Kobiety, które latały dla Hitlera - Clare Mulley - ebook + książka

Kobiety, które latały dla Hitlera ebook

Clare Mulley

3,8

Opis

„Jedna była blondynką, wesołą, głośną i pełną energii, druga ciemnowłosą, poważną i rzeczową. […] A mimo to obie były w pewnym sensie odmieńcami, u których umiłowanie sensacji, adrenaliny i osobistej wolności sprawiło, że przeciwstawiły się społecznym oczekiwaniom”. Te dwie kobiety w hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy zrobiły kariery w dziedzinie zastrzeżonej dla mężczyzn – lotnictwie wojskowym.

Biografia dwóch najsłynniejszych kobiet-pilotów doświadczalnych III Rzeszy. Opowieść o pasji, odwadze i sławie, a także o diametralnie różnych wyborach i dramatycznej walce o przetrwanie w cieniu totalitarnego państwa. Historia kobiet o skrajnie różnych tożsamościach oraz odmiennie pojmowanym patriotyzmie, które w niebywały sposób wspierały wysiłek wojenny Trzeciej Rzeszy ryzykując życie. To też historia wyborów, które doprowadziły je w dwa różne punkty pod koniec wojny.

Clare Mulley – jest wielokrotnie nagradzaną autorką, książek prezentujących wyjątkowe biografie kobiet m.in. Szpieg, który kochał (opowieść o Krystynie Skarbek), Kobieta, która ocaliła dzieci. Biografia Eglantyne Jebb, za którą zdobyła nagrodę British Daily Mail Biographers 'Club.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 754

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (6 ocen)
2
3
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AStrach

Dobrze spędzony czas

Dokonujemy w życiu wyborów, zwłaszcza kobiety.
00

Popularność




Tytuł oryginałuThe Women Who Flew for Hitler. The True Story of Hitler’s Valkyries, Macmillan, London 2017

Redaktor prowadzący Bogusław KubiszRedaktor merytoryczny Jacek BiernackiKorekta Bogusława JędrasikProjekt okładki Paweł PanczakiewiczMapa Norbert SuchorzewskiIndeks Monika Czajkowska

Redaktor techniczny Marcin Czajkowski

Copyright © for the Polish edition and translation by Bellona Spółka z o.o., Warszawa 2018. First published 2017 by Macmillan, an imprint of Pan Macmillan, a division of Macmillan Publishers International Limited. © All rights reserved.

Wydawca Bellona Sp. z o.o. ul. J. Bema 87 01-233 Warszawa

Zapraszamy na stronę Wydawnictwa:www.bellona.pl

Dołącz do nas na Facebooku:www.facebook.com/Wydawnictwo.Bellona

Księgarnia internetowa:www.swiatksiazki.pl

ISBN 978-83-11-15455-1

Skład wersji elektronicznej [email protected]

Dla mojej inspirującej siostry, Kate Mulley,

Uwaga od wydawcy

Aby pomóc czytelnikowi, za każdym razem kiedy po raz pierwszy używane jest nieznane niemieckie słowo, będzie ono pisane kursywą z następującym po nim tłumaczeniem. Potem będzie już ono podawane antykwą. Bardziej znane słowa, takie jak Hausfrau czy Fräulein, są wszędzie pisane antykwą. Nazwy geograficzne występują w formie polskiej, lecz z przypisem podającym ich nazwę z epoki tam, gdzie są wzmiankowane po raz pierwszy.

Źródła ilustracji

ADL/Wikimedia Commons, lic. CC BY-S.A. 3.0 (s. 140, 424)

Archiwum Bellony (s. 15, 264, 389)

Archiwum Gerharda Brackego (s. 40, 345)

Archiwum H.P. Melle/Stauffenberg i Archiwum Gerharda Brackego (s. 47, 50, 87, 116, 162, 184, 232, 281)

Archiwum Reinharta Rudershausena (s. 28)

Bundesarchiv (s. 18, 382)

Daniel Apel/Wikimedia Commons (s. 227)

DRK/Ullstein bild via Getty Images (okladka ‒ s. 1 prawe)

Heinrich Hoffmann/ullstein bild/Getty Images (s. 195)

Internet, domena publiczna (s. 57, 64, 103, 356)

John F. Kennedy Presidential Library and Museum (s. 477)

John Kerrison Photography (okładka ‒ prawe skrzydełko)

Michael Ritter/Wikimedia Commons (s. 486)

Narodowe Archiwum Cyfrowe (s. 71, 127, 175, 202)

Paul Popper/Poperfoto/Getty Images (okładka ‒ s. 1 lewe)

SZ Photo/Scherl/Bridgeman Images (s. 315)

Tallandier/Bridgeman Images (s. 259)

TUM.Archiv der Technischen Universität München (s. 35)

zbiory autorki (s. 23, 94)

zbiory Konstanze von Schulthess (s. 80, 326, 369)

zbiory rodziny de Waal (s. 151, 294)

Podziękowania

Jedną z cudownych rzeczy związanych z pracą nad biografią jest to, że niekiedy ma się wrażenie, iż ściska się czyjąś rękę albo dołącza do rozmowy – ponad historią. Czytanie pamiętników lub listów, czy nawet mniej intymnego materiału, przynosi chwile głębokiej empatii i często sprawia wrażenie spotkania umysłów, lecz także powoduje nagły szok odnajdywania niewytłumaczalnych uprzedzeń lub czegoś jeszcze gorszego. Ważne jest, aby nie zakładać z góry zbyt wielkiego zrozumienia lub nie zapomnieć o tym, co może być utracone w przekładzie z uwagi na język, czas i kontekst. Niekiedy dochodzi do dosłownego uścisku ręki, gdy podczas wywiadów spotyka się weteranów, ludzi ocalałych czy innych świadków. Podczas pracy nad tą książka parokrotnie znalazłam się o kilka uścisków ręki od Hitlera, pamiętając o tym, że nie każdy, kto się z nim witał, robił to z entuzjazmem. Spotykanie ludzi w pokojach udekorowanych fotografiami ich rodziców odznaczanych Żelaznym Krzyżem czy unoszących rękę w nazistowskim pozdrowieniu okazało się szczególnie interesujące. W owym czasie decyzje i działania rzadko bywały tak jednoznaczne, jak niekiedy mogłoby się wydawać z perspektywy siedemdziesięciu lat, i dotarcie do wielu prawd czyjegoś życia, czy to opartych na faktach, czy też ocenach moralnych lub emocjonalnych sądach, wymaga zrozumienia, ale też dociekliwości i krytyki, jak również staranności, a przy tym także szacunku dla śladów tego, co pozostało w zapisach, i tego, co jest w nich nieobecne.

Książka ta nie mogłaby powstać bez niezwykle wielkodusznego wsparcia wielu ludzi, którzy znali Melittę Schiller von Stauffenberg, Hannę Reitsch i ich osoby z ich otoczenia. W Niemczech byłam zachwycona, mogąc spotkać kilku członków rodziny Melitty i jej teściów. Jej siostrzeniec, doktor Reinhart Rudershausen, i jego żona, Elke, w swoim pięknym domu letniskowym nad jeziorem hojnie zaoferowali mi pełen dostęp do rodzinnych dokumentów, później zaś przesłali oryginalne fotografie rodzinne. Heidimarie Schade przywołała wspomnienia z dzieciństwa, kiedy wykpiwała czekoladę, którą dostawała Melitta jako przydział z Luftwaffe, a jej brat, Friedrich Berkner, także uprzejmie podzielił się swoją wiedzą. Generał major hrabia Berthold von Stauffenberg, najstarszy syn Clausa von Stauffenberga, spędził ze mną poranek przy wspaniałym śniadaniu, a także po nim, wspominając swoją rodzinę. Podziękowania należą się także jego siostrze, Konstanze von Schulhtess-Rechberg, która przywołała wspomnienia o swojej matce. Hendrik de Waal i jego siostra Katinka de Waal udostępnili mi fotografię swego wuja, drogiego przyjaciela Melitty, Friedricha Franza Amsincka. Pierwszy biograf Melitty, Gerhard Bracke, który ma własne fascynujące wspomnienia z wojennego dzieciństwa, wiele lat po wojnie bardzo dobrze poznał siostrę Melitty, Klarę. Z ogromną wielkodusznością zapewnił mi pełen dostęp do swej kolekcji nagranych wywiadów, fotografii i dokumentów, w tym pisanych ręcznie dzienników Melitty z 1943 i 1944 roku, oraz niektórych fascynujących niepublikowanych listów od Hanny.

