Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dama w niesławie - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
19 kwietnia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
15,99

Dama w niesławie - ebook

Robert Magson, spadkobierca tytułu księcia Reighland, jedzie do stolicy znaleźć żonę. Książę cieszy się dużym powodzeniem, młode damy i ich patronki dbają, aby nie zabrakło mu rozrywek. Pewnego dnia poznaje lady Priscillę, która nie okazuje mu sympatii. Robert, zafascynowany młodą damą, decyduje się na oświadczyny. Nie wie, że Priscilla skrywa pewien kompromitujący sekret…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-238-9739-2
Rozmiar pliku: 702 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział pierwszy

Robertowi Magsonowi, księciu Reighland, każda sala balowa kojarzyła się z dżunglą pełną pułapek zastawionych nie na tygrysy, lecz na nieostrożnych mężczyzn. W Londynie roiło się od matek i ich córek na wydaniu. Było ich tyle, że wcale by się nie zdziwił, gdyby czaiły się nawet za umeblowaniem w klubie u White’a. Wszystkie starały się choćby na moment przyciągnąć jego wzrok, jakby mógł podjąć decyzję o wyborze żony na podstawie przelotnego spojrzenia.

Robert znacznie więcej czasu spędził na targach końskich niż w salonach. Nigdy nie wyłożył pieniędzy na stół bez zajrzenia koniowi w zęby, pomacania pęcin i sprawdzenia rodowodu. Bez wątpienia do wyboru żony należało podejść z równą, o ile nie większą troską.

Z chmurną miną przesunął wzrokiem po tłumie wypełniającym salę balową i natychmiast dwie czy trzy młode damy dygnęły w głębokim ukłonie. To było doprawdy dziwaczne; jego wzrok zdawał się działać na nie ożywczo niczym słoneczne promienie, pod wpływem których rozkwitają kwiaty. Jeszcze przed rokiem te same panny nie wykazałyby aż tyle zainteresowania. To się zmieniło, gdy nagle zmarł jego kuzyn i Robert przejął arystokratyczny tytuł. Od tego momentu stał się najbardziej pożądaną partią tego sezonu w Londynie.

Zmarszczył czoło i otaczający go tłumek cofnął się nieco, dając mu odrobinę więcej miejsca. Ponura mina Roberta nie oznaczała bynajmniej, że nie zamierzał poślubić którejś z tych panien, jednak stanowczo zbyt wiele dziewcząt wiązało z nim nadzieje. Nie mógł sobie pozwolić na okazanie serdeczności, o ile chciał mieć choć chwilę spokoju.

Prawdę mówiąc, raut był wyjątkowo przyjemny. Robert nie miał powodu podejrzewać, że gospodarz, hrabia Folbroke, brał udział w zmowie przeciwko niemu, ponieważ nie miał sióstr ani córek na wydaniu.

– Słyszałem, że myślisz poważnie o córce Benbridge’a – odezwał się nagle stojący obok niego Folbroke.

Robert zdumiał się tempem, w jakim rozeszła się ta plotka. W trakcie sezonu zdążył wyróżnić kilka młodych dam, choć żadna nie wzbudziła w nim większego zapału i entuzjazmu. Kandydatura córki Benbridge’a wypłynęła w ostatnim czasie.

– Skąd ten pomysł? – zapytał obojętnym tonem. – Nawet nie widziałem tej młodej damy.

– Słyszałem o tym od mojej żony. Podobno niedawno poślubiona przez Benbridge’a małżonka rozpowiada na prawo i lewo, że zostałeś schwytany w małżeńską pułapkę i jesteś niczym mysz z przetrąconym kręgosłupem. – Hrabia uśmiechnął się. – Nic dziwnego, że jeszcze jej nie widziałeś. Od dłuższego czasu nigdzie się nie pokazuje. Naturalnie, nie mógłbym jej zobaczyć, nawet gdyby była na tej sali – dodał Folbroke, poprawiając ciemne okulary.

Roberta nie przestawało zdumiewać, z jaką swobodą hrabia mówił o swojej ślepocie. Być może w ten sposób starał się nie dopuścić do tego, by ludzie traktowali go jak inwalidę. Zresztą nie było po temu powodu. Co prawda, podczas tak tłumnych imprez towarzyskich jak dzisiejszy raut Folbroke starał się pozostawać z boku, lecz nie różnił się w tym od licznych dżentelmenów, którzy podpierali ściany, żeby uniknąć ścisku panującego na środku sali.

Robert podziwiał jego wystudiowaną swobodę i starał się ją naśladować, żeby wydać się bardziej pewnym siebie, niż był w rzeczywistości. Od czterech miesięcy nosił tytuł księcia Reighland, jednak gdy ktoś go tytułował, nadal rozglądał się za Gregorym. Pomodlił się w duchu o spokój duszy kuzyna, radosnego dziecka, które miało odziedziczyć ten tytuł, i zatęsknił za światłymi radami jego nieżyjącego ojca. Chwilami wydawało mu się, że najbliżsi nie umarli, a porzucili go, by samotnie zmierzył się z obcym, niezrozumiałym światem. Mars na jego czole pogłębił się na myśl o plotkarzach, którzy go otaczali.

