Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Niezwykłe kobiety w nauce - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 października 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,00

Niezwykłe kobiety w nauce - ebook

Przez wieki pokutował pogląd, że kobiety nadają się na strażniczki domowego ogniska, ich rolą jest rodzenie dzieci, a kariera to dla nich zamążpójście. Naukowa działalność kobiet była nie do zaakceptowania przez społeczeństwo, pseudonaukowymi wywodami dowodzono brak przystosowania kobiecego mózgu do przyswajania wiedzy i wykorzystywania jej w pracy naukowej. Z czasem dopuszczono kobiety na uniwersytety, ale nadal nie mogły prowadzić prac naukowych. Dopiero w dwudziestym wieku płeć piękna dowiodła swoich umiejętności i wywalczyła prawa do zajmowania się nauką. Jednak w historii nauki na przestrzeni wieków wiele kobiet już wcześniej wykazało się wiedzą i pasją naukową, chociaż nie zawsze były doceniane, często pomijane w informacjach na temat swoich osiągnięć. O takich właśnie kobietach, tych niedocenianych przez historię, ale także tych uznanych, traktuje niniejsza publikacja.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-16788-9
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Wstęp

Prze­glą­da­jąc listę lau­re­atów Nagrody Nobla, zauwa­żyć można sto­sun­kowo nie­wiele nazwisk kobiet naukow­ców lau­re­atek tego pre­sti­żo­wego wyróż­nie­nia, co budzi zro­zu­miałe pyta­nie o przy­czynę takiego stanu rze­czy. Czyżby przed­sta­wi­cielki płci pięk­nej para­jące się bada­niami nauko­wymi były gor­sze od ich kole­gów? A może rację mieli nie­gdy­siejsi prze­ciw­nicy kształ­ce­nia kobiet, któ­rzy twier­dzili, że kobiecy mózg, w prze­ci­wień­stwie do męskiego, nie jest przy­sto­so­wany do przy­swa­ja­nia wie­dzy i wyko­rzy­sta­nia jej w pracy nauko­wej? Taki pogląd gło­siło prze­cież wielu inte­lek­tu­ali­stów jesz­cze na początku ubie­głego stu­le­cia. Róż­ni­cami mię­dzy psy­chiką, a co za tym idzie, także inte­lek­tem obu płci, zajął się cho­ciażby znany nie­miecki neu­ro­log Paul Julius Möbius (1853–1907). Wyniki swo­ich badań opu­bli­ko­wał w 1900 roku w pracy pod wiele mówią­cym tytu­łem: _O umy­sło­wym i moral­nym nie­do­ro­zwoju kobiety_. Dzi­siaj zapewne wywody zamiesz­czone w tym „wie­ko­pom­nym dziele” nazwa­li­by­śmy pseu­do­nau­ko­wym beł­ko­tem, ale na początku ubie­głego stu­le­cia usta­le­nia Möbiusa dla wielu były wręcz prawdą obja­wioną.

Wciąż poku­tuje nie­spra­wie­dliwy pogląd, że kobiety nie wnio­sły wiele do nauko­wych osią­gnięć ludz­ko­ści

Abs­tra­hu­jąc od cech płcio­wych, jest kobieta pod wzglę­dem budowy ciała two­rem pośred­nim mię­dzy dziec­kiem a męż­czy­zną, a i duchowo jest nim rów­nież przy­naj­mniej pod wie­loma wzglę­dami – twier­dził uczony. – W szcze­gó­łach są pewne róż­nice. U dziecka jest głowa rela­tyw­nie więk­sza niż u męż­czy­zny, u kobiety głowa jest nie tylko abso­lut­nie, ale także i rela­tyw­nie mniej­sza. Jest więc wobec tego dowie­dzio­nem, że te czę­ści mózgu, które są szcze­gól­nie ważne dla życia umy­sło­wego, jak zwoje płatu czo­ło­wego i cie­mie­nio­wego, są u kobiety gorzej wykształ­cone niż u męż­czyzn i że róż­nica ta ist­nieje już przy uro­dze­niu¹.