Choć nie byłam w stanie spotkać się z rodziną Hanny, miałam sposobność przeprowadzić wywiady z kilkoma osobami, które ją znały. Pierwszą był legendarny oficer i pilot oblatywacz, komandor Eric „Winkle” Brown, najbardziej utytułowany pilot w historii Królewskiej Marynarki Wojennej. Podczas wielu rozmów Eric opisał mi, jak rozstał się z Hanną przed wojną, formalnie zidentyfikował ją w ostatnich dniach konfliktu, a następnie od czasu do czasu pozostawał z nią w kontakcie.

Dzięki cudownej pomocy Margaret Nelson i Virginni Rouslin mogłam przeprowadzić w Kanadzie wywiad z kapitanem-pilotem Luftwaffe Dietrichem Putterem, który znał Hannę podczas wojny. Starszy szeregowy Walter Rehling podczas mojej wizyty w Peenemünde przesłał mi swoje wspomnienia o niej. Wśród tych, z którymi miałam okazję rozmawiać, ostatnią osobą, która spotkała Hannę, był producent BBC John Groom. Wspominał on wywiad, który przeprowadził z nią w późnych latach siedemdziesiątych dla swego cyklu Tajna wojna, w tym sytuację, kiedy spadła z krzesła, gdy z zapałem opisywała lot po łuku Messerschmitta Komet napędzanego silnikiem rakietowym.

John Martin Bradley, który wiele lat spędził na fotografowaniu weteranów do kolekcji Piloci wojskowi drugiej wojny światowej, wspaniałomyślnie podzielił się swoim wywiadem z Heinem K. Geringiem, który ongiś uratował Hannę przed myszą, James Holland zaś udostępnił mi liczne wywiady z weteranami, przeprowadzone przez niego i opublikowane na stronie www.griffonmerlin.com, internetowym forum poświęconym drugiej wojnie światowej. Ian Sayer z wielkim zapałem i hojnością przesłał mi skany swej znaczącej prywatnej kolekcji niepublikowanej powojennej korespondencji Hanny, która pozwoliła mi na fascynujące nowe spojrzenie na jej dogmatyczny charakter. Bernd Rosemeyer, syn pilotki Elly Beinhorn, oraz Barbara Pasewaldt, córka podpułkownika Luftwaffe Georga Pasewaldta, także podzielili się spojrzeniem swych rodziców na obydwie pilotki.

Jestem też ogromnie wdzięczna kilku weteranom, którzy naświetlili mi kontekst tamtych czasów, w tym porucznikowi Królewskich Sił Lotniczych (RAF) Johnowi Alanowi Ottewellowi, mojemu przyjacielowi i sąsiadowi, podpułkownikowi Lenowi Ratcliffe’owi i przez Grahama Cowie z Muzeum RAF w Cosford kapitanowi „Rusty’emu” Waughmanowi oraz starszemu sierżantowi Jackowi Pragnellowi, którzy zrzucali bomby na Peenemünde podczas operacji „Hydra”, kiedy to Hanna, jak powiadają, przespała cały nalot pod ziemią. Oficer wywiadu żeńskiej służby pomocniczej RAF (WAAF) Doreen Galvin i oboje moich rodziców, Gill i Derek Mulley, także byli na tyle uprzejmi, aby podzielić się ze mną swoimi wspomnieniami z czasów wojny. Składam im najszczersze podziękowania.

Wśród innych, który przyczynili się do nadania kształtu tej książce, jest historyk Heiko Peter Melle, który oprowadził mnie po pałacu Stauffenbergów, oraz autorka i kuratorka Anna Voorhoeve, która pokazała mi większość Berlina Melitty. Profesor Uniwersytetu Londyńskiego (UCL) Bermhard Rieger podzielił się ustalaniami swoich badań na temat powojennego życia Hanny; Caroline Esdaile wspomnieniami swojego ojca z „nocy kryształowej”, a Chris Butler zapiskami rodzinnymi o bunkrze Hitlera w pierwszych dniach pokoju. Muszę także złożyć szczególne podziękowania historykom i autorom: Nigelowi Jonesowi i Paulowi Strongowi, z którymi rozmowy naprowadziły mnie na historię tych kobiet, oraz Rogerowi Moorhouse’owi i Nickowi Jacksonowi, którzy później pomogli mi nawigować przez rozmaite archiwa i bary Londynu, Berlina i Monachium.

Moje najszczersze podziękowania należą się także archiwistom i personelowi Brytyjskich Archiwów Narodowych; archiwom Imperialnego Muzeum Wojny, Muzeum Królewskich Sił Powietrznych w Hendon; Bibliotece Brytyjskiej i archiwom Muzeum Niemieckiego w Monachium, archiwom Uniwersytetu Technicznego w Monachium, Niemieckiemu Muzeum Ruchu Oporu w Banderblock w Berlinie, Centrum Pamięci w więzieniu Plötzensee w Berlinie, Muzeum Historyczno-Technicznemu w Peenemünde, Amerykańskiemu Krajowemu Urzędowi ds. Archiwów i Rejestrów, Bibliotece Wydziału Prawa Uniwersytetu Cornella, zbiorom Donovana z procesu norymberskiego, domowi aukcyjnemu Alexander Historical Auctions, Clintowi Danielowi, właścicielowi kolekcji pamiątek lotniczych (C.E. Daniel Collections), i zespołowi lotniska Gandalou we Francji, który poderwał mnie w powietrze szybowcem i równie szybko sprowadził na ziemię.

Ian Wolter i Kate Mulley – dziękuję wam za wszystko, oboje jesteście cudowni. Gorące podziękowania należą się także mojemu znakomitemu wydawcy, George’owi Morleyowi, Tani Wilde, Philippie McEwan i reszcie zespołu wydawnictwa Macmillan oraz mojemu agentowi Andrewowi Lownie. Także i tym wszystkim, którzy bardzo pomagali mi w odnajdywaniu i tłumaczeniu książek, materiałów archiwalnych i niekiedy nawet zawiłej poezji: Marie Förg, Barbarze Schlussler, Wolfgangowi Gehlenowi, Karin Fischer-Buder, Stephanie Holl-Trieu, Paulowi Skinnerowi i Hansowi Fliri, jak również moim mężnym asystentkom, Alison Mable i Michelle Wheeler. I wreszcie, z ogromną przyjemnością dziękuję moim córkom: Millie i Flo za wskazywanie stosownych źródeł z ich własnych lektur na temat Anne Frank i Roberta Harrisa oraz Hester za ogromnie potrzebną zachętę i chwile rozrywki. Wszystkie błędy są, rzecz jasna, mojego autorstwa. Dziękuję wam wszystkim.

Clare Mulley, luty 2017

Epigraf

Pierwszą rzeczą, jaką o poranku robił Hitler po opuszczeniu sypialni w Berghofie, było wyjście na duży taras na parterze. Tam, o określonej porze, zwykle obserwował wspaniałą i inspirującą scenę: wysoko na niebie dwa ogromne orły zataczały kręgi. Hitler z przejęciem śledził przez lornetkę majestatyczny lot tych rzadkich, lecz okazałych ptaków. Któregoś dnia jednak, ku swojej konsternacji, ujrzał tylko jednego orła. „Co stało się z drugim? – pomyślał z niepokojem.

Adolf Hitler spogląda z tarasu Berghofu, swej alpejskiej rezydencji w bawarskiej miejscowości Berchtesgaden

Całymi dniami w napięciu poruszaliśmy ten temat, widzieliśmy bowiem, jak bardzo Hitler denerwował się zniknięciem drugiego orła. Niedługo potem postanowiliśmy ponownie udać się do Obersalzbergu na jego urodziny i kilka dni przed tym wydarzeniem nasza kolumna wyruszyła z Monachium. Około pięćdziesięciu kilometrów za Monachium ujrzeliśmy samochód, który szybko zbliżał się z przeciwnego kierunku, i pomimo prędkości, z jaką nas mijał, Hitler dostrzegł jakiegoś ogromnego ptaka z rozpostartymi skrzydłami leżącego na tylnym siedzeniu. Natychmiast zatrzymał kolumnę. „Sądzę – powiedział – że to był mój orzeł!”, po czym niezwłocznie nakazał ochronie, aby zawróciła i dogoniła pojazd.

– Jeśli mi się uda, obiecuję wam, panowie, że wymierzę przykładną karę tym łajdakom! I nie tylko im, ale i odbiorcy! – powiedział, a mroczny wyraz jego twarzy nie wróżył nic dobrego nieszczęśnikom, którzy wywołali jego gniew.

Jakąś godzinę później ujrzeliśmy samochód ochrony wracający z pełną prędkością. Zatrzymaliśmy się i podbiegł do nas Rattenhuber.

– Miał pan rację, mein Führer – zameldował. – To ten orzeł z gór.

– A odbiorca? – zapytał Hitler złowróżbnym tonem.

Rattenhuber z lekkim wahaniem mówił dalej:

– Orła dostarczono do pana rezydencji w Monachium… Jest umieszczony na marmurowym cokole, na którym widnieje napis:

NASZEMU UKOCHANEMU FÜHREROWI

Z JEGO GÓR

20 kwietnia

Od komórki partyjnej NSDAP Berchtesgaden

Heinrich Hoffmann, 1955[1]

Przypisy

1  Heinrich Hoffmann, Hitler Was My Friend: The Memoirs of Hitler’s Photographer [Hitler był moim przyjacielem: wspomnienia fotografa Hitlera], Frontline, 2011, s. 194–195.

Wstęp: prawdy i losy

Hej, historia to, historia tamto… dlaczego w imię dramaturgii nie okantować milionów miłośników filmów i czytelników czasopism?... Jeśli ktoś rzeczywiście chciałby poznać prawdę, wystarczyło zapytać mnie.

Hanna Reitsch, 1973[1]

Historia nie rozwija się zgodnie z koncepcją; podąża własną, często losową ścieżką. Ani ludzi, ani wydarzeń historycznych nie można poukładać w pudełkach przygotowanych czy stworzonych później. Ludzie, wydarzenia i postęp mają swoją własną dynamikę.

Nina von Stauffenberg, 1997[2]

Hanna Reitsch wierzyła, że jest kobietą uczciwą. Przesłuchujący ją Amerykanin zakończył swój raport z września 1945 roku konkluzją, że przekazując informacje, „dołożyła szczerego i sumiennego wysiłku, aby były one prawdziwe i dokładne”. „Twierdzi, że jedynym powodem, dla którego pozostała przy życiu, była troska o prawdę” – dodał[3]. Zmarła sześć miesięcy wcześniej Melitta von Stauffenberg nie miała szansy dołożenia swojego głosu do zapisu historycznego. Jednakże jej żyjąca siostra, Klara, oświadczyła, że Melitta nie byłaby „w stanie propagować niczego wbrew swojej wiedzy”[4]. Gdyby jednak Melitta miała szansę odnieść się do wydarzeń czasu wojny, jest mało prawdopodobne, aby relacje tych dwóch wyjątkowych kobiet były zgodne.

Hanna Reitsch i Melitta von Stauffenberg były jedynymi testowymi pilotkami aktywnie służącymi nazistowskiemu reżimowi. Jedna była blondynką, wesołą, głośną i pełną energii, druga kobietą ciemnowłosą, poważną i rzeczową; na pierwszy rzut oka nie było więc między nimi wielu oczywistych podobieństw. A mimo to obie były wielkimi patriotkami z głęboko zakorzenionymi poglądami na temat honoru, obowiązku i poświęcenia, jak również w pewnym sensie odmieńcami, u których umiłowanie sensacji, adrenaliny i osobistej wolności sprawiło, że przeciwstawiły się wszystkim społecznym oczekiwaniom.

Hanna Reitsch prezentuje nazistowskie pozdrowienie przy okazji wizyty w rodzinnej Jeleniej Górze (Hirschbergu), 5 kwietnia 1941 r.

Hanna i Melitta przyszły na świat w pionierskiej epoce lotnictwa, kiedy to żywiono nadzieję, że latanie zbliży narody. Zmieniła to pierwsza wojna światowa, wyznaczając pilotom nowe role w wojskowych lotach zwiadowczych i bojowych, lecz romantyzm związany z lataniem nie przemijał. Piloci szczycili się swym honorem, jak również odwagą, a asy w rodzaju „Czerwonego Barona”, Manfreda von Richthofena, stawały się legendarnymi postaciami. Zgodnie z wymogami traktatu wersalskiego pokonane Niemcy zostały zmuszone do zdemobilizowania swych sił lotniczych i zniszczenia lotnictwa wojskowego. Produkcja maszyn silnikowych również została czasowo zabroniona, lecz wyjątkiem były szybowce. W rezultacie w latach bezpośrednio po wojnie szybownictwo stało się w kraju sportem, o którym marzyła młodzież, symbolicznym nie tylko dla pokoju i wolności, lecz także dla odrodzonej narodowej dumy. Niebawem, aby oglądać pokazy i zawody, będą się gromadzić tysięczne tłumy.

Kotlina Jeleniogórska, gdzie Melitta chodziła do szkoły z internatem i gdzie dorastała Hanna, zapewniała doskonałe warunki do szybownictwa. W efekcie obie kobiety nauczyły się szybować ponad tymi samymi zielonymi stokami, szokując przyjaciół gotowością do nadstawiania karku w odkrytych kokpitach kruchych szybowców zbudowanych z drewna i płótna. Nie takiego zachowania oczekiwano od młodych niemieckich Fräulein w latach dwudziestych i wczesnych latach trzydziestych. To, co zmuszało je do działania, to nie tylko czysta adrenalina ryzykownych lotów, choć dla obu kobiet miała ona swój wielki powab, ale także poczucie wolności, jakiego dostarczało szybowanie, odrywające je od ograniczeń i ubóstwa weimarskich Niemiec i zapewniające możliwość poparcia heroicznej odbudowy honoru ich kraju.

W 1922 roku Melitta, dziewięć lat starsza od Hanny i o wiele bardziej trzymająca się utartych wzorów, rzuciła się do studiowania inżynierii lotniczej na Uniwersytecie Technicznym w Monachium, w ówczesnym centrum ruchu nazistowskiego. Gdy tylko zaczęła na siebie zarabiać, inwestowała każdego zaoszczędzonego feniga w naukę latania maszynami silnikowymi i wkrótce posiadała każdy rodzaj licencji. Hanna opuszczała zajęcia na uczelni, aby uczyć się latać, zaskakując ludzi wrodzonymi zdolnościami. Był rok 1928, kiedy to Amelia Earhart zadziwiła świat, stając się pierwszą kobieta, która przeleciała Atlantyk. Dwa lata później Amy Johnson przeleciała samotnie z Anglii do Australii, ustanawiając kolejny kobiecy rekord pierwszeństwa. Była to czarowna epoka lotów, w której Earhart posiadała własną linię mody, a „En Avion” były ulubionymi perfumami. Wkrótce Hanna i Melitta zaczęły trafiać na okładki niemieckich magazynów rodzinnych, oklaskiwane za urodę, jak również za ich umiejętności i „wrażliwość” w powietrzu.

W połowie lat trzydziestych nadzwyczajne kompetencje, odwaga i determinacja Hanny i Melitty stworzyły dla nowego nazistowskiego reżimu jedyną w swoim rodzaju wartość i obu, jako pierwszym wyróżnionym w ten sposób kobietom, przyznano honorowy tytuł Flugkapitän, czyli kapitana lotnictwa. Od teraz wymagano od nich spełniania pewnych patriotycznych obowiązków. Obie zaprezentowały swoje umiejętności lotnicze podczas osławionych Igrzysk Olimpijskich w 1936 roku, kiedy to Melitta wykonywała akrobacje podczas prestiżowego Grossflugtag („Wielkiego Dnia Lotów”). Dwa lata później, Hanna, pierwsza kobieta pilotująca helikopter, wprawi w osłupienie międzynarodową widownię, wlatując nim do budynku berlińskich targów motoryzacyjnych.

Kiedy w 1939 roku powróciła wojna, obie kobiety także będą służyć Niemcom. Ich podwójne umiłowanie ojczyzny i latania zbiegło się w kokpicie i obie te miłości zostaną poddane próbie. Hanna pilotowała wiele prototypowych szybowców i autoryzowała użycie pionierskiego wyposażenia lotniczego, takiego jak osłony na skrzydła, opracowane do przecinania stalowych lin balonów zaporowych. W 1941 roku została pierwszą kobietą, która podczas wojny otrzymała Żelazny Krzyż. Mniej niż dwa lata później Melittę spotkało to samo wyróżnienie za pionierska pracę przy opracowywaniu i testowaniu bombowców nurkujących Junkers Ju-87 Stuka. Choć jako kobiety nigdy w sensie technicznym nie były zatrudnione przez Luftwaffe, od tej pory ich bliźniacze gwiazdorskie kariery będą składać się na pierwszy plan nazistowskiego lotnictwa wojskowego.

Hanna i Melitta jako pilotki wielokrotnie ryzykując życie w służbie swojego kraju z dumą nosiły swoje odznaczenia. Obie włożyły znaczny wkład w militarny wysiłek nazistów, a mimo to ich poglądy na własny kraj i na reżim nazistowski nie mogłyby chyba być bardziej odmienne. Hanna czuła, iż Niemcy są teraz prawdziwie żywe, walcząc dumnie o swój honor i należną im chwałę. Melitta była bardziej powściągliwa. Tradycyjne, konserwatywne Niemcy, które były jej domem, walczyły o przeżycie nie tylko przeciwko alianckiemu atakowi, ale także przeciwko brutalnemu, totalitarnemu reżimowi nazistowskiemu. Choć niekiedy latały z tego samego lotniska i obie były częstymi gośćmi w berlińskim aeroklubie, obie kobiety siebie unikały, a przez całą wojnę wzajemnie się ignorowały i lekceważyły. Ich rozbieżne poglądy polityczne nie tylko je podzieliły, lecz miały sprawić, iż w czasie nawiązywania koneksji w najwyższych kręgach nazistowskiej władzy dokonają dramatycznie różnych wyborów.

Po wojnie Hanna stała się sławna nie tylko w Niemczech, lecz została bohaterką licznych zagranicznych filmów i książek, które cechowała rozmaita wiarygodność. Zmuszona w czasie amerykańskich przesłuchań do ponownej oceny swych wartości zdecydowała, iż uczciwość jest jej sztandarową cnotą i rozpoczęła kampanię wyjaśniania nieporozumień. „Bezlitosna prawda jest niezbędna, choć może być trudno słyszalna – tłumaczyła z zapałem pewnemu dziennikarzowi przeprowadzającemu z nią wywiad. – Ma istotne znaczenia dla całej ludzkości”[5]. Ostatecznie opublikowała kilka wersji swoich wspomnień, w których ukazywała siebie po prostu jako pilotkę i apolityczną patriotkę. Te książki były łatwe do napisania – stwierdziła – ponieważ musiałam tylko opowiedzieć prawdę i uczciwie ją wyłożyć”[6]. A jednak były przyjaciel, brytyjski pilot Eric Brown, uważał, że w najlepszym wypadku Hanna „oszczędnie używała prawdy”[7]. Nigdy się nie zdecydowała, aby odnieść się do zbrodniczej polityki i praktyk nazistowskiego reżimu ani do swych własnych związków z nim.

Melitta, przeciwnie, całkowicie zniknęła z zapisów. W połowie lat siedemdziesiątych jej siostry, Klara i Jutta, zaczęły pytać byłych przyjaciół i znajomych Melitty o ich wspomnienia na jej temat. Hanna szybko chwyciła za pióro. „Nie ma niczego, co uwydatniałoby osiągnięcia Melitty jako szczególnie niezwykłe” – napisała do Klary, gdy usłyszała, że być może zanosi się na biografię[8]. Jej Żelazny Krzyż „był nieważny”, utrzymywała Hanna; całkiem możliwe, że jej lotów testowych „nie można uznać za ryzykowne”; zaś jej ambicja „nie była normalną, zdrową ambicją, lecz pokusą, być może z powodu jakiejś wewnętrznej desperacji”[9]. „Byłoby łatwiej, gdybyś tu była i mogłybyśmy o tym pomówić, bowiem pisemne wyjaśnienie może być jeszcze bardziej raniące niż rozmowa” – kontynuowała, dodając, iż „są rzeczy, o których chciałabym pomówić z tobą prywatnie i których nie mogę napisać”[10]. Powstrzymywana poczuciem przyzwoitości lub też troską o niepozostawienie zapisu na piśmie, Hanna wysunęła później parę dramatycznych oskarżeń pod adresem Melitty. I szła za ciosem: „Czy to nie byłoby okropne, gdyby te prawdziwe wydarzenia, znane kilku osobom, miały być opisane ze szczegółami… lecz fałszerstwo z pewnością prędzej czy później i tak wychodzi na jaw”. A potem dodała: „Jestem pewna, że zrozumiesz mnie właściwie. Chcę ochronić ciebie i pamięć Melitty”[11].

Melitta Schenk von Stauffenberg w kokpicie bombowca Junkers Ju 88, data nieznana

Hanna nie mówiła prawdy. Pytanie polega na tym, komu kłamała na temat przeszłości swojej i Melitty oraz dlaczego? Klara podziękowała Hannie za przedstawienie swojego poglądu w sposób „tak otwarty”. „Oczywiście zaakceptujemy każdą prawdziwą wersję wydarzeń – zakończyła korespondencję dwuznacznie. – Zakładam, że ty także będziesz z tego powodu szczęśliwa – dla dobra poszukiwania prawdy”.

Przypisy

1  Hanna Reitsch w: „Die Welt”: Wie klein Mäxchen such den Untergang des Dritten Reiches vorstellt [Jak mały Maks wyobraża sobie upadek Trzeciej Rzeszy] (2.08.1973).

2  Cytowane przez Konstanze von Schulthess w: Nina Schenk Gräfin von Stauffenberg: Ein Porträt [Nina hrabina von Stauffenberg: portret], Piper, 2009, s. 208.

3  Biblioteka Wydziału Prawa Uniwersytetu Cornella: Robert E. Work, Raport z przesłuchania Hanny Reitsch, The Last Days in Hitler’s Air Raid Shelter [Ostatnie dni w schronie przeciwlotniczym Hitlera] (8.10.1945).

4  Archiwum Gerharda Brackego, korespondencja Klara Schiller/ Hanna Reitsch (27.06.1977).

5  Archiwum Muzeum Niemieckiego, 101B, anonim, Conversation with Hanna Reitsch [Rozmowa z Hanną Reitsch] (niedatowana).

6  Hanna Reitsch, The Sky My Kingdom: Memoirs of the Famous German World War II Test Pilot [Niebo mym królestwem: Wspomnienia sławnej niemieckiej pilotki testowej z II wojny światowej], Greenhill, 2009, s. 261

7  Eric Brown, wywiad Mulley (marzec 2013).

8  Archiwum Gerharda Brackego, korespondencja Hanna Reitsch/Klara Schiller (7.02.1975).

9  Ibid. (7.02.1975, 18.02.1975).

10  Ibid. (18.02.1975).

11  Ibid. (7.02.1975).

1. Tęsknota za wolnością, 1903–1932

Siedemnastoletnia uczennica Melitta Schiller upchnęła swoje długie ciemne włosy pod ściśle przylegającą skórzaną pilotkę i zamaszystym krokiem podeszła do szybowca, którym w końcu pozwolono jej wystartować. Spoczywająca na trawie cienka rama była lekka i krucha niczym ptasi szkielet, lecz jednocześnie pełna nadziei. Wiosną 1920 roku Melitta całymi miesiącami pełniła funkcję widza, z zazdrością przypatrując się młodym ludziom uczącym się szybowania ponad trawiastymi dolinami w pobliżu jej szkoły z internatem w Hirschbergu[1] we wschodnich Niemczech. Początkowo była głównie ignorowana. Zakładano, że dziewczyna nie będzie robić nic więcej poza staniem w bezpiecznej odległości i podziwianiem dzielnych mężczyzn ryzykujących życie dla dreszczyku i chwały przelotu. Ale Melittę bardziej interesowało latanie niż konwenanse. Już wkrótce, gdy tylko była potrzebna dodatkowa para rąk, pomagała w odzyskiwaniu, naprawie i wypuszczaniu szybowców i któregoś ciepłego dnia została wynagrodzona szansą na próbę własnego lotu. Przysiadając pośrodku deski służącej za siedzisko, złapała równowagę, położyła obie ręce na drążku sterowniczym i spojrzała w górę. Na jej subtelnej, delikatnej twarzy mieszała się radość i koncentracja[2]. Następnie szybko skinęła głową. Chwilę później Melitta została wyniesiona w górę przez dwa szeregi młodych mężczyzn odzianych w robione na drutach swetry, wspólnie ciągnących gumowe liny holownicze i pędzących przed nią w dół zbocza. Przyciągnęła drążek, zwolniła hol i wystrzeliła ponad głowami członków swojego naziemnego zespołu, podczas gdy oni uchylali się lub przewracali na trawę. A potem wirażem zgubiła zarysy świata. Szybowała, pilnując każdego drgnięcia swej maszyny, gdy ta reagowała na ruchy dłoni na drążku lub zmianę balansu ciała. Melitta była zafascynowana. Od samego początku, jak przyznała później: „Latanie wywierało na mnie nieodparcie magiczny wpływ… Całkowicie zdominowało mnie pragnienie wolności”[3].