– Wbrew przekonaniu żony Benbridge’a nie zmieniłem się w mysz z przetrąconym kręgosłupem. Muszę przynajmniej zobaczyć tę damę, zanim poproszę ją o rękę. Może i jestem nowicjuszem na małżeńskim targowisku, lecz nie zamierzam kupować kota w worku.

Folbroke uśmiechnął się. Był wyjątkowo pogodny z natury, ale Robert podejrzewał, że w tej szczególnej sytuacji coś go rozbawiło.

– Tak czy owak, powinieneś poznać Hendricksa – oświadczył. – Z pewnością będzie chciał powitać cię w rodzinie.

Robert miał nadzieję, że Folbroke nie kpił z niego. Polubił niewidomego hrabiego i nie chciał, by okazał się równie fałszywy jak ci, którzy oferowali mu przyjaźń, a za plecami szydzili z wiejskich manier świeżej daty księcia.

– Hendricks! – zawołał Folbroke. – Podejdź tutaj, musisz kogoś poznać.

A więc o to chodziło! Robert odprężył się nieco. Hendricks był protegowanym hrabiego i ten raut miał zapewne stworzyć okazję do przedstawienia go Jego Wysokości księciu Reighland. Robert nie miał nic przeciwko temu. Potrzebował każdej możliwej pomocy w kwestii rozeznania się w subtelnych zawiłościach życia towarzyskiego londyńskiej socjety, a obiło mu się o uszy, że dobrze było znać Hendricksa.

Zmaterializował się przy nich mężczyzna w okularach, zupełnie jak aktor, który czeka za kulisami w gotowości, by w odpowiednim momencie wejść na scenę.

– Życzysz sobie czegoś, Folbroke?! – Hendricks musiał podnieść głos, żeby przebić się przez gwar, a jednak udało mu się zachować spokojny, pełen szacunku ton. Zupełnie jak dżin z arabskiej bajki, pomyślał Robert. Dobór słów jeszcze wzmocnił to skojarzenie.

– Chciałem tylko przedstawić cię Reighlandowi – odparł Folbroke. – Wasza Wysokość, John Hendricks jest mężem pięknej Drusilli Roleston, starszej córki Benbridge’a, siostry twojej nadobnej Priscilli. Johnie, książę Reighland prawdopodobnie zostanie twoim szwagrem. Bądź dla niego miły.

Brwi Hendricksa powędrowały w górę, zdradzając zaskoczenie. Szybko jednak zapanował nad mimiką i zwrócił się do Roberta z ukłonem.

– Jak się pan miewa, Wasza Wysokość?

Robert odpowiedział nieco sztywnym skinieniem głowy.

– Proszę nie wierzyć Folbroke’owi. To nie jest „moja nadobna Priscilla”. Wbrew krążącym pogłoskom decyzja jeszcze nie zapadła. Nawet nie widziałem tej młodej damy – podkreślił. Zadał sobie w duchu pytanie, co było nie tak z londyńczykami. Plotki zdawały się być im niezbędne do życia jak powietrze. – Rzeczywiście pragnę ją poznać. Jeśli uznam, że pasujemy do siebie… – Urwał.

Hendricks kiwnął głową.

– Wasza Wysokość pozwoli, że przedstawię mu swoją żonę. Jest spragniona wszelkich informacji o Priscilli.

– Nie może sama porozmawiać z siostrą?

– Niestety nie, i to przeze mnie – odparł z pogodnym uśmiechem Hendricks. – Benbridge uważał, że nie jestem godzien wejść do jego rodziny. Na szczęście dla mnie lady Drusilla nie podzielała jego opinii. Za karę została pozbawiona kontaktu z siostrą.

– Pozwolę sobie zauważyć, że Benbridge to kompletny idiota – stwierdził spokojnie Folbroke. – W tej sali nie ma lepszego towarzysza niż Hendricks ani bardziej błyskotliwego umysłu.

Robert słyszał już z innych ust podobne opinie. Hendricks był powszechnie postrzegany jako wschodząca gwiazda polityki, co zawdzięczał miłemu usposobieniu i naturalnej zdolności pojawiania się w odpowiednim czasie we właściwym miejscu.

– Czyżby obecność na raucie starszej siostry była przyczyną nieobecności młodszej? – zapytał z rozdrażnieniem Robert. Podczas kilku spotkań z Benbridge’em odniósł wrażenie, że to nadęty stary dureń, mający się za znacznie mądrzejszego i ważniejszego, niż jest w rzeczywistości. Teraz zyskał potwierdzenie swojej opinii. Znamienne, że Folbroke, mając do wyboru jednego z nich, wolał niższego rangą Hendricksa niż stojącego wysoko w hierarchii społecznej Benbridge’a. Robert zapisał to spostrzeżenie w pamięci, bo mogło mu się przydać.

Hendricks skinął głową w odpowiedzