nie pomogło uciec Parysowi przed przeznaczeniem. Pewnego dnia zjawił się przed zdumionym pastuszkiem bóg Hermes z trzema boginiami i złotym jabłkiem. Chciał, aby Parys wybrał najpiękniejszą.

Nagie boginie stając przed młodzieńcem do konkursu obiecywały wiele. Hera – władzę. Atena – zwycięstwa. Ale wszystko to przezwyciężyła Afrodyta, oferując Parysowi posiadanie najpiękniejszej kobiety na ziemi: Heleny.

„Jest równie piękna, jak ja i nie mniej namiętna” – zachwalała Helenę, która „rzuci dom, rodzinę, wszystko, byle zostać twoją kochanką”.

Choć Menelaos był blondynem, Grecy mieli zapewne raczej ciemną karnację skóry i z pewnością wielu z nich było kędzierzawych, jak to opisuje Homer. Natomiast „Helena ma jasną i delikatną cerę”, zapewniała Afrodyta. „Przepada za polowaniami i zapasami, jako dziecko wywołała już wojnę” – zachęcała dalej. „Obecnie jest żoną Menelaosa, brata króla Agamemnona, ale to nie ma żadnego znaczenia. Jeśli zechcesz, będzie twoją [...]. Kiedy dotrzesz do Sparty [...] postaramy się, by Helena zakochała się tobie po uszy”.

Afrodyta przysięgła Parysowi, że tak się stanie. Oczarowany tak wspaniałą iluzją współżycia z najpiękniejszą ziemianką, Parys wręczył uradowanej bogini złote jabłko. I tak doszło do pierwszego najgłośniejszego skandalu miłosnego w kulturze zachodniej.

Hera i Atena postanowiły się zemścić w odwecie za wybór Parysa. Planowały zniszczyć Troję. Tymczasem Parys wrócił do grodu, gdzie nierozpoznany stanął do zawodów. Szybkością raczej niż umiejętnościami prześcignął synów króla Priama, Hektora i Deifobosa. Rozwścieczeni porażkami postanowili go zabić. Wtedy Parys ujawnił swą tożsamość przed królem. Uradowany ocaleniem syna, Priam urządził wielką ucztę na jego cześć, pomimo że kapłani Apollona żądali śmierci Parysa, gdyż inaczej zginie Troja.

„Lepiej niech padnie Troja, niżby miał zginąć mój cudowny syn!” – miał odpowiedzieć Priam.

Parys popłynął do Myken, aby stanąć przed Menelaosem jako gość. Księcia lacedemońskiego poznał wcześniej, w Troi, gdzie Menelaos, jako król Sparty, przebywał z wizytą składania ofiar na cześć herosów. Dary te miały przezwyciężyć zarazę szalejącą na Peloponezie. Parys wtedy wprosił się, pod pozorem oczyszczenia, do Sparty. Menelaos się zgodził. Nie pomogły przepowiednie Kasandry ani płacze Ojnone: Parys popłynął ze swą flotą ku swemu i Troi przeznaczeniu.

Poeta rzymski Owidiusz z przełomu I w. przed i po Chrystusie w swych Heroidach tak to widział: podczas uczt na jego cześć Parys rzucał bezwstydne spojrzenia, głośno wzdychał, dotykał brzegów pucharu, gdzie spoczęły usta Heleny, a na stole winem wypisał „Kocham cię”. Było to zgodne z teoriami zawartymi przez Owidiusza w jego Sztukach kochania, które dziś moglibyśmy bez obawy większego błędu nazwać Sztuką manipulacji miłosnej. Parys chciał nade wszystko uwieść Helenę, by potwierdzić przeznaczenie i swą młodzieńczą jurność, choć zapewne jej uroda odgrywała istotną rolę. Menelaos okazał się przy tym nad wyraz łatwowierny i naiwny, pozostawiając piękną żonę z urodziwym młodzieńcem, gdyż sam odpłynął na Kretę w sprawach żałobnych. Żonie kazał się opiekować gościem.

Zaopiekowała się Parysem aż nadto, uciekając z nim tej samej nocy. Niektórzy pisarze antyczni sądzili, że Helena została przez Parysa porwana. Raczej nie, gdyż wprawdzie pozostawiła na dworze dziewięcioletnią córkę Hermione, lecz zabrała ze sobą syna Plejstenesa, większą część skarbca i złoto wartości trzech talentów, wykradzione ze świątyni Apollona oraz pięć niewolnic. Ucieczka była zatem przez nią przemyślana, zaplanowana i podyktowana porywem namiętności. W razie niepowodzenia mogła się tłumaczyć wolą bogów, w co Grecy i Rzymianie bezgranicznie wierzyli. W swych narracjach o wojnach i miłości nie potrafili oni poradzić sobie z przypadkowością dziejów ludzkich i podejmowanych przez nich dziwacznych działań, podyktowanych „tajemniczymi siłami” instynktu czy uczuć, wtrącali więc w dzieje jednostkowe i ogólne interwencje bogów i predestynacje.

Sam Parys znaczył krwią ucieczkę z pałacu Menelaosa, który go tak gościnnie przyjął. „Poznawszy greckie obyczaje, zdradziecko zamordował i ograbił” króla Sydonu w Libanie, „w jego własnej sali bankietowej”. Ale kiedy wreszcie dotarł do Troi i wziął ślub z Heleną, mieszkańcy i sam król Priam zachwycili się jej urodą. Przysięgli, że nigdy jej z Troi nie wypuszczą.

Namiętność Parysa i innych do Heleny była tak ogromna, że część późniejszych pisarzy greckich zaczęła się zastanawiać, czy Helena w Troi była realną postacią, czy fantomem. Poeta Stezichoros, o którym niewiele wiemy poza tym, że istniał i pisał, cytowany przez Tzetzesa podawał, że w Troi znalazła się zjawa Heleny. Cielesna Helena została bowiem wykradziona przez Zeusa i była strzeżona przez króla Proteusza w Egipcie. Inna wersja głosiła o wygnaniu Parysa z Egiptu, gdzie zagnały go niesprzyjające wiatry. Do wątków tych nawiąże potem wybitny dramatopisarz grecki Eurypides. Helena – realna czy fantomowa – a raczej namiętność do niej, miała jednak nade wszystko doprowadzić do wojny i zniszczenia Troi.

Pech zaczął prześladować tę parę od razu. Wprawdzie Helena rodziła Parysowi dzieci, nie dostając przy tym ani rozstępów na skórze brzucha, ani obwisłych piersi, ale pod ich trzema synami zapadł się dach. Wypadek ten pozbawił ich życia. Na dodatek porzucona Ojnone wysłała na Peloponez Korytosa, swego syna spłodzonego z Parysem, aby pomścił jej krzywdę na Troi i namówił Greków do wyprawy na zdradzieckie miasto.

Nie musiał namawiać, gdyż w XII w. przed Chrystusem, kiedy to prawdopodobnie Grecy wyruszyli na Troję, świat antyczny uważał uprowadzenie Heleny za skandal. Wyjazd Parysa z żoną Menelaosa wiązał się bowiem z pogwałceniem świętych praw gościnności i upokorzeniem króla Sparty. Wszyscy gotowi byli iść za Agamemnonem i Menelaosem na Troję, aby pomścić zniewagę i ukarać wiarołomną kobietę. Jeden tylko Odyseusz, zakochany nieprzytomnie w Penelopie, udawał ponoć szalonego, przebierając się za wieśniaka sypiącego przez ramię sól podczas orki – byle nie płynąć na wyprawę po Helenę.

Gdy Grecy przybyli w końcu w pobliże Troi, zaroiło się nie tylko od walk, ale i miłostek. Pięknej Bryzeidzie król Priam zezwolił na wyjazd z miasta na prośbę zakochanego do nieprzytomności Troilosa. Bryzeida dostała się w ręce greckie, ale w obozie Achajów przysięgła dozgonną wierność kochankowi. Niebawem jednak gorące uczucie przeniosła na Diomedesa Argiwę. A w końcu na boskiego Achillesa.

Heros ten wykazał się nie tylko urodą, ale i zmysłem strategicznym, pustosząc okoliczne wsie, zagarniając trzodę trojańskiego Eneasza i zdobywając wiele pomniejszych miast podległych Troi. Dostała się też w jego ręce branka Chryzeida, córka kapłana Apollona, zarzewie późniejszego konfliktu z Agamemnonem. Achilles, pozbawiając Troję odsieczy i odcinając miasto od zaopatrzenia, okazał się przewidującym dowódcą. Dopiero po kłótni z Agamemnonem, gdy upokorzony odebraniem branki Achilles uchylił się od dalszej walki, Troja zdołała zabezpieczyć szlaki komunikacyjne idące z głębi Azji. Zaopatrzenie do twierdzy mogło biec tylko tymi drogami, bo od strony morza Troja była zablokowana przez flotę grecką. Agamemnonowi pozostało toczyć wojnę na przetrwanie – chyba że Achilles przestanie się gniewać, gdy król Sparty odda mu brankę Bryzeidę. Było to raczej krótkie zauroczenie do „Bryzeidy o twarzy uroczej”, gdyż Achilles w świątyni Apollona w przerwach między walkami zakochał się „od pierwszego wejrzenia” w siostrze Parysa – Poliksenie.

Wiele wątków i postaci towarzyszyło miłości i dziejom Heleny, Parysa i Menelaosa – osobistości najbardziej poszkodowanej. W miarę rozwoju literatury helleńskiej i mitycznych wątków wzrastała też nieustannie liczba interpretacji tych zdarzeń i postępowania postaci. Naszą uwagę po upływie tysięcy lat zwraca jednak uwagę labilność ówczesnych uczuć, mylenie miłości z namiętnością czy nawet zauroczeniem, zdradzieckie podstępy, łamanie praw, błyskawiczna zamiana z roli bohatera w tchórzliwego uciekiniera. Musiało to być wciąż na nowo tłumaczone, dlatego dawało pożywkę kolejnym rzeszom literatów. Grecy byli niespokojni duchem i umysłem, czemu sprzyjało umiarkowane spożywanie wina zmieszanego z wodą, byli też niezwykle ciekawi świata. Toteż niemal każde dzieło zrodzone w świecie grecko-rzymskim podejmowało sprawę Heleny, Parysa i Menelaosa.

Na wiosnę walki odżyły. Pojedynek Parysa i Menelaosa miał zadecydować o wszystkim. „Teraz i mnie posłuchajcie, bo przecież największe cierpienie, właśnie me serce dosięgło”, krzyczał Menelaos „o głosie potężnym” podczas przygotowywania się do pojedynku. W momencie, gdy Parys i Menelaos zwierają się w śmiertelnym boju, Homer przybliża nam współautorkę tego dramatu, Helenę. Osobę, bez której być może dzieje potoczyłyby się inaczej. A jeśli nawet nie, gdyż mogła być postacią złożoną z kilku postaci kobiecych, to bez wątpienia świat byłby uboższy albo bardziej spóźniony w wykreowaniu toposu zmiennej kobiety, miłości i dramatów z tym związanych.

Do Heleny zajmującej się tkaniem i wyszywaniem „szaty obszernej z purpury” podeszła Iris, która „kształt siostry przybrała mężowskiej”. A więc jest to postać oniryczna, z pogranicza jawy i snu. Zaprosiła Helenę na obejrzenie pojedynku: „który odniesie zwycięstwo – ten miłą cię nazwie małżonką”. Ale Helena ma już przecież męża, Parysa, z którym przecież dobrowolnie uciekła z Myken do Troi, porzucając córkę i drugiego syna. Wolała wówczas pięknego młodzieńca Parysa nad grubiańskiego króla spartańskiego. Teraz jednak małżeństwo w Troi zdaje się jej nudzić: „tymi słowami bogini w jej sercu tęsknotę zbudziła słodką – za pierwszym małżonkiem, za miastem i za rodzicami”.

Czy była pierwszym wzorcem „kobiety płochej”, poprzez urodę manipulującej otoczeniem i sobą samą? Taką, która sama nie wie, o co jej chodzi w życiu, oczywiście poza dążeniem do komfortu. Gdy Helena szła na mury, wzbudzała swą urodą „równą bogom nieśmiertelnym” zachwyt strażników na basztach. Żołnierze i mieszkańcy mówili także: „choć piękna, jednakże niech wraca do kraju okrętem, by nie przyniosła nam kiedyś i naszym dzieciom zagłady”.

Ujęty urodą Heleny król Priam, nie znajdował jednak w niej winy, a raczej wolę bogów. Sama Helena przyznawała się teraz przed „ojcem drogim” do lęku i wstydu, co tylko czyniło ją jeszcze bardziej wdzięczną i skromną. Na dodatek niechęć Trojan towarzyszącą jej od czasów oblężenia nieszczęsnego miasta usiłowała zatuszować, odpowiadając na pytania Priama. Dotyczyły one widocznych z murów postaci wodzów greckich. Helena opisała zatem dokładnie Agamemnona, Patroklesa, Odysa, Ajasa i innych.