Wtó­ro­wał mu słynny dra­ma­to­pi­sarz, nota­bene mizo­gin i prze­ciw­nik eman­cy­pa­cji kobiet, August Strind­berg, pisząc:

Epoce naszej przy­pa­dło w udziale doko­na­nie odkry­cia, że w porów­na­niu z ustro­jem męskim ustrój kobiecy jest mniej roz­wi­nięty, jest formą, któ­rej roz­wój został powstrzy­many w okre­sie przej­ścio­wym mię­dzy mło­do­ścią a wie­kiem doj­rza­ło­ści. Czaszka kobiety z rasy bia­łej jest zbli­żona do czaszki Murzyna. Fakt ten dopro­wa­dza nas do nie­wąt­pli­wego wnio­sku, że czaszka kobiety z rasy bia­łej zbliża się do typu cza­szek wła­ści­wych rasom sto­ją­cym na niż­szym stop­niu roz­woju².

Poglądy Strind­berga, któ­rego kariera po wygło-sze­niu owej jaw­nie mizo­gi­ni­stycz­nej i rasi­stow­skiej wypo­wie­dzi w cza­sach współ­cze­snych po pro­stu ległaby w gru­zach, osta­tecz­nie można jakoś wytłu­ma­czyć. W końcu ten zwo­len­nik tra­dy­cyj­nego modelu rodziny przez całe życie nawią­zy­wał rela­cje wyłącz­nie z kobie­tami wyzwo­lo­nymi i nie­za­leż­nymi, pra­gną­cymi roz­wi­jać się zawo­dowo. Potulne szare myszki zupeł­nie go nie pocią­gały. Na domiar złego nie potra­fił wycią­gać wnio­sków ze swo­ich doświad­czeń, dla­tego żenił się trzy­krot­nie i wszyst­kie jego mał­żeń­stwa zakoń­czyły się roz­wo­dem. Nic zatem dziw­nego, że w eman­cy­pa­cji kobiet widział nie­bez­pie­czeń­stwo dla całej ludz­ko­ści, oba­wia­jąc się, że efek­tem tego pro­cesu będzie uczy­nie­nie z męż­czyzn nie­wol­ni­ków…

Na szczę­ście te pseu­do­nau­kowe poglądy tra­fiły na śmiet­nik histo­rii i kobiety cie­szą się peł­nią praw, mogą rów­nież robić karierę naukową. Nie­stety, wciąż poku­tuje pogląd, że płeć piękna nie wnio­sła zbyt wiele do osią­gnięć inte­lek­tu­al­nych ludz­ko­ści, o czym, zda­niem wielu, świad­czy wła­śnie wspo­mniana wcze­śniej miaż­dżąca prze­waga płci męskiej wśród lau­re­atów Nagrody Nobla. Mało tego, kobiety para­jące się nauką są czę­sto pomi­jane w publi­ka­cjach pro­pa­gu­ją­cych osią­gnię­cia nauki.

Przy­czyn tego nale­ża­łoby szu­kać już w sta­ro­żyt­nej Gre­cji, gdzie przed­sta­wi­cielki płci pięk­nej były oby­wa­te­lami dru­giej kate­go­rii. Wszak już Ary­sto­te­les pisał w swoim trak­ta­cie bio­lo­gicz­nym _O rodze­niu się zwie­rząt_: „Pierw­sze odchy­le­nie od normy ma miej­sce wtedy, gdy zamiast męż­czy­zny przy­cho­dzi na świat kobieta”³. Także w cza­sach nowo­żyt­nych spy­chane były do roli mier­nych, zależ­nych od męż­czyzn, panów i wład­ców, straż­ni­czek domo­wego ogni­ska, rodzą­cych i wycho­wu­ją­cych dzieci. Co cie­kawe, prze­ko­na­nie o sile spraw­czej męskiego rodu jako głów­nego motoru postępu tkwi w nas tak głę­boko, że kiedy odkryto malo­wi­dła naskalne w jaski­niach na tere­nie Fran­cji i Hisz­pa­nii, od razu przy­pi­sano ich autor­stwo męż­czyznom łow­com. Tym­cza­sem dokład­niej­sza ana­liza odci­sków dłoni, sta­no­wią­cych formę pod­pisu ich auto­rów, wyka­zała, że wyko­nały je… kobiety.