Pierwsza relacja o Adolfie Hitlerze wsiadającym do kokpitu także pochodzi z wiosny 1920 roku. Lot Hitlera był dramatycznym przelotem odkrytym dwupłatowcem z Monachium do Berlina, gdzie miał nadzieję przyłączyć się do nacjonalistycznego puczu Kappa i zostać świadkiem historycznego upadku demokratycznej Republiki Weimarskiej. Naciągając parę gogli na pilotkę, Hitler zapanował nad wyrazem twarzy, uchwycił się swej walizy i złożył swe życie w ręce swojego pilota, asa Wielkiej Wojny, Roberta von Greima. „Na tym ciasnym odkrytym siedzeniu, wciśnięty pomiędzy kanister i olej, był opanowany tylko jedną myślą – napisał dziennikarz Otto Dietrich – czy zdążą do Berlina na czas?”[4]. Spowolniła ich burzliwa pogoda, utrudniająca widoczność, i rzęsisty deszcz skrapiający zarówno pilota, jak i pasażera. Bez pomocy nawigacyjnych Greim zmuszony był do międzylądowania w Jüteborgu, gdzie według Dietricha samolot otoczył wrogi tłum „zdesperowanych marksistów”. Nim dotarli do Berlina, pucz upadł. Aby dyskretnie ulotnić się z lotniska, Hitler podobno przywdział sztuczną brodę, podając się za księgowego[5]. Jednakże pomimo okropnej pogody, swojej choroby powietrznej, ich spóźnienia i niepowodzenia puczu Hitler był zafascynowany przelotem. Dla niego samolot był nie tylko maszyną dla sportowców czy wojskowych; stanowił też machinę polityczną i był zdeterminowany, aby związać się z owym najnowocześniejszym sposobem podróży.

„Epoka lotnictwa” przybyła do Niemiec pod koniec dwudziestego wieku. Był rok 1900, kiedy potężne sterowce Zeppelina po raz pierwszy rozpaliły wyobraźnię niemieckiej opinii publicznej, ucieleśniając odwieczne marzenia o wolności i potędze. Trzy lata później, mniej niż dwanaście miesięcy po przyjściu na świat Melitty 9 stycznia 1903 roku, bracia Wright z powodzeniem przetestowali w Stanach Zjednoczonych swój pionierski aeroplan napędzany silnikiem. W ciągu pięciu lat Niemcy opanowała „gorączka latania”. Przez następne dziesięciolecie kraj rywalizował o światowe rekordy wysokości, długości trasy przelotu, prędkości i wytrzymałości, a jego sukcesy wywołały falę patriotyzmu. Lotnictwo stało się międzynarodową miarą nowoczesności i dynamizmu, a Niemcy w coraz większym stopniu stawały się krajem określonym przez swoje aspiracje. Jednakże pomimo dorastania w okresie mody na lotnictwo, jak później przyznała Melitta: „Decyzja poświęcenia się lataniu i tym samym pracy, która… od samego początku wydawała się być specyficznie męska, była dla młodej dziewczyny rzeczywiście niezwykła”[6].

Melitta przyszła na świat w miasteczku Krotoschin[7], historycznie położonym w Królestwie Polskim, lecz w owym czasie leżącym w pruskiej prowincji Posen, niedaleko granicy rosyjskiej. Historię miasta odzwierciedlała jego demografia. Prawie dwie trzecie ludności było polskie, ale rodzina Melitty zaliczała się do uprzywilejowanej i konserwatywnej społeczności niemieckich protestantów. Jej ojciec, Michael Schiller, był inżynierem budownictwa lądowego, architektem i urzędnikiem administracji państwowej, którego rodzina, pochodząca z Odessy, zyskała uznaną pozycję dzięki handlowi futrami. Dumny oficjał, gustował w koszulach ze sztywnymi kołnierzykami, drogich dwurzędowych płaszczach, a jego piękne wąsy musiały być sztywno nawoskowane. Jej matka, Margarete Eberstein, miała równie godne szacunku korzenie, będąc córką szkolnego wizytatora z Brombergu pochodzącego ze szlacheckiej niemieckiej rodziny. Była prawie dwadzieścia lat młodsza od swojego męża i portret autorstwa jej utalentowanej siostry Gertrudy von Kunowski, która studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Breslau, ukazuje ją jako kobietę bez najmniejszego wysiłku – niemalże niedbale – piękną, w jej sukni ślubnej, z koralowym naszyjnikiem przeglądającym się w głębokiej czerwieni peonii spoczywających na jej rękach[8]. Jej dzieci będą pamiętać „wytworny spokój” Margarete, nawet kiedy z trudem brnęła przez dwie wojny światowe[9].

Margarete Schiller ze swoimi dziećmi, 1912 r. Od lewej: Klara, Otto, Jutta, Melitta (mająca dziewięć lat) i Lili

Osiedlając się w miasteczku Krotoschin, nowożeńcy wykształcili silne poczucie tożsamości narodowej, które współgrało z rosnącym patriotyzmem w ich kraju. Silnie osadzeni w tradycjach niemieckiej wyższej klasy średniej, w piątce swych zdolnych dzieci zdołali wspólnie zaszczepić zarówno poczucie uprzywilejowania, jak i społecznej odpowiedzialności. Marie-Luise, bardziej znana jako Lili, była najstarsza, po niej urodził się Otto, jedyny chłopiec. Melitta, przez wszystkich, którzy ją kochali, nazywana Litta, była następna, po niej zaś przyszły na świat dwie młodsze siostry, Jutta i Klara. Choć surowy w kwestii ich formalnej edukacji, ćwiczeń i manier, Michael Schiller był także wyjątkowo chętny do udzielania swym dzieciom osobistych wskazówek, szczególnie kiedy dyskusje kierowały się ku muzyce, filozofii lub nauce – z których ta ostatnia fascynowała Melittę. Margarete zabierała je do teatru i na koncerty, zachęcając do odgrywania własnych przedstawień w starym powozie w ogrodzie oraz do pływania, gry w tenisa i nauki tańca wraz z dziećmi o podobnym statusie społecznym. Ich ciotka Gertrude postarała się o sztalugi i nakłaniała je do malowania, rzeźbienia zwierząt z gliny i wycinania delikatnych postaci z papieru. Dzieci nauczono znaczenia dyscypliny, obowiązku i godnego zachowania, lecz wszystkie cechowała także niezwykle aktywna, niezależna natura. Wymykając się, gdy tylko się dało, spod nadzoru starszych, dzieci bawiły się we wraku pierwszego samochodu rodziny, rdzewiejącego w gąszczu pnączy i bławatków na skraju trawnika lub, kiedy były już starsze, udawały się na piesze wędrówki przez lasy, aby popływać w jeziorze, rozbijać obozowiska i patrzeć na wschodzące gwiazdy.

Gdy w 1914 roku wybuchła wojna, Melitta miała jedenaście lat. „Lata mojej młodości, kiedy to poszukuje się źródeł i sekretnych korzeni kształtujących życie, były dla Niemiec niczym innym jak czasem wielkiej udręki” – napisała później[10]. Mając pięćdziesiąt trzy lata, jej ojciec był zbyt stary, aby walczyć, ale jako oficer rezerwy z dobrą znajomością języka rosyjskiego został skierowany do obozu dla jeńców wojennych w roli tłumacza i cenzora. Ostatecznie za swoją służbę otrzymał Krzyż Żelazny II klasy. Margarete i jej najstarsza córka, Lili, zgłosiły się na ochotnika jako pielęgniarki: do „najszlachetniejszej i najbardziej szanowanej misji rodu niewieściego” – jak widziała to Melitta[11]. Zbyt młoda, by do nich dołączyć, Melitta adoptowała w zamian zwierzęta, aby się nimi opiekować. Nie była urodzoną siostrą miłosierdzia, lecz kiedy zdechła jej ulubiona mysz, rodzina kazała ją wypchać, a ona trzymała ją w swojej sypialni.