Obydwaj jej mężowie ruszyli wreszcie do walki na jej oczach. Któremu z wojowników sprzyjać, za kim stać? Do obydwóch Helena była na swój sposób przywiązana, a poza tym małżeństwo wówczas nie oznaczało związku aż po życia kres – jest to późniejszy pomysł synodów chrześcijańskich, wysnuty z nauk ewangelicznych Jezusa. Jeśli Helena chciała zmiany – to zmiany na lepsze: to część natury ludzkiej, a szczególnie kobiet mających wówczas znacznie mniejszy wpływ na swe życie niż mężczyźni. Musiała się jednak obawiać krwawej zemsty Menelaosa, więc wypadało jej sekundować Parysowi. Serce jej zadrżało, kiedy Parys pokonany przez Menelaosa bliski był śmierci.

Jednakże sprzyjająca Parysowi Afrodyta spowiła go w magiczną mgłę i przeniosła do Troi. Dalsze walki doprowadziły do śmierci Patroklesa, przyjaciela Achillesa, i pogodzenia Agamemnona z Achillesem. Bohaterski pogromca Patroklesa, Hektor, padł z ręki Achillesa. Zwycięski heros nie zapomniał o Poliksenie i obiecał Priamowi, że doprowadzi do pokoju Greków z Troją. Ceną miał być ożenek z Polikseną i oddanie Heleny Menelaosowi. Co ciekawe, Priam godził się oddać swą córkę Poliksenę Achillesowi, ale nie chciał wydać Heleny...

Zdarzenia z pierwszych pieśni w Iliadzie opisane przez Homera mogły być zatytułowane z powodzeniem jako Gniew Achillesa. Aojda mógł wyrecytować je w jedną noc przy winie zmieszanym z wodą. Homer opowiadał się wyraźnie po stronie Ilionu, czyli Troi, uważając jej bohaterów za stojących moralnie znacznie wyżej niż barbarzyńscy Grecy, którzy wyszli spod cienia Olimpu. Sam Achilles bywał przezeń ukazywany jako postać dwuznaczna: wciąż zakochiwał się, co ma raczej znamiona uzależnienia od seksu niż prawdziwej miłości.

Inna sprawa, że wówczas posiadanie wielu żon i wielu synów było dowodem znaczenia króla albo rodu. Władza i armia w znacznej mierze opierały się na warstwie krewniaczej, więc Achilles starał się mieć także wiele żon. Znamienny jest jego stosunek do królowej amazonek Pentezilei, odważnej i bojowej przeciwniczki, którą w końcu zdołał zabić, po czym zakochał się w jej zwłokach, pomimo że przedtem, dziarski acz najbrzydszy z Greków, Tersytes, wydłubał jej dzidą oczy. Achilles, nie zważając na to, dokonał na powłoce cielesnej Pentezilei aktu nekrofilii, a protestującego Tersytesa tak zdzielił, że wybił mu wszystkie zęby.

Jednakże kres życia dzikiego herosa był bliski i miał związek właśnie z Parysem. Wyczekiwał on koło Skajskiej Bramy na Achillesa z łukiem w ręku. Strzałę skierował w prawą piętę herosa sam Apollon. Jak twierdził jeden z najstarszych znanych nam poetów greckich Arktinos z Miletu, Achilles zmarł w męczarniach.

Inne wersje mówią, że tajemnicę Achillesa o jego słabym punkcie wyciągnęła od niego Poliksena: „nie ma bowiem takiego sekretu, którego kobieta nie wyciągnęłaby od mężczyzny pragnącego przekonać ją o swojej miłości”, skwitował to współczesny znawca mitologii Robert Graves. W IV-V w. gramatyk Serwiusz (Maurus Servius Honoratus), w swych komentarzach, i Joannes Tzetzes, bizantyjski XII-wieczny autor, w swych miscellaneach Chiliades (Tysiąclecia), podają, że Achilles przespał się z Heleną w śnie. Po tym wyczynie oczywiście zapłonął namiętnością nie do przezwyciężenia, więc poprosił ją, by się pokazała na murach. Helena prośbę spełniła, po czym Achilles oczywiście się zakochał. Określano go niekiedy zatem Pemptos, „piątym mężem” Heleny, po Tezeuszu, Menelaosie, Parysie i Deifobosie.

Parys stanął też do łuczniczego pojedynku z Filoktetesem. Łucznik ten ranił trzykrotnie Parysa. W obliczu śmierci mąż Heleny poprosił, aby zaniesiono go w góry Idy do nimfy Ojnone, by ta go wyleczyła. Ale nimfa, urażona porzuceniem jej dla Heleny, nie chciała leczyć dawnego kochanka. Gdy w końcu pobiegła do Troi z koszykiem ziół, Parys już nie żył. Oszalała z rozpaczy Ojnone skoczyła z murów lub zginęła w pogrzebowych płomieniach.

Helena nie mogła pozostać bez męża, gdyż to oznaczałoby, że powinna wrócić do Menelaosa. Cały wojenny trud straciłby jakikolwiek sens w wymiarze moralnym, jak i ekonomicznym, bo przecież wojna toczyła się nie tyle o uczucia, ile o łupy, a nade wszystko o unicestwienie dominującej pozycji Troi na obszarze pomiędzy morzami Śródziemnym a Czarnym. Wprawdzie w Iliadzie nie padają słowa o szlakach handlowych, ale z pewnością to handel czarnomorski przez Hellespont opanowany przez Troję był dla Greków solą w oku i jedną z głównych przyczyn ich wyprawy. Stąd zapewne tak zacięte dziesięcioletnie oblężenie.

Ale Helena była również przyczyną wojny, czy jak ktoś chce pretekstem. Postępowanie jej i Parysa uzasadniało konieczność wielkiej wyprawy greckiej; pod tymi sztandarami łatwiej było ruszyć do Azji. Po śmierci Parysa Helena musiała zadecydować o własnym losie. Wedle Wergiliusza pewnej nocy usiłowała uciec, spuszczając się po sznurze, ale została przyłapana przez straże. Chciała wracać do Menelaosa, ale wtedy przemocą poślubił ją brat Parysa – Deifobos.

Czyn ten wywołał za murami Ilionu niesnaski i nienawiść między synami Priama. Zamieszanie w Troi usiłował wykorzystać Odyseusz, który dał się posiekać batami, czy też poranić na twarzy, by móc udawać zbiegłego od Greków niewolnika. Trojanie uwierzyli mu i wpuścili do miasta. Natomiast Helena, już na dworze Menelaosa opowiadała, że Odys w łachmanach żebraka dostał się do Troi przed jej oblicze, a ona go rozpoznała. Jak na płochą kobietę przystało, wyznała też przed Odysem, że czuje się więźniem w Troi i marzy o powrocie do domu. Co ciekawe, Odysa rozpoznała także żona Priama, Hekabe. Ale nie doniosła o tym swemu królowi.

Skończyło się to małą katastrofą. Przebiegły Odys nie dość, że zorientował się w nastrojach panujących wewnątrz miasta, to uciekając z niego zdołał pozabijać wielu Trojańczyków:

W Ilionie płacz niewiast rozległ się żałośny,

Tylko jam się cieszyła – bo już mi nieznośny

Stał się pobyt wśród cudzych; płakałam jak dziecię

Po domu; złorzeczyłam samej Afrodycie,

Że mię od swoich w obcą zagnała tu stronę

– twierdziła Helena.

Po śmierci Parysa pobyt w Troi stracił z pewnością dla niej sens, tym bardziej że ich synowie nie żyli. Ale czy możemy Helenie wierzyć? O pobycie w Troi opowiadała już na dworze Menelaosa i musiała ubarwiać swą tęsknotę za „rodzinnym domem”, aby zachować twarz wobec króla-męża. W gruncie rzeczy zapewne bała się, jak wszyscy, odrzucenia, porzucenia i śmierci. Jednakże Menelaos, który nadal nie łysiał, zachowując płowe kędziory, oraz dalej odznaczał się prostolinijną łatwowiernością, uwierzył odzyskanej żonie: „Zaprawdę, powieść twoja, Heleno, jest szczera” – powiedział.

Przedtem, jak powszechnie wiadomo, Odyseusz wpadł na pomysł pierwszego znanego nam historycznego fortelu decydującego o wyniku oblężenia: pozornego odpłynięcia floty greckiej spod Ilionu i pozostawienia drewnianego konia, w którego brzuchu ukryli się najmężniejsi z Greków, w tym Odys i Menelaos. Trojanie nie byli tacy głupi, jak się potocznie sądzi; część z nich chciała sprawdzić, co jest w środku, inni byli za natychmiastowym spaleniem dziwnego posągu „na cześć Ateny”, jeszcze inni chcieli go zrzucić z murów. Nie jest też wykluczone, że koń był jedynie metaforą oblężniczego tarana, który uderzył nocą w słaby punkt murów trojańskich i w toku poetyckich opowieści przekształcił się w konia.

Wieczorem Helena z nowym mężem Deifobosem wyszła na spacer wokół tegoż konia, pieszcząc jego boki i naśladując głosy żon ukrytych w środku Greków. Dotąd nie wiemy, dlaczego tak czyniła: czy chciała wywabić siedzących w środku wojowników, którzy rzeczywiście byli bliscy szaleńczego skoku z brzucha konia słysząc swe imiona; czy też raczej odwrotnie: wywoływane imiona żon miały ukrytym Grekom dodać animuszu. Od najstarszych czasów mężczyźni chcieli imponować i walczyć za swe niewiasty; wiele plemion do walki podniecał widok własnych żon pokazujących intymne części ciała. Więc może nie inaczej było w Troi.

Menelaos z dystansu lat sądził jednak, że:

Pewnie zły duch ci to szeptał, Co chciał, żeby Trojanin pobił nas i zdeptał. Przyszłaś, Deifob przyszedł, pomnę, społem: Trzykroć naszą kryjówkę obeszliście kołem; Macałaś, wyzywałaś różnymi imiony Wodzów greckich, udając głos każdego żony. W środku konia jam siedział, Tydyd, Odys trzeci: Wtem słyszymy, a z zewnątrz twój głos nas doleci. Obyśmy się zerwali, wyskoczyć gotowi Z tej kryjówki i boki rozsadzić koniowi Lub odezwać się na głos, lecz Odys nas wstrzymał; Pohamował i innych, choć ten, ów się zżymał.

Niebywała była i jest potęga kobiecego ciała. Bo przecież Menelaos podczas oblężenia pałacu Heleny ulegnie widokowi jej nagich piersi i niezmiennie pięknej urodzie. Pomimo że sobie to obiecywał, nie zabije jej. Przebaczy zdradziecki występ koło konia, tłumacząc to wpływem złego ducha.

Ale może Helena chciała wracać do Sparty. Chyba tak, skoro w jej komnacie w pałacu trojańskim „płonęło jasno światło jako znak dla Greków”. Na te i inne znaki flota Agamemnona udająca odpłynięcie do Grecji zawróciła, a Odys kazał otworzyć brzuch konia. Rozpoczęła się najpierw cicha, a potem głośna rzeź, pożoga i rabunek. Jednak nie wszyscy myśleli tylko o łupach. Badacz dzieł Homera, Apollodoros z Aten w II w. przed Chrystusem podawał bowiem, że Menelaos „myślał tylko o Helenie i pobiegł wprost do jej pałacu”.

Tamże rozgorzała najbardziej zacięta walka. Menelaosa wspierał Odyseusz. Jedna z wersji podaje, że walczącego Deifobosa pokonała sama Helena, która z obnażonymi piersiami wbiła sztylet w plecy męża. Ten widok miał rozbroić Menelaosa, gotowego zabić zdradliwą żonę. Zobaczył ją w całej krasie nieziemskiej urody i zauważył, że nie zestarzała się ani na jotę. Zadziałała magia wspólna mężczyznom do dzisiaj: mieć wiecznie młodą i piękną partnerkę. Sądząc po ogromnej liczbie sprzedawanych dziś kosmetyków ówczesna Helena uosabia marzenie kobiet o wiecznym pięknie, które nie naruszy ząb czasu.

Piękna Greczynka szybko zaadaptowała się do nowych warunków. Znała przecież dobrze Menelaosa i u jego boku chciała dotrzeć do Lacedemonu. Niestety, niepomyślne sztormy i wiatry zagnały ich na Kretę, a potem do Egiptu.

Nieco inną wersję podawał dramaturg Eurypides za Stezichorosem, pisząc, że Helena, czekając na męża w Egipcie, znów wykorzystała swe umiejętności manipulacji. Tamże została odnaleziona przez Menelaosa. Przy tym opisana przez Eurypidesa Helena jest przewrotna, manipulująca, zdradziecka, udająca rozpacz, że z jej przyczyn lała się krew helleńska. Zapewniała kłamliwie Menelaosa: „Wiedz, że me łoże nietknięte dla ciebie”. Dla swych celów nawet nad Nilem wykorzystała króla Egiptu, obiecując mu małżeństwo. W rzeczywistości chodziło jej o ucieczkę z Menelaosem statkiem podarowanym przez naiwnego faraona. Co się im udało.

Eurypides nie pozostawił suchej nitki na Helenie. „Można było słowami ten spór o ciebie rozstrzygnąć, Heleno”, a nie wojną, dodaje dramaturg, potępiając bezustanne walki między poleis greckimi, które uważa, że nigdy się nie skończą. Na ile działała jego mizoginia, a na ile trzeźwe widzenie wpływu kobiet na dzieje, trudno nam z dystansu tysiącleci rozstrzygnąć.

Para w końcu dopłynęła do Myken. Innym się nie powiodło. Agamemnon zginął z rąk wiarołomnej żony Klitajmestry. Odys błąkał się 10 lat, podczas gdy w pieśni IV widzimy jego syna Telemacha docierającego do Sparty, gdzie Menelaos „huczne sprawiał wesele dla syna”. Nie był to jednak syn Heleny, „gdyż Helenę bogowie zrobili bezpłodną”.

Rozpoznany Telemach zalał się łzami z żalu za ojcem Odysem. Ale Helena, już jako wierna żona Menelaosa, znalazła na to radę. Gdy:

[...] wszyscy obsiedli zastawną biesiadę.

Wtem Helena skoczywszy do głowy po radę

Pijącym przymieszała czar taki do wina, że gniewów, smutków, zgryzot przeszłych zapomina, kiedy kto pokosztuje z zaprawnego kruża.

W dzień nigdy łza w oku nie stanie mu duża,

Choćby drogiego ojca i matkę pochował.

Helena dostała ten narkotyk od żony króla egipskiego, Polydamny, podczas wizyty nad Nilem. Medycyna w Egipcie stała na znacznie wyższym poziomie niż w ówczesnym świecie greckim; potem z kolei Grecy staną się najlepszymi lekarzami leczącymi Rzymian, aż wreszcie w „Wiekach Teologii” pałeczkę przejmą po Grekach i Rzymianach Włosi. Zresztą dotyczyć to będzie także sfer szeroko pojętej kultury.

Menelaos nie był jednak aż tak łatwowierny, jakby się wydawać mogło. Gdy goście udali się na wypoczynek, on zadbał o swoje i żony bezpieczeństwo. Zaproszeni:

[...] spali tam w przysionku dwora.

Zaś Atryda spał wewnątrz zamkowych pokoi

Przy najpiękniejszej z niewiast, przy Helenie swojej.

Gdy na niebie różane zbudziły się zorze,

Grzmigłos Menelaj naraz porzucił swe łoże.

Wdział szaty, a przez ramię zawiesił miecz srogi.

Po doświadczeniach z Parysem i innymi, król Sparty zaczął nade wszystko dbać o swoje i Heleny bezpieczeństwo; stąd otaczanie się strażami wewnątrz pałacu podczas snu i przypasywanie miecza na wszelki wypadek.

Eposy przypisane Homerowi opowiadały o jeszcze jednej pełnokrwistej, a jednocześnie symbolicznej miłości: Penelopy i Odyseusza. Wierność Penelopy i wytrwałe dążenie Odysa do niej uosabiały marzenia Greków o stateczności żon kochających aż po grób i o konsekwentnych, wiernych w miłości mężczyznach. Taka postać była im bodaj bardziej potrzebna niż topos niespokojnej Heleny, wabiącej świat swym pięknem. Tymczasem trudno nie zauważyć, że to właśnie Menelaos i Helena stali się po czasie zawieruchy wojennej najbardziej szczęśliwą parą w ogromnym pałacu w otoczeniu bogactwa – „złota, bursztynu, srebra, słoniej kości”, jak to czytamy w Odysei. Love story akurat tej pary znalazła szczęśliwe zakończenie, co było istotne dla myślenia Greków o miłości, a szczególnie jej trwałości.

Podobny happy and, choć z dużo większym trudem, osiągnął Odys. Jak wynika z rachuby czasu, gdy wreszcie dotarł do Itaki był już człowiekiem steranym i starzejącym się. Czy potrafił długo cieszyć się z odzyskania Penelopy? Niektórzy autorzy ukazują go więc jako stetryczałego samotnika, rozpamiętującego nad morzem swe dawne zwycięstwa i przygody. Inne mity głosiły, że Odys nierozpoznany przez syna Telegonosa został przez niego zabity. Penelopa wyszła za Telegonosa, pomimo że był jej pasierbem.

Zachowania i uczucia bohaterów homeryckich po wiekach wydają się nam niespójne, dziwne, powikłane. Zmienność uczuć zatrważająca. Czy rzeczywiście taka płynność dotyczyła nie tylko kobiet, ale i mężczyzn? Czy wówczas wpisana była w życie Greków i Trojan, a także innych?

Chyba tak. Świat grecki zdawał się być oswojony z porwaniami, co nie może dziwić, skoro zwyczaj ten przetrwał przez wieki, m.in. aż do XVII w. we Francji i w Polsce. Ponadto – przecież sam najwyższy Zeus porwał Europę, piękną córkę króla Fenicji, którą uprowadził pod postacią białego byka na Kretę. Tamże się z nią cieleśnie połączył, dając początek kreteńskiej dynastii Minosa, a Europa została królową i matką królów nowej dynastii. Mit ten zdawał się rozgrzeszać z porwań, a nie widać, by wówczas rozróżniano namiętność od miłości, raczej wrzucano oba uczucia do jednej am fory. Achilles zakochiwał się natychmiast i takim samym trybem odkochiwał; podobnie było z innymi, w tym także z Heleną. Nad namiętnościami potrafili panować tylko nieliczni, jak przebiegły skądinąd Odys czy zasłużony Nestor, który w nagrodę dożył późnej starości w spokoju.

Wojna trojańska nie była literackim wymysłem. Odbyła się naprawdę. Co ciekawe, badania archeologiczne ukazują, że Homer nie zmyślał: odnaleziono takie „drobiazgi”, jak hełm z kłami dzika Merinesa, metalową inkrustację tarczy Achillesa, puchar Nestora, fryz z błękitnego szkliwa w pałacu Alkinoosa. Katalogi okrętów Trojan i Achajów wskazują na autentyczność i znajomość przez Homera sytuacji historycznej w XIII w. przed Chrystusem. To nie były wyssane z palca, czy raczej z podnieconej winem głowy bujdy aojdy. Odnaleziona obfitość złota i kości słoniowej w pałacach czy fibul do spinania szat wskazywałyby na używanie tych ozdób przez kobiety. Niektóre z nich może nosiła Helena.

Sprawa Heleny wykracza przy tym daleko poza wydarzenia z tym związane. Po pierwsze wojna o kobietę nabrała gigantycznych rozmiarów konfliktu między Europą a Azją, choć w tym przypadku owa „Azja trojańska” górowała cywilizacyjnie nad grubiańskimi, nieokrzesanymi achajskimi „Europejczykami”. Iliada formowała też stosunek do kobiety, miłości, wojny. Grecy, powtarzając i interpretując przez wiele wieków homeryckie strofy „boskiego aojdy”, uświadomili sobie bowiem, że wolność kobieca jest niebezpieczna. A że owa wolność funkcjonowała, wiemy stąd, że Menelaos pozostawił Helenę w towarzystwie Parysa, beztrosko udając się na Kretę. Badania archeologiczne potwierdzają dodatkowo, że na tej wyspie kobiety cieszyły się znaczną wolnością. Z eposów Homera dowiadujemy się, że Helena swobodnie spaceruje po Troi, żona Hektora Andromacha żegna się z mężem z murów, Kasandra wieszczy publicznie, Ojnone hasa po górach itd.

Po wydarzeniach wojennych związanych z Troją Grecy zdali sobie sprawę, że wojny toczą się nie tylko o łupy, o zawładnięcie cudzym terytorium, czy też o przejęcie traktów handlowych z miastami. Wojna toczy się również, w równym stopniu, o branki. Piękne panienki z mężnymi wojownikami płodziły dorodne dzieci. Grecy zauważyli też ze zgrozą, że miłość, a raczej zauroczenie czy namiętność, bywają motorem nieoczekiwanych zdarzeń podsycających lub obniżających wolę walki. Twierdzili, że młoda, piękna kobieta jako obiekt pożądania jest zbyt dużym zagrożeniem, by pozostawić jej możliwość wyboru i niezależność. O tej ostatniej zresztą nie mogło być mowy, gdyż zewsząd płci słabszej fizycznie groziło niebezpieczeństwo: ze strony zdziczałych mniej lub bardziej pastuchów, wojowników kierujących się „prawem porwań z namiętności”, czy nawet ze strony dzikich zwierząt, jakich nie brakowało w lasach i górach. Kobieta mogła przeżyć tylko wespół z mężczyzną.

Piękna, od czasów Homera, oznaczało zatem – niebezpieczna. Miłość i urodę należało okiełznać męską ręką. Chyba wtedy Grecy zaczęli ograniczać wolność kobiecą, aż w końcu żony i dziewczęta zamknęli w gykenajonach. Były to miejsca w domostwach, gdzie przebywały tylko kobiety. Jeśli Greczynki wychodziły poza dom, musiały mieć zakryte zasłonami twarze albo przebywać w towarzystwie męża czy innego krewnego. Ograniczenie to znikało, gdy wdzięczna młoda dziewczyna przeistaczała się w matronę, nieinteresującą seksualnie nikogo. Wtedy występowała w roli przekupki czy burdelmamy.

Postać Heleny i miłości do niej Parysa i Menelaosa, kazały się też Grekom zastanowić nie tylko nad istotą, ale i zrepresjonowaniem uczuć do wszystkich dziewczyn. W pewnym momencie Helena zaczęła w oczach niektórych autorów antycznych uosabiać przewrotność i zmienność kobiecą. Nikt wówczas nie zauważał, że manipulacja i trucizna stosowane przez panie są odpowiedzią kobiet na przemoc i uzbrojenie bezwzględnych mężczyzn. Helena imała się jednej i drugiej broni kobiecej, mając dodatkowo w zanadrzu trzecią, najważniejszą – nieprzemijającą urodę.

Po dziele Homera obraz pięknej kobiety nabrał w kulturze greckiej złowieszczych cieni. Miłość, a raczej zauroczenie, rywalizacja o branki, jak choćby Achillesa i Agamemnona o Chryzeidę i Bryzeidę, zaczęły być stanem niebezpiecznym, gdyż mogły stać się zarzewiem konfliktu. Takie przesłanie niosły Iliada i Odyseja, a po nich wiele innych interpretacji.

Wszystko to wpłynęło na wytworzenie się europejskiego toposu miłości i powiązanie stanu pożądania z lękiem przed siłą tak potężnego uczucia. Figurę kobiety młodej i pięknej w kulturze greckiej związano z zagrożeniem. Dorastający chłopcy nie stwarzali takiego niebezpieczeństwa, a ponadto nikt nie napisał dzieła o młodziutkim eromenosie jako źródle nieszczęść i wojny. Brodaci Grecy – erastesi – zaczęli się więc kochać w młodych efebach z pederastii tworząc system wychowawczy. Był to jeden z zadziwiających zwrotów w kulturze i obyczajowości greckiej.

Czy miał związek z Heleną?

Zapewne ta pierwsza awanturnicza opowieść miłosna, czyli tak chętnie słuchane pieśni o związkach miłości, wojny i polityki, wpłynęła na kształtowanie się nowej greckiej obyczajowości. Losy trójkąta Parys, Helena i Menelaos, choć zakończone szczęśliwie dla najbardziej upokorzonego w tej historii króla Sparty, miały wpływ na utrwalenie się nowego wzorca relacji między płcią męską i żeńską. Ale choć pederastia najmocniej utrwaliła się w państwie, które prowadziło wojnę trojańską i zbudowało na tym swą tradycję – w Sparcie – to właśnie Spartanie uczcili Helenę posągiem w świątyni w Therapne.

ROZDZIAŁ 2. BISEKSUALNA WOJNA I MIŁOŚĆ Aleksander Macedoński, kochankowie, żony i nałożnice

„Ojciec jego, Filip, zakochał się w Olimpiadzie [...]. Otóż panna młoda w noc przed zamknięciem jej w komnacie weselnej śniła, że w żywot jej uderzył wśród grzmotu piorun i przy jego uderzeniu błysnął wielki ogień [...]. Filipowi zaś w jakiś czas po ślubie śniło się, że sam sygnetem swym opieczętował żywot żony, przy czym zdawało mu się, że na sygnecie wyryty był obraz lwa”, pisał Plutarch z Cheronei (ok. 46 do ok. 120).

Takie to zdarzenia miały towarzyszyć narodzeniu Aleksandra Macedońskiego. W innych opowieściach natrafiamy na motyw stosunku Olimpias z wężem będącym wcieleniem bóstwa. Pod takimi auspicjami, a raczej zmyślonymi opowiadaniami, pozostało Aleksandrowi uwierzyć w swe boskie pochodzenie i podbijać świat, aby uzasadnić, że proroctwa się spełniają.

I rzeczywiście: zdoła on podpalić ówczesny świat pierwszej połowy IV w. przed Chrystusem tworząc ogromne, acz nietrwałe imperium rozciągające się od Macedonii przez Helladę, egipską Afrykę i Azję aż po Indie.

Aleksander wzrastał w atmosferze wyjątkowości także dlatego, że podsycały ją zwycięstwa ojca, Filipa II, i jego zreformowanej armii. Pewien wpływ wywarło też wychowanie przez Leonidasa i Arystotelesa, co nieco urealniło świat Aleksandra, odsuwając na jakiś czas jego przekonanie o własnej boskości. Jednakże nade wszystko cenił sobie konkretną wiedzę, a nie abstrakt czy sofizmaty, o których wyrażać się będzie z nietajoną niechęcią. Zapewne ich nie pojmował. Jedną księgę woził ze sobą stale i czytał: Iliadę. Chciał stać się drugim Achillesem, a potem Dionizosem, a wreszcie Zeusem-Ammonem i temu podporządkował swe chore, z punktu widzenia psychologii, życie. Do podtrzymania tych wewnętrznych mitów potrzebne były coraz większe dawki środka oszałamiającego, jakim było i jest wino, oraz prawdopodobnie alkaloidy znoszące ból.

Macedonia przez Greków uważana była za kraj na półbarbarzyński, głównie z powodu sposobu picia tego trunku. O ile na sympozjonach helleńskich wino rozcieńczano wodą i to w stosunku 1:4, czy nawet 1:5, to w Macedonii pito je często w czystej postaci. Sympozjony greckie zaczynały się późnym popołudniem i kończyły wieczorem, natomiast macedońskie trwały od wieczora do świtu. Urządzano też na dworze w Pelli i Ajgai śmiertelnie niebezpieczne konkursy picia, kosztujące niejednego utratę zdrowia i życia.

„Dwór Filipa w Macedonii – pisał Teopompos w IV w. przed Chrystusem – był zbiorowiskiem największych rozpustników i bezwstydników w Grecji i poza jej granicami”. Król miał ich dobierać kierując się możliwościami w piciu i wyuzdaniu. Wiedział, że z ludzi bez hamulców moralnych wyrastają najlepsi dowódcy i żołnierze, niewahający się przed żadną zbrodnią ani okrucieństwem, gdyż alkohol zabijał i zabija uczucia wyższe. „Niektórzy z nich golili ciała i wygładzali je, jakkolwiek byli mężczyznami, a inni dopuszczali się czynów nierządnych między sobą, chociaż nosili brody [...]. Prawie wszyscy mężczyźni na ziemi greckiej czy barbarzyńskiej, którzy odznaczali się lubieżnością, obmierzłym charakterem lub łotrowską naturą, napływali do Macedonii”, pisał Peter Green, autor biografii Filipa II Argeady.

Przy tym twórca potęgi macedońskiej Filip II uwielbiał ucztować i często pijany ruszał na odsiecz. „Po całonocnej pijatyce, mocno pijany i tracący rozum, kazał wszystkim odejść, a sam o świcie poszedł hulać do posłów ateńskich” po bitwie pod Cheroneą w 338 r. przed Chrystusem, w której zniszczył wolność Hellady, dodawał Atenajos.

Aleksander był młody, szaleńczo ambitny i uchodził za urodziwego. Jego wadą był niski wzrost: gdy po zwycięstwie nad królem perskim, Dariuszem III, zasiadł na jego tronie, nogi zadyndały mu w powietrzu, aż słudzy podparli je... stołem „wielkiego króla”. Odznaczał się za to lwią grzywą włosów, jasną cerą, uchodzącą wśród Greków za piękną, wygiętą nieco na bok szyją, a mały wzrost kompensował walorami ciała poddawanego ostremu treningowi. Znakomicie biegał, doskonale władał bronią i lubił to. Nie zdążył się zestarzeć, więc w świadomości pozostał jako wieczny i waleczny młodzieniec.

Przytaczano też wiele anegdot o jego spostrzegawczości i umiejętności prostego rozwiązywania skomplikowanych problemów, jak z cieniem jego konia Bucefała, czy z węzłem gordyjskim. Wraz z postępami choroby alkoholowej nie ogarniał jednak całości, bo gdyby tak było, zastanowiłby się nad sensem swych wielkich wypraw, mających przewyższyć osiągnięcia Achillesa i uzasadniać jego, Aleksandra, boskość. Zapewne wiara w nieziemskie pochodzenie powodowała też, że narażał bezpośrednio swe życie w licznych walkach.

Alkohol i seks stanowiły nierozerwalną całość życia – także w Macedonii. Filip ożenił się po raz siódmy z księżniczką macedońską Kleopatrą; jak podawali Filip Satyros i Plutarch, uczynił to z miłości. Wywołał tym jednak gniew, zazdrość, a jeszcze bardziej obawy Olimpias, księżniczki pochodzącej z Epiru, a więc „obcej”. Na uczcie weselnej, zapewne w 377 r. przed Chrystusem doszło do scysji, gdy Attalos, wuj nowej żony Filipa II, wzniósł toast, by ze związku króla i Kleopatry narodzili się przyszli królowie czystej krwi i z prawego łoża. Wtedy Aleksander rzucił pucharem w Attalosa z okrzykiem: „Ty wstrętny łbie! A ja ci wydaje nieprawym?”. „Wstrętny łeb” odpowiedział rzutem kubkiem. „Na to Filip dobył miecza i powstał przeciw niemu, ale na szczęście dla jednego i drugiego zatoczył się wściekły i pijany i upadł”, pisał Plutarch. Aleksander miał wtedy zadrwić z ojca, że planował przejść z Europy do Azji, a padł przeprawiając się od stołu do stołu.

Olimpias, nie bez powodu portretowana przez antycznych historyków jako jędza, obawiała się usunięcia z następstwa tronu jej syna Aleksandra i pozbawienia ich życia, gdyby 45- czy 46-letniemu Filipowi urodził się syn z Macedonki. Dlaczego jednak Filip miałby tarasować drogę do władzy tak udanemu synowi, jak Aleksander? Przecież para zainwestowała w jego staranne wykształcenie u samego mistrza nad mistrze, Arystotelesa, i dowiedziała się od równie kosztownych wróżów i magów o czekającej Aleksandra lwiej, czy jak kto chce heraklesowej przyszłości; bo dynastia Argeadów miała wywodzić się od Heraklesa. Czy był to wpływ zakulisowych machinacji arystokracji macedońskiej, czy raczej alkoholowych obsesji spisku i podejrzliwości przenikających dwór macedoński?

Na wszelki wypadek Aleksander z matką po weselu Filipa II z Kleopatrą woleli umknąć do Epiru na dwór brata Olimpias. Po jakimś czasie władca Macedonii wybaczył synowi i sprowadził go do Pelli.

Filip II żył z kobietami i mężczyznami. Poligamia była typowa dla dworu macedońskiego, więc nikogo nie dziwił pro miskuityczny styl życia króla. Jednakże miało to kosztować go życie. W 336 r. przed Chrystusem odsunięty kochanek króla, Pauzaniasz, popchnął do samobójstwa obecnego kochanka Filipa. Przed śmiercią kochanek ów zdołał powiedzieć zięciowi Filipa, Attalosowi, o machinacjach Pauzaniasza. Wtedy „Attalos [...] przyprowadził Pauzaniasza na ucztę, spoił winem i wydał go niby jakąś prostytutkę na żądze nie tylko swoje własne, ale i innych biesiadników”, pisał Pompejusz Trogus w I w. przed Chrystusem. Pauzaniasza zgwałcili nawet mulnicy. Mimo jego skarg do króla o zszarganie honoru i nie tylko, Filip II ułagodził ból jego duszy i sponiewieranego ciała przyjęciem do gwardii. Jednakże Pauzaniasza to nie ukoiło, a jedynie ułatwiło dokonanie mordu na królu. W Ajgai w stosownej chwili w wąskim przejściu pchnął Filipa II mieczem ze skutkiem śmiertelnym, po czym sam został zadźgany.

Kto stał za tym spiskiem? Czy tylko urażona godność Pauzaniasza, czy tajne siły w postaci agentów perskich? A może odsuniętej Olimpias, która nadal pozostawała w Epirze, i samego Aleksandra rwącego się do władzy? Arystoteles znający Macedonię i tamecznych ludzi władzy nie podejrzewał ani Aleksandra, ani Olimpias o spisek. Jednocześnie trzej zabójcy Pauzaniasza na miejscu zbrodni – Perdikkas, Leonnatos i Attalos, syn Andromenesa – stali się najbardziej zaufanymi przyjaciółmi Aleksandra. Czy dlatego, że wykonali to, co kazał im szef? Czy był do tego zdolny?

Od chwili wejścia w wiek dojrzewania, Aleksander budził pewne obawy matki, aby nie wyrósł z niego gynnis, zniewieściały młodzieniec. Mniej martwiło ją to, że wychowany w atmosferze dworu macedońskiego, Aleksander łatwo poddał się rytuałom alkoholowym. Nawet ostrożny we wnioskowaniu Krzysztof Nawotka zauważa, że „picie na umór stanowiło normę, a źródła odnotowują przypadki Macedończyków tracących życie w wyniku konkursów na wypicie jak największej ilości wina”. Choć autor tych słów uważa podejrzenie choroby alkoholowej Aleksandra za spekulację, to zarazem dodaje, iż „trudno nie wiązać pewnych gwałtownych zachowań Aleksandra, jego wybuchów niszczącego gniewu z systematyczną, nadmierną konsumpcją alkoholu”.

W życiu Aleksandra bardzo łatwo można dostrzec fazy rozwoju choroby alkoholowej, pod warunkiem, że się fazy te zna, albo przeżyło. Ale Olimpias martwiło raczej to, na co wskazywał Teofrast z Eresos: Aleksander pijąc nadmiernie „zapewne dlatego nie wykazywał popędu seksualnego; Arystoteles w Zagadnieniach przyrodniczych mówi bowiem, że nasienie u takich osobników staje się wodniste”, relacjonował Atenajos opinię Teofrasta, żyjącego w tych samych czasach co Aleksander. Atenajos również był przekonany, że nadużywanie trunku wywoływało u Macedończyka niemoc seksualną wobec dziewczyn.

To nie wyjaśnia jednak, dlaczego Aleksander skłaniał się ku młodzieńcom. Czy był to wynik wzorców panujących w Macedonii, czy reakcja na dominującą w dzieciństwie matkę? Nie dowiemy się nigdy. Zapewne wszystko to kierowało go w stronę chłopców, w czym znów istotną rolę spełniało wino wypijane na typowo męskich ucztach. Jak podaje Atenajos, w przezwyciężeniu skłonności młodziutkiego Aleksandra nie pomogła nawet piękna hetera tesalska Kalikseina, sprowadzona przez Olimpias w celu rozbudzenia jego zmysłów w kierunku kobiet, bo to gwarantowało przedłużenie dynastii. Jednakże Aleksander nie zamierzał dzielić łoża z kobietą – i to wybraną przez matkę.

Poza tym jego wyprawy w otoczeniu młodych dowódców stały się wylęgarnią postaw homoseksualnych: spajały ich wojaczka, pijaństwo i seks. Homoseksualizm nie był wówczas stygmatyzowany, a ponadto Aleksander, aby rozmyć różnice między erastesami (starszymi) w eromenosami (młodymi przyuczanymi) kazał zgolić brody swym żołnierzom, zapoczątkowując nową modę, która dotąd uważana była za zniewieściałą.

Swą bezwzględność rzekomo zniewieściały młody król ukazał niszcząc zbuntowane Teby w 335 r. przed Chrystusem. Tysiące mieszkańców zostało wyrżniętych, resztę sprzedano w niewolę, a miasto Aleksander kazał zrównać z ziemią. Odtąd będzie tak często postępować, budząc trwogę i paraliżując wolę walki. Teraz mógł realizować marzenie swego życia: wyzwolić miasta greckie na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego i ruszyć na podbój Azji. Za powód wyprawy na Persję Macedończyk podał m.in. przyczynienie się króla Dariusza III do śmierci jego ojca, Filipa II. Ogromna armia satrapów i „wielkiego króla” Dariusza po przebyciu Hellespontu w 334 r. przed Chrystusem miała zmierzyć się z geniuszem wojennym Aleksandra, jego falangami, hoplitami, hetajrami, peltastami i hypaspistami. Wojna i udowadnianie sobie, że jest się następcą Heraklesa i Achillesa, a potem bogiem, wymagała tyle energii, że początkowo nie starczyło jej na związek uczuciowy i przeżywanie prawdziwej miłości.

Aleksander i jego wojska zaczęły kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. W maju 333 r. przed Chrystusem, oczywiście po odwiedzeniu Troi, pobił perskie wojska osłonowe nad rzeką Granik, zdobył Milet, przeciął węzeł gordyjski i wyzwolił Greków w Azji Mniejszej spod satrapii perskiej. Następnie zwyciężył ogromne wojska Dariusza III pod Issos i wtargnął do Sydonu. W 331 r. przed Chrystusem, jak podaje Romans Aleksandra, koronował się w Memfis na faraona Egiptu, a wyrocznia Amona w Siwah oznajmiła mu, że jest synem boga Amona. I za takiego zaczął się uważać.