- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.zarnymi rzęsami. Kiedy mężczyzna spojrzał w takie oczy, to kłopoty gotowe. Była ładna i zgrabna, nosiła strój do wypraw górskich z elegancją, która nieco gryzła się z krótko obciętymi, mocno rudymi włosami. Wyrafinowanego wizerunku Lotty dopełniał delikatny szal opatulający szyję. Corran wiedział, że nie należy ufać niczemu, co wyrafinowane. Zmarszczył brwi i spojrzał za jej plecami, szukając samochodu. - Jak się tu dostałaś? - Piechotą. Z hotelu - powiedziała. - Nie przyszło ci do głowy, żeby przedtem zadzwonić? - spytał rozdrażniony. - Nie szłabyś po próżnicy. - Mój telefon nie działa. - Dlatego nadal używamy linii stacjonarnych - wyjaśnił jak dziecku. - Aha. Wydawała się zaniepokojona. Corran mógłby się założyć, że nigdy nie korzystała ze zwykłego telefonu. ,,Paniusia" - to miała niemal napisane na czole. Ta wysoko podniesiona broda i butna mina. Uśmiechnął się pod nosem, postanawiając ignorować błagalny wzrok nieznajomej. Rozpaczliwie potrzebuje pracy? Ha, bo pewnie zostało jej ostatnie pół - ja lubię chodzić. - Zaraz padniesz ze zmęczenia - zauważył trzeźwo. - Ile dzisiaj pokonałaś? - Dwadzieścia pięć kilometrów. Świetnie. Westchnął zirytowany. - Jak się nazywasz? - Lotta - odparła. Chwila wahania. - Lotta Mount. Tak, jasne, pomyślał. - Dobrze, zaczekaj tutaj. Pójdę po kluczyki. Rozpromieniła się. - Pozwolisz mi zostać? - Nie. Odwiozę cię do hotelu Mhoraigh. - Ale ja nie chcę tam wracać! - Wiesz co? Nie obchodzi mnie, czego chcesz - powiedział, zdenerwowany tym, że przez chwilę poczuł wyrzuty sumienia. - Chcę, żebyś sobie poszła. Nie dotrzesz do hotelu o własnych siłach. Jak padniesz po drodze, ludzie zaczną gadać. Zresztą już i tak gadają. - Nie padnę - zaprotestowała. - Nie wsiądę z tobą do samochodu - dodała po chwili. - Trochę za późno na skrupuły, skoro przewędrowałaś taki kawał. - Wolę wrócić piechotą - upierała się. - Jest ładny wieczór. Corran spojrzał w niebo. Jak to zwykle w Szkocji, po południu przejaśniło się i teraz, a była prawie dziewiętnasta, na niebie wisiało raptem parę niewinnych chmurek. O tej porze roku ciemno zrobi się dopiero za dwie, trzy godziny. Wzgórza tonęły w błękicie, woda cicho lśniła, powietrze było przejrzyste. - Muszki cię zjedzą - zauważył. - Nic mi nie będzie - zapewniła go. - Pójdę piechotą. - Schyliła się po plecak. Stęknęła, zarzucając go na plecy. - Nie bądź głupia, kobieto - mruknął rozdrażniony. - Pokonałaś dwadzieścia pięć kilometrów, na dzisiaj wystarczy. - Wycelował w nią palec. - Zostań. Idę po kluczyki. Nie było go dwie minuty, ale kiedy wrócił, Lotta już wspinała się pod górę. - W porządku, uparta dziewucho! Idź sobie! - krzyknął za nią. - Tylko nie padnij na mojej ziemi! - Nie padnę - rzuciła przez ramię. Corran stał w drzwiach i patrzył za oddalającą się postacią. Szła z podniesioną głową, ale było widać, jaki to dla niej wysiłek. Zaklął pod nosem. Co ona sobie myślała? Przeszła taki kawał drogi tylko po to, żeby dowiedzieć się, czy znajdzie się dla niej praca? To niebezpieczne. A gdyby był seryjnym mordercą? Miał dość własnych problemów, żeby jeszcze przejmować się Lottą, ale patrzył za nią, marszcząc brwi, aż znikła za zakrętem. Da jej pół godziny, a potem pojedzie sprawdzić, jak daleko dotarła. Tyle że kiedy ruszył szlakiem, nie znalazł Lotty. Pojechał aż do samego Mhoraigh, ale nie wszedł do hotelu. Miejscowi wyraźnie dali do zrozumienia, co sądzą o obecności Corrana w wiosce. Cóż, jeśli Lotta dotarła aż tu, była już bezpieczna. Zresztą nie odpowiadał za nią, bo niby czemu? Zawrócił, obrał kurs na Loch Mhoraigh House i postanowił nie myśleć o dziwnej nieznajomej. W nocy źle spał, a rano był rozdrażniony. Psy ochoczo pobiegły przodem, minęły starą stajnię i otoczony murem ogród, zniszczony hangar dla łodzi i pomknęły ścieżką wiodącą ku stodole i rozpadającym się domkom. Wybudował je prapradziad Corrana w czasach, gdy posiadłość kwitła. W nocy popadało, powietrze tchnęło świeżością i słodkim zapachem paproci. Corran z tęsknotą pomyślał o szczytach gór, ale wiedział, że nie może sobie pozwolić nawet na dzień wolnego, zwłaszcza teraz, kiedy musiał znaleźć kogoś do pomocy. Wrócił myślami do Lotty, pokręcił głową. Ciekawe, jak to sobie wyobrażała? Z trudem dźwigała plecak. Najpierw położy tynki w pierwszej chacie, potem zamieści kolejne ogłoszenie w miejscowej gazecie. Zaczął w myślach układać treść anonsu, kiedy nagle zauważył, że Meg zastygła w wyczekującej pozie w drzwiach domku. Drzwi były otwarte na oścież, choć Corran na pewno je zamknął poprzedniego dnia. Meg położyła się i, nadal czujna, czekała na pana. Corran zmarszczył brwi. - Co jest, Meg? Kazał
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, romans |
Wydawnictwo: | Harlequin Enterprises |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.