Kiedy linia frontu zbliżyła się na sześćdziesiąt kilometrów do Krotoschina, miasteczko zaczęli wypełniać ranni i Melittę, Juttę i Klarę odesłano na pobyt do ich owdowiałej babci w Hirschbergu. Dla Melitty, mającej teraz dwanaście lat, jedną z zalet tej wymuszonej ewakuacji było to, iż miała możliwość, aby spędzić nieco czasu ze swoim wujem, Ernstem Ebersteinem. Wuj Ernst, już i tak dość popularny wśród swych siostrzenic i siostrzeńców ze względu na swoje dowcipy i łatwy sposób bycia, zyskał ogromny prestiż jako jeden z pierwszych, którzy zgłosili się do służby w Niemieckich Cesarskich Siłach Lotniczych w charakterze pilotów wojskowych. Służył jako obserwator w jednostce rozpoznawczej, wykonując zdjęcia lotnicze i obsługując karabin maszynowy w szeregu wojskowych dwupłatów. Jego rola w niemieckim zwycięstwie nad Rosjanami w sierpniu 1914 roku zyskała mu miano „Bohatera Tannenbergu”. Tej zimy odznaczono go Krzyżem Żelaznym I klasy. Rodzinne fotografie ukazują go w mundurze, na przepustce, zasiadającego pod drzewem, otoczonego dziećmi, chłonącymi jego opowieści o odwadze, kunszcie i honorze w powietrzu.

Wraz z postępem wojny specjalistyczne jednostki lotnicze zostały zorganizowane w eskadry myśliwskie i bombowe. Sam wizerunek pilota był teraz wysławiany jako usposobienie mężnego i szlachetnego nowoczesnego mężczyzny i Melitta z dumą myślała o swoim wuju za każdym razem, gdy wspominano „asów” w rodzaju „Czerwonego Barona”, Manfreda von Richtofena, Ernsta Udeta i Hermanna Göringa. Jeden z weteranów, filozof Ernst Jünger, twierdził później, że zindustrializowany sposób prowadzenia masowej wojny sprowadzał większość żołnierzy do roli pasywnych i raczej żałosnych ofiar. W przeciwieństwie do nich piloci, „idealny rodzaj w kombinezonie, z twarzą wyciosaną z kamienia” pod skórzaną pilotką, byli częścią „nowego i władczego gatunku… nieustraszonego i wspaniałego… rasą, która buduje maszyny i pokłada wiarę w maszynach”[12]. To był heroiczny ideał inspirujący Melittę, gdy wykształcała pasję latania, głęboko związaną z jej patriotyzmem czasu wojny, poczuciem honoru i obowiązku oraz jej miłością zarówno do nauki, jak i działania adrenaliny.

W listopadzie 1914 roku sytuacja w rejonie prowincji Posen nie była już tak niestabilna i trzy najmłodsze siostry Schiller wróciły do domu, wciąż przepełnione opowieściami o przygodach ich bohaterskiego wuja. Troski ich matki były bardziej prozaiczne: zapewnienie żywności i opału przy utrzymującej się brytyjskiej blokadzie morskiej i pierwszych uchodźcach zakwaterowywanych w mieście. Zwalniając służbę, Margarete zaczęła uprawiać warzywa i trzymać króliki i kozy w ogrodzie. W domu było zimno, a dzieci przez następne zimy często chodziły głodne. Kiedy zamknięto szkoły, Melitta uczyła się sama w domu, wkuwając matematykę i łacinę pod stertą palt i koców, odgrodzona od materialnego świata, podczas gdy jej umysł kontynuował swobodną wędrówkę. Gdy poprawiła się pogoda, wciągała książki na czubek drzewa w ogrodzie lub wspinała się na dach, aby popracować nad astronomią. Choć łatwo wpadająca w irytację, gdy jej przeszkadzano, niekiedy zapraszała swe młodsze siostry, aby dołączyły do niej przy kreśleniu gwiezdnych map, a kiedyś, uzbrojona w dzban wody, wraz z Klarą wspięła się na wysoki dach ich szopy, aby leżąc na brzuchach przećwiczyć teorię formowania kropli. Fizyka stała się jej trwała pasją. „W tej chwili jestem szczególnie zainteresowana zagadnieniami lotów i dynamiki rakietowej” – powiedziała nastoletnia Melitta do swojej przyjaciółki Liselotte. „Mój ojciec powiada, że w wieku około osiemnastu lat dziewczęta zwykle tracą zainteresowanie nauką – dodała. – Muszą więc dopilnować, abym do tego czasu zaszła jak najdalej!”[13].

W 1916 roku Państwa Centralne obiecały rekonstrukcję historycznej Polski. Proponowane zmiany granic obejmowały rodzinne miejsce zamieszkania Melitty. W najlepszym razie Schillerowie odbierali to jako „szczodry gest” zapewniający strefę buforową przeciwko Rosji, lecz byli także zaniepokojeni rosnącym polskim nacjonalizmem. Melitta i jej siostry czuły, że miejscowe polskie dzieci już „triumfują”, podśpiewując, że nie potrzebują „waszego Wilhelma”, podczas gdy mieszkańcy miasteczka maszerowali z kosami i widłami do siana, wzywając do wypędzenia niemieckiej klasy rządzącej [14]. Dwa lata później prezydent Woodrow Wilson wielokrotnie powtórzył obietnicę dla Polski. „Wszyscy wiemy, że Posen ma być polski” – napisała ze złością w swoim pamiętniku Lili. Uważała, że było to „upokorzenie” i wiarołomstwo ze strony „łajdaków i zdrajców Ojczyzny” siedzących wygodnie w Berlinie[15]. Niewątpliwie jej słowa niosły się echem przy rodzinnym stole. Polskie oddziały przybyły do Krotoschina wkrótce po zawieszeniu broni, ustrajając miasto i koszary biało-czerwonymi flagami. Podczas gdy polska większość świętowała, Niemcy tacy jak Schillerowie odbierali to jako inwazję.

Pomimo pokoju szesnaste urodziny Melitty na początku 1919 roku były smutnym wydarzeniem. Jej brat Otto został powołany do służby granicznej jako członek niemieckich oddziałów ochotniczych. Nieoficjalnie miał nadzieję pomóc w przesunięciu granicy na korzyść Rzeszy. Michael Schiller, przebywający na krótko w domu po upadku Niemiec, został wzięty do niewoli przez takich samych polskich ochotników i deportowany do tego samego obozu, w którym służył jako tłumacz. „Myślisz sobie, że wojna się skończyła – napisała Lili tego samego wieczoru – a wtedy dzieje się coś jeszcze gorszego!”[16]. Michael wrócił po dziesięciu dniach, lecz potyczki trwały do czasu ustalenia granic w terenie oraz ich późniejszego zatwierdzenia przez traktat wersalski. Krotoschin i okoliczne góry i lasy stały się ponownie częścią Polski, tak jak były nią przed wiekami, a Schillerowie nie należeli już do elity społecznej, ale do niemile widzianej mniejszości.

Niemieckojęzyczna szkoła Melitty była jedną z pierwszych ofiar polskich reform w mieście. We wrześniu 1919 roku Melitta i Liselotte wyruszyły do szkoły z internatem w Hirschbergu, obecnie położonego tuż za granicą, z nowiutkimi paszportami w kieszeniach i zakazanymi paczkami żywności dla „wygłodzonych Niemiec”, ukrytymi w bagażu[17]. Jeśli w czasie tej długiej i niepewnej podróży Melitta była zdenerwowana, ukryła to dobrze. Liselotte zapamiętała, że było w niej „coś surowego i pełnego dyscypliny”, gdy tak stała na pełnych przeciągów peronach, w swym marynarskim stroju ukrytym pod grubym marynarskim płaszczem z postawionym kołnierzem, wiązanych butach sięgających niemalże do skraju jej spódniczki i z długimi ciemnymi włosami upiętymi w warkocz, przewiązany czarną wstążką[18]. Surowy wygląd i śmiałe działanie pozostanie modus operandi Melitty przez całe jej życie.

W nowej szkole Melittę bardziej interesowała nauka niż nawiązywanie przyjaźni. Przez jakiś czas Liselotte rzadko widywała ją bez dwutomowego podręcznika fizyki przy boku, a wkrótce Melitta zmajstrowała światło elektryczne w nieogrzewanej klitce na poddaszu, aby nocami móc czytać w spokoju. Gdy fizyce nie udało się zaspokoić jej ciekawości, zwróciła się ku filozofii[19]. Pewnego dnia Liselotte znalazła ją „pogrążoną w Schoppenhauerze”. „Tak więc, jeśli nie da się żyć szczęśliwym życiem – wyznała szczerze Melitta swej zdeprymowanej przyjaciółce – jedynym sposobem pozostaje żyć bohatersko”[20].

Początkowo „bohaterstwo” Melitty polegało w gruncie rzeczy na uprawianiu sportu. Hirschberg znany był jako brama do raju sportów zimowych w górach Riesengebirge[21] i każdą zimową niedzielę spędzała tam na nartach. Po dwóch sezonach była w stanie konkurować z miejscowymi. „Och, ci kochani chłopcy – śmiała się, gdy towarzyszący jej młodzi mężczyźni narzekali na jej brawurę. – Ciągle im się wydaje, że wszystko jest zbyt niebezpieczne dla dziewcząt”[22]. Będzie lekceważyć innych mężczyzn, w tym zauroczonego nią nauczyciela, w równie lakoniczny sposób. Na północnych stokach, zwróconych w stronę Śląska, śnieg utrzymywał się najdłużej i czasami, gdy w dolinach poniżej pojawią się już kwiaty, a jej przyjaciele będą grać w tenisa, Melitta wciąż jeszcze będzie jeździć na nartach.

Z nadejściem lata doszły spacery po górach, wspinaczka i pływanie w spokojnych zatoczkach, niekiedy przy świetle księżyca, aby dostrzec kontury lasu i obserwować czaple, unoszące swe szare ciała z tafli ciemnych jezior. Wczesny start oznaczał, że mogli dotrzeć do zbiornika nad Bobrem w Mauer. Tutaj zostały zatopione pozostałości starych zagród, niegdyś stojących w słońcu, kiedy to niedługo przed wybuchem wojny wybudowano zaporę. Pod swój tradycyjny strój ludowy z południowych Niemiec Melitta zakładała kostium kąpielowy, gotowa do skoku w chłodną wodę natychmiast po dotarciu na miejsce. „Skakanie z zapory jest dobre dla samobójców” – napisała otwarcie Liselotte, ale któregoś czerwca, kiedy poziom wody wciąż był wysoki, Melitta tego dokonała. Jej widowiskowy skok wkrótce stał się legendarny. Podobnie jak z jazdą na nartach, trzeba „znać swoje ograniczenia i stosownie ocenić ryzyko – powiedziała rzeczowo do Liselotte. – Jeśli tak postąpisz, wszelkie ryzyko ogranicza się do przypadku, a jeśli obawialibyśmy się przypadku, to musielibyśmy zrezygnować z wszelakich podróży samochodem oraz jazdy konnej i nie bylibyśmy w stanie uprawiać żadnego sportu”[23].

To w czasie ostatniego roku szkolnego Melitty miłośnicy lotów zaczęli szybować w dolinie Hirschbergu. Zgodnie z upokarzającymi zapisami traktatu wersalskiego Niemcy zostały zmuszone do rozwiązania swojego lotnictwa wojskowego i zlikwidowania pozostałych samolotów bojowych: ich kadłuby cięto, silniki niszczono, zaś budowa napędzanych silnikiem maszyn została zakazana. Szybownictwo było feniksem, który zrodził się z popiołów, stając się nie tylko ogromnie popularnym narodowym sportem, lecz także potężnym symbolem oporu kraju i jego odrodzenia. Ostatnim krzykiem mody stały się pokazy lotnicze. Tysiące widzów będą gromadzić się regularnie, aby obserwować niemieckie szybowce płynące w górę ponad udręczoną ojczyzną i przynoszące powiew wolności, jak również nowej narodowej dumy.

Ponieważ Hirschberg gwarantował idealne warunki dla lotów szybowcowych, weterani zaczęli prowadzić kursy dla zainteresowanych miejscowych chłopaków. Dziewczęta były z tego wyłączone, ale ponieważ wiązało się to z miłą wycieczką z jej internatu, Melitta będzie często dołączać do gapiów na obrzeżach pól. Początkowo widownia składała się głównie z grup mężczyzn, niekiedy z końmi pociągowymi lub sporadycznie z bykiem do wyciągania szybowców z powrotem pod górę. Wkrótce jednak zaczęły się pojawiać całe rodziny, obok klas dzieciaków ze szkół, paradujących szeregami, z dziewczętami ubranymi w białe sukienki i czarne wełniane skarpety. Melitta była jedną z nielicznych dziewcząt, które zakasały rękawy i wzięły się do pracy i jedyną, którą zapamiętano jako tę, która samodzielnie poderwała szybowiec w górę. Zawsze uwielbiała sprawdzać, gdzie leżą granice tego co możliwe, czy to poprzez radosne podniecenie jazdy na nartach i nurkowania, czy też intelektualną uciechę, jaką czerpała z amatorskich dociekań naukowych. Pasje te zbiegały się w kokpicie. Pomiędzy zastrzykami adrenaliny związanymi ze startem i lądowaniem, pierwszy skromny lot Melitty umocnił jej fascynację wszelkimi aspektami latania. Choć była dumna ze swego osiągnięcia, przechwalanie się nie leżało w jej naturze. Niemniej jednak wieści o dziewczynie, która przeleciała doliną Hirschbergu, szybko zaczęły „zataczać szerokie kręgi” – zauważyła Liselotte[24].

Była Wielkanoc 1922 roku, kiedy Melitta zdała egzaminy końcowe w szkole, osiągając wybitne wyniki. Aby to uczcić, wraz z kilkoma przyjaciółmi ze szkolnej ławy odbyła ostatnią wycieczkę narciarską w góry. Następnego ranka rozeszły się słuchy, iż niedaleko górskiego szczytu Melitta przepłynęła jezioro, którego większa część wciąż była zamarznięta. Jednak kiedy Liselotte udała się do niej z gratulacjami, Melitta była już skupiona na swym kolejnym wyzwaniu – zaproponowano jej miejsce na Uniwersytecie Technicznym w Monachium. „I oto leży przed tobą, twoja wolność” – westchnęła Liselotte z zazdrością. Lecz Melitta widziała sprawy w innym świetle. „Nie masz racji – powiedziała. – Wolność jest tutaj. Tutaj mogłyśmy robić, co tylko nam się zamarzyło; pilnowali nas i troszczyli się o nas… teraz to my ponosimy wszelką odpowiedzialność”[25]. Melitta będzie podążać za wolnością przez całe swoje życie, lecz nigdy nie odnajdzie już uczucia cudownego braku odpowiedzialności, znanego ze swojego swojego dzieciństwa.

Fotografia Melitty Schiller z legitymacji studenckiej Uniwersytetu Technicznego w Monachium, 1922 r.

Jedną z rzeczy, która przyciągnęła ją do Monachium, była jego reputacja jako centrum kultury, lecz do czasu, gdy tam przybyła, większość artystów porzuciła już miasto, które szybko stało się bardziej znane jako ośrodek niemieckiej skrajnej prawicy[26]. Hitler zdobywał poparcie, a mury w dzielnicy Schwabing, gdzie Melitta miała pokój, były oklejone jaskrawoczerwonymi plakatami Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników. Lokalne i w coraz większym stopniu krajowe tytuły prasowe zapełniały swoje kolumny relacjami z nazistowskich zgromadzeń w tradycyjnych piwiarniach miasta i z wieców na jego ulicach. Melitta mogła równie dobrze widzieć przyszłego Führera w jego filcowym kapeluszu i płaszczu przeciwdeszczowym, być może paradującego z pejczem w ręku – poza, której się potem wyzbył. Mogła wręcz słyszeć niektóre z jego przemówień i podobnie jak wielu uznać go za zbyt radykalnego, aby mógł przyciągnąć stałe poparcie.

Fotografia z uniwersyteckich dokumentów rejestracyjnych Melitty ukazuje nam młodą kobietę o świeżej twarzy z upiętymi długimi włosami, ubraną w haftowaną bluzkę w stylu ludowym[27]. Ogólne wrażenie przywołuje staromodną skromność, lecz jej spojrzenie jest pewne. Mieszkając w czasach wojny i recesji w małych miasteczkach, Melitta zawsze nosiła skromne ubrania: miękkie plisowane bluzki z długimi rękawami zapinane w nadgarstkach, tradycyjne kobiece stroje ludowe i sukienki w stylu marynarskim. Jej przyjaciele zapamiętali, że w dni świąteczne wyglądała „czarująco, ubrana w sukienkę z ciemnoniebieskiego lnu”, czasami z kilkoma pierwiosnkami zdobiącymi dekolt[28]. Przeprowadzka do modnego, miejskiego Monachium przyniosła radykalną zmianę w wyglądzie. W którymś momencie Melitta musiała stwierdzić, iż jej długie ciemne włosy sprawiają za dużo kłopotu i ścięła je lub być może z poczuciem wyzwolenia przystrzygła je krótko „na chłopczycę”, szokując tym rodziców i zaznaczając nieodwracalne przejście do dorosłości i niezależności[29]. „Niemiecka młodzież nie czuła się już w żaden sposób skrępowana przez konwenanse i tradycje” – napisała później radośnie[30]. Jako naturalna „nowa kobieta”, ufna we własne siły, wysportowana i ambitna, wkrótce zaczęła palić i nauczyła się prowadzić motocykl, dostarczający jej zastrzyku adrenaliny, gdy mknęła nim po ulicach miasta. Jednak ani krótka fryzura „chłopczycy”, ani motocykl nie były tak radykalne jak fakt bycia kobietą, studiującą inżynierię na Uniwersytecie Technicznym w Monachium.

Otoczonej studentami płci męskiej kobiecie nawiązanie pierwszego romansu nie zajęło wiele czasu. Wolfgang Schlotterer, weteran Cesarskiej Marynarki Wojennej z okresu wojny, wstąpił na uczelnię kilka lat wcześniej niż Melitta i dzielił jej zamiłowanie do wędrówek, sztuki i budowy maszyn. Tych dwoje szybko się do siebie zbliżyło, spędzając weekendy w wiejskiej rezydencji Schlotterera tuż za miastem. W 1923 roku spędzili letnie wakacje w Krotoschinie, gdzie pomimo popełnienia przestępstwa, jakim było przybycia bez kapelusza, Wolfgang oczarował rodziców Melitty. Następnie napisał prośbę o zgodę na jej poślubienie. Jednakże z powodów, które nigdy nie wypłynęły na światło dzienne, wesela miało nie być i Melitta powróciła na uczelnię z odnowionym poczuciem celu. Obecnie uczęszczała na dodatkowe wykłady z mechaniki lotu i aerodynamiki, z których zdała potem specjalny sprawdzian przy okazji egzaminu dyplomowego.

Kierując tok swoich studiów ku inżynierii lotniczej, Melitta była zdeterminowana, aby uzyskać licencję pilota. Ponieważ szkoły zajmujące się samolotami silnikowymi nie przyjmowały kobiet, musiała, jak sama to określiła, znaleźć twórcze sposoby na zdobycie doświadczenia, „wykorzystując każdą sposobność”[31]. W 1923 roku złożyła podanie o przyjęcie do nowo powstałej „Akademickiej Grupy Lotniczej”, lecz zostało ono odrzucone z powodu faktu, iż członkostwo wymagało służby w czasie wojny. Dla Melitty ów warunek nie stanowił problemu, dla komisji rekrutacyjnej Grupy – tak. Niezrażona, zdołała wyżebrać loty w lokalnych komercyjnych lotach przewozowych. Wizyta w wytwórni lotniczej Udeta w Schleissheim umożliwiła jej ubłaganie Ernsta Udeta, największego żyjącego asa wojny i znajomego jej wuja Ernsta, o przejażdżkę w czasie jego lotów akrobacyjnych. Od tamtej pory Udet „często zabierał ją na swoje szaleńcze pokazy lotnicze” – napisała jej siostra Jutta[32]. Tego roku na Wasserkuppe, najwyższym szczycie w górach Rhön, gdzie od 1920 roku organizowano zawody szybowcowe, wzniesiono pomnik poświęcony niemieckim pilotom poległym w boju. Przybyło ponad trzydzieści tysięcy ludzi. Zainspirowana tym Melitta zgłosiła się na kurs szybowcowy, lecz nie miała ani czasu, ani pieniędzy, by wziąć w nim udział.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Przypisy

1  Obecnie Jelenia Góra na Dolnym Śląsku w południowo-zachodniej Polsce.

2  Elisabeth zu Guttenberg, Sheridan Spearman, Holding the Stirrup [Dzierżąc strzemię], Duell, Sloan and Pearce/Little, Brown, 1953, s. 212.

3  Archiwum Reinharta Rudershausena, Melitta Schiller (von Stauffenberg), Vortrag gehalten in Stockholm am 6.12.1943: Eine Frau in der Flugerprobung [Kobieta w lotach doświadczalnych], odczyt w Sztokholmie (6.12.1943).

4  Otto Dietrich, Mit Hitler an die Macht: Personliche Erlebnisse mit meinem Führer [Z Hitlerem do władzy: osobiste doświadczenia z moim Wodzem], F. Eher nachf, g.m.b.h., 1934, s. 83.

5  Richard J. Evans, The Life and Death of a Capital [Życie i śmierć kapitału], recenzja książki Thomasa Friedricha Hitler’s Berlin [Berlin Hitlera] w: „New Republic” z 27.09.2012; http://www.newrepublic.com/book/review/abused-city-hitlers-berlin-thomas-friedrich.

6  Archiwum Reinharta Ruderhausena.

7  Obecnie Krotoszyn w centralnej Polsce.

8  Archiwum Reinharta Ruderhausena, Gertruda von Kunowski, portet Margarete Schiller z domu Eberstein (1906).

9  Archiwum Reinharta Rudershausena, Jutta Rudershausen, Frau über den Wolken: Ein Leben für Wissenschaft und Fliegen [Kobieta ponad chmurami: życie dla nauki i latania], (nieopublikowany manuskrypt, niedatowany).

10  Archiwum Reinharta Ruderhausena, Melitta Schiller (von Stauffenberg).

11  Ibid.

12  Peter Fritzsche, A Nation of Flyers: German Aviation and the Popular Imagination [Nacja lotników: niemieckie lotnictwo i jego powszechny odbiór], Harvard University Press, 1992, s. 63.

13  Archiwum Reinharta Rudershausena, Lieselotte Hansen, Memories of Lieselotte Hansen, née Lachman, [Wspomnienia Liselotte Hansen z domu Lachman] (nieopublikowany manuskrypt, niedatowany).

14  Archiwum Reinharta Rudershausena, Jutta Rudershausen, Frau über den Wolken: Ein Leben für Wissenschaft und Fliegen [Kobieta ponad chmurami: życie dla nauki i latania], s. 26.

15  Marie-Luise Schiller, pamiętnik 1918, cytowane za: Thomas Medicus, Melitta von Stauffenberg: Ein Deutsches Leben [Niemieckie życie], Rowohlt, 2012, s. 35.

16  Ibid. s. 36.

17  Archiwum Reinharta Rudershausena, Lieselotte Hansen.

18  Ibid.

19  Ibid.

20  Ibid.

21  Melitta znała je pod nazwą Riesengebirge, lecz góry te osiodłały dzisiejszą południowo-zachodnią Polskę i północne Czechy i znane są jako Karkonosze lub Krkonoše, co można przetłumaczyć jako Góry Olbrzymie.

22  Archiwum Reinharta Rudershausena, Lieselotte Hansen..

23  Ibid.

24  Ibid.

25  Ibid.

26  Gdy w 1924 roku Melitta zamówiła w Monachium swój portret, człowiekiem, który naszkicował ją z profilu – w jej ulubionej pozie, z kapeluszem bez ronda – był Elk Eber, przyszły rysownik nazistowskiej prasy, którego prace z okresu wojny kolekcjonował później Hitler.

27  Archiwum Uniwersytetu Technicznego w Monachium, dokumenty aplikacyjne Melitty Schiller (1922).

28  Archiwum Reinharta Rudershausena, Lieselotte Hansen.

29  Nowa fryzura Melitty nie musiała koniecznie oznaczać politycznej manifestacji. Na wczesnym etapie konserwatywni członkowie hitlerowskiej Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP) naciskali, aby kobiety z krótkimi włosami nie były wpuszczane na spotkania partyjne, lecz według słów oficjalnego fotografa Hitlera, Heinricha Hoffmanna, „Führer zadecydował na korzyść krótkiej fryzury”. Patrz: Heinrich Hoffmann, Hitler Was my Friend: The Memoirs of Hitler’s Photographer [Hitler był moim przyjacielem: wspomnienia fotografa Hitlera], Frontline, 2011, s. 142.

30  Archiwum Reinharta Ruderhausena, Melitta Schiller (von Stauffenberg)..

31  Ibid.

32  Archiwum Reinharta Rudershausena, Jutta Rudershausen, Frau über den Wolken: Ein Leben für Wissenschaft und Fliegen [Kobieta ponad chmurami: życie dla nauki i latania], s. 37