Histo­ria dowo­dzi, że przed­sta­wi­cielki płci pięk­nej były sys­te­ma­tycz­nie spy­chane na mar­gi­nes życia inte­lek­tu­al­nego, a przez wieki zabra­niano im stu­dio­wać na uczel­niach. Nawet sys­tem kształ­ce­nia dziew­cząt był tak skon­stru­owany, że unie­moż­li­wiał im ubie­ga­nie się o przy­ję­cie na uni­wer­sy­tet, nie obej­mo­wał bowiem mate­ma­tyki na odpo­wied­nio wyso­kim pozio­mie ani nauki języ­ków kla­sycz­nych – łaciny i greki, któ­rych zna­jo­mość była nie­zbędna przy­szłym stu­den­tom. A wszystko w tro­sce o ich zdro­wie, ponie­waż uwa­żano, że nad­miar nauki po pro­stu szko­dzi płci pięk­nej, i jesz­cze w XIX wieku w medy­cy­nie funk­cjo­no­wał ter­min _ano­re­xia scho­la­stica_ na okre­śle­nie scho­rze­nia kobie­cej psy­chiki, rze­komo wywo­ła­nego prze­ła­do­wa­niem nauką.

Jed­nak ten sam wiek XIX, wraz z rewo­lu­cją prze­my­słową, kiedy kobiety zaczęły pra­co­wać zawo­dowo, przy­niósł zmiany w podej­ściu do płci pięk­nej. Pra­cu­jące panie, trak­to­wane jak tania siła robo­cza, co było widoczne zwłasz­cza w roz­wi­ja­ją­cym się w sza­leń­czym tem­pie prze­my­śle włó­kien­ni­czym, dowio­dły jed­nak, że swoje obo­wiązki zawo­dowe wyko­nują nie gorzej od męż­czyzn. Z cza­sem zatrud­niano je rów­nież w urzę­dach czy na poczcie, przy­zwy­cza­jano się także do ich obec­no­ści w szpi­ta­lach, gdzie pra­co­wały jako pie­lę­gniarki. Oka­zało się, że dosko­nale spi­sują się na tych sta­no­wi­skach: są skru­pu­latne, wydajne i cier­pliwe, ale wciąż były nisko opła­cane. W tym samym cza­sie coraz wię­cej panien z dobrych domów, uzy­skaw­szy dostępne im wykształ­ce­nie na pen­sji czy też dzięki domo­wej edu­ka­cji zapew­nio­nej przez guwer­nantki, chciało kon­ty­nu­ować edu­ka­cję. Wielu marzyło się także zdo­by­cie zawodu pozwa­la­ją­cego na nie­za­leż­ność finan­sową. Coraz czę­ściej poja­wiały się głosy doma­ga­jące się umoż­li­wie­nia kobie­tom uzy­ska­nia wyż­szego wykształ­ce­nia; zwra­cano uwagę, że skoro tole­ruje się ich obec­ność w urzę­dach, fabry­kach i szpi­ta­lach, to dla­czego nie mogą się kształ­cić na uni­wer­sy­te­tach.

Pierw­sza szkoła wyż­sza dla kobiet powstała na tere­nie Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Był to Obe­rlin Col­lege, zało­żony w 1833 roku w Obe­rlin, w sta­nie Ohio, przez pre­zbi­te­riań­skich pasto­rów Johna Jaya Shi­pherda i Philo Ste­warta. Z cza­sem panie poja­wiły się rów­nież na tra­dy­cyj­nie męskich uczel­niach, które zmie­niły się w koedu­ka­cyjne, cho­ciaż naj­bar­dziej pre­sti­żowe pla­cówki – Harvard, Yale i Prin­ce­ton – znacz­nie dłu­żej opie­rały się przed przy­ję­ciem na stu­dia kobiet, argu­men­tu­jąc to… tro­ską o utrzy­ma­nie stan­dar­dów aka­de­mic­kich. Najdłu­żej w swoim upo­rze trwał Harvard, ponie­waż panie mogły dołą­czyć do grona stu­diu­ją­cych dopiero w latach pięć­dzie­sią­tych ubie­głego wieku.

Spo­śród kra­jów euro­pej­skich pierw­sza na umoż­li­wie­nie płci pięk­nej zdo­by­cia wyż­szego wykształ­ce­nia odwa­żyła się Szwaj­ca­ria. Stu­dentki prze­kro­czyły mury uni­wer­sy­tetu w Zury­chu w 1864 roku, a potem paniom pozwo­lono stu­dio­wać kolejno na uczel­niach w Gene­wie i Ber­nie (od 1872 roku), Lozan­nie i Bazy­lei (od 1890 roku). W dru­giej poło­wie XIX wieku z dobro­dziej­stwa wykształ­ce­nia wyż­szego mogły korzy­stać także Bry­tyjki, a od 1863 roku rów­nież fran­cu­skie uni­wer­sy­tety w Lyonie i Mont­pel­lier otwo­rzyły swoje podwoje przed stu­dent­kami, ale w tym przy­padku trudno mówić o peł­nym wykształ­ce­niu, skoro panie mogły jedy­nie słu­chać wykła­dów. W 1867 roku sza­cowna Sor­bona umoż­li­wiła stu­dia przed­sta­wi­ciel­kom płci pięk­nej, z czego, jak dosko­nale wiemy, sko­rzy­stała nasza rodaczka Maria Skło­dow­ska.

Panie marzące o stu­diach czę­sto wybie­rały kie­runki uzna­wane za typowo męskie: che­mię, fizykę, mate­ma­tykę i medy­cynę. O ile jed­nak pogo­dzono się z obec­no­ścią kobiet na uczel­niach w cha­rak­te­rze stu­den­tek, o tyle długo nie widziano w nich kan­dy­da­tek na pra­cow­nice naukowe. Nie­rzadko wła­dze uczelni sta­wiały im wiele typowo biu­ro­kra­tycz­nych prze­szkód, sku­tecz­nie znie­chę­ca­jąc je do dąże­nia do awansu, w efek­cie nawet wybitne uczone z pokaź­nym dorob­kiem nauko­wym były tylko asy­stent­kami ich znacz­nie mniej zdol­nych kole­gów. Na domiar złego owi męż­czyźni bez naj­mniej­szych skru­pu­łów pod­pi­sy­wali się pod wnio­skami z badań prze­pro­wa­dza­nych przez ich kole­żanki.

A prze­cież kobiety, pomimo prze­szkód, jakie sta­wiało przed nimi życie i spo­łe­czeń­stwo, były w nauce obecne od zara­nia dzie­jów. Głodne wie­dzy, uczyły się same, korzy­sta­jąc z zaso­bów domo­wych biblio­tek lub z ksią­żek swo­ich braci, któ­rym prawa do edu­ka­cji nikt nie odma­wiał, a potem zadzi­wiały świat swo­imi odkry­ciami i doko­na­niami. Bywało też, że świat dowia­dy­wał się o ich nauko­wych osią­gnię­ciach dopiero po ich śmierci, a wcze­śniej należne im laury zbie­rali męż­czyźni, bez­praw­nie przy­pi­su­jąc sobie suk­cesy swo­ich kole­ża­nek. Tak uczy­nił skąd­inąd wybitny astro­nom Har­low Sha­pley, bez­czel­nie twier­dząc, że to wła­śnie on jest praw­dzi­wym auto­rem odkryć Hen­rietty Swan Leavitt.

Pomi­ja­nie doko­nań kobiet w nauce jest okre­ślane efek­tem Matyldy. Ter­min ten w 1993 roku ukuła histo­ryczka Maga­ret Ros­si­ter i pocho­dzi od imie­nia dzie­więt­na­sto­wiecz­nej ame­ry­kań­skiej dzia­łaczki na rzecz praw kobiet Matildy Gage. Wbrew pozo­rom to zja­wi­sko nie należy do prze­szło­ści. Pomi­ja­nie doko­nań kobiet na polu nauki jest też pokło­siem tzw. efektu haremu, jak okre­śla się we współ­cze­snej socjo­lo­gii zja­wi­sko zatrud­nia­nia grup kobiet do wyko­ny­wa­nia prac dość skom­pli­ko­wa­nych, ale rów­no­cze­śnie żmud­nych, cza­so­chłon­nych, a czę­sto wyma­ga­ją­cych wręcz zegar­mi­strzow­skiej pre­cy­zji, jak rów­nież iście bene­dyk­tyń­skiej cier­pli­wo­ści. Laury za doko­na­nia takich kobie­cych „grup pra­cow­ni­czych” przy­pa­dały oczy­wi­ście zatrud­nia­ją­cym je męż­czy­znom. Nie bez zna­cze­nia jest też, że kobiety, które oddały się nauce, nie lubiły wal­czyć o sie­bie, a wła­dza i przy­wódz­two same w sobie ni­gdy nie zaj­mo­wały wyso­kiego miej­sca w ich hie­rar­chii war­to­ści. Wolały anga­żo­wać swoją wie­dzę, siłę, ener­gię, pra­co­wi­tość w coś, co po nich pozo­sta­nie, w doko­na­nia naukowe, zwłasz­cza jeżeli ich odkry­cia i bada­nia mogły pchnąć upra­wianą dzie­dzinę nauki na nowe tory. To było i, jak poka­zują naj­now­sze usta­le­nia, na­dal jest znacz­nie waż­niej­sze niż walka o stołki i pre­stiż.

Brak nale­ży­tego doce­nie­nia wkładu płci pięk­nej w roz­wój nauki naj­ja­skra­wiej widoczny jest zwłasz­cza na przy­kła­dzie wyna­laz­ków doko­na­nych przez kobiety, z któ­rych korzy­stamy na co dzień, zupeł­nie nie zda­jąc sobie sprawy, że zawdzię­czamy je pięk­niej­szej poło­wie ludz­ko­ści. Do nich należy zali­czyć cho­ciażby znany od stu­leci jedwab, jedną z naj­droż­szych i naj­szla­chet­niej­szych tka­nin świata, która została wyna­le­ziona przez kobietę, Chinkę Xi Ling­shi, znaną w histo­rio­gra­fii rów­nież jako Leizu. Ta na poły legen­darna dama była jedną z mał­żo­nek zna­nego cesa­rza Huang Di i jako żona władcy nie miała zbyt wielu obo­wiąz­ków. Kiedy pew­nego razu, znu­dzona, prze­cha­dzała się po pała­co­wych ogro­dach, zaob­ser­wo­wała larwy jedwab­ni­ków snu­jące swoje kokony i posta­no­wiła wyko­rzy­stać powsta­jącą nić. Wpraw­dzie o Leizu mówi się głów­nie w kon­tek­ście chiń­skiej mito­lo­gii, ale skoro w zdo­mi­no­wa­nej przez męż­czyzn kul­tu­rze Chin prze­trwała legenda przy­pi­su­jąca kobie­cie wyna­le­zie­nie jedwa­biu, to musi być w niej ziarnko prawdy.

Świat zna jed­nak wyna­laz­czy­nie, z któ­rych doko­nań korzy­stamy po dziś dzień. Co cie­kawe, wśród wyna­laz­ków są takie uzna­wane za typowo męskie, jak cho­ciażby piła tar­czowa, którą około 1813 roku wyna­la­zła Sarah „Tabi­tha” Bab­bitt, ogrze­wa­nie samo­cho­dowe, opa­ten­to­wane w 1892 roku przez miesz­kankę Chi­cago Mar­ga­ret Wil­cox, czy też wycie­raczki samo­cho­dowe, zgło­szone w 1903 roku do urzędu paten­to­wego jako „urzą­dze­nie do czysz­cze­nia okien” przez Mary Ander­son. Z kolei Mar­tha Coston przy­czy­niła się do poprawy bez­pie­czeń­stwa żeglugi, sprze­da­jąc mary­narce wojen­nej świe­cące w trzech bar­wach flary, a Niemce Katha­ri­nie Pau­lus zawdzię­czamy nato­miast skła­dany spa­do­chron, który opra­co­wała w 1890 roku.

Praw­dziwą rekor­dzistką w dzie­dzi­nie wyna­laz­ków jest żyjąca w XIX wieku Mar­ga­ret Kni­ght, która opa­ten­to­wała ich aż 26, w tym papie­rową torebkę. Nawia­sem mówiąc, powąt­pie­wano, że to ona jest twór­czy­nią owej torebki, uwa­żano bowiem, że kobieta nie byłaby w sta­nie zbu­do­wać tak skom­pli­ko­wa­nej maszyny jak ta użyta do pro­duk­cji papie­ro­wego opa­ko­wa­nia. Wyna­le­zie­nie kevlaru, syn­te­tycz­nego włókna odpor­nego na dzia­ła­nie wyso­kiej tem­pe­ra­tury i nie­by­wale wytrzy­ma­łego, które znaj­duje zasto­so­wa­nie m.in. w kami-zelkach kulo­od­por­nych, jest zaś dzie­łem Ste­pha­nie Kwo­lek, legi­ty­mu­ją­cej się pol­skimi korze­niami (jej praw­dziwe nazwi­sko brzmiało Chwo­łek).

Kobiety wnio­sły wiele także do róż­nych innych dzie­dzin nauki, zna­cząco przy­czy­nia­jąc się do roz­woju wie­dzy o kosmo­sie czy ludz­kim zdro­wiu, zaist­niały też w mate­ma­tyce, fizyce i che­mii. Nie­stety, rów­nież w tym przy­padku nie­wielu ludzi zdaje sobie sprawę, jak wiel­kie były ich osią­gnię­cia.

Mar­ga­ret E. Kni­ght, ame­ry­kań­ska biz­ne­swo­man i wyna­laz­czyni, nazy­wana żeń­skim Edi­so­nem

Publi­ka­cja ta poświę­cona jest wła­śnie takim cichym boha­ter­kom nauki, które w dąże­niu do wie­dzy potra­fiły poko­nać wszel­kie prze­szkody i uprze­dze­nia, sku­tecz­nie udo­wad­nia­jąc, że, jak twier­dziła Émilie du Châtelet, inte­li­gen­cja nie ma płci. Wiele z nich w dąże­niu do wie­dzy zło­żyło na ołta­rzu nauki życie, inne, świa­do­mie bądź nie, godziły się na to, by ich wkład był pomi­jany, a laury zbie­rali inni. Kil­ka­dzie­siąt przed­sta­wi­cie­lek świata nauki opi­sa­nych w tej publi­ka­cji sta­nowi nie­wielki pro­cent wszyst­kich kobiet, które zapi­sały się zło­tymi zgło­skami w histo­rii badań i odkryć, a spi­sa­nie dzie­jów ich życia zaję­łoby kilka tomów.

Czy­tel­ni­ków zapewne zdziwi brak w tej książce syl­wetki Marii Skło­dow­skiej-Curie, jed­nego z naj­ge­nial­niej­szych umy­słów w dzie­jach ludz­ko­ści, ale nie jest to prze­ocze­nie. Słynna pol­ska noblistka poja­wia się bowiem obo­wiąz­kowo przy każ­dej spo­sob­no­ści, kiedy przy­wo­łuje się osią­gnię­cia kobiet na polu nauki. Ja także poświę­ci­łam jej odrębną publi­ka­cję. W książce tej przed­sta­wiono nato­miast badaczki, odkryw­czy­nie i wyna­laz­czy­nie, któ­rych osią­gnię­cia są mniej znane niż doko­na­nia Polki. Poza tym naj­wyż­szy czas, by kobiety para­jące się nauką nie były postrze­gane jako wyjąt­kowe zja­wi­sko. Prze­cież Her­tha Ayr­ton, wybitna mate­ma­tyczka i wyna­laz­czyni, żyjąca w latach 1854–1923, zauwa­żyła: „Kobieta po pro­stu jest dobrym naukow­cem albo nie; w każ­dym przy­padku powinna jed­nak mieć równe szanse, a jej prace należy stu­dio­wać z punktu widze­nia nauko­wego, a nie z per­spek­tywy płci”⁴.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. P.J. Möbius, K. von Rosen, _O umy­sło­wym i moral­nym nie­do­ro­zwoju kobiety_, War­szawa 1937, s. 25–26.

2. Za: W. Szczę­sny, _Kobiety w nauce i medy­cy­nie_, „Wia­do­mo­ści Aka­de­mic­kie” nr 73/2019, Col­le­gium Medi­cum im. Ludwika Rydy­giera w Byd­gosz­czy, s. 23.

3. Ary­sto­te­les, _Dzieła wszyst­kie_, t. IV, przeł. P. Siwek, PWN, War­szawa 1993, s. 205–206.

4. Za: R. Swaby, _Upór i prze­kora. 52 kobiety, które odmie­niły naukę i świat_, War­szawa 2017, s. 12.

5. Za: P. Ziem­nicki, _Kobiece pio­nierki w astro­no­mii: 7 bada­czek, któ­rych nazwi­ska warto zapa­mię­tać_, hist­mag.org , dostępne w inter­ne­cie: https://hist­mag.org/Kobiece-pio­nierki-astro­no­mii-7-bada­czek-ktore-warto-zapa­mie­tac-19548

6. Efe­me­rydy (gr. _ephēmeros_) dane doty­czące prze­biegu zja­wi­ska astro­no­micz­nego w okre­ślo­nym cza­sie i miej­scu na Ziemi.

7. Za: _Koop­man-Hewe­liusz Kathe­rina Eli­sa­beth_, geda­no­pe­dia.pl , dostępne w inter­ne­cie: https://www.geda­no­pe­dia.pl/gdansk/?title=KOOP­MAN-HEWELIUSZ_KATHERINA_ELISABETH
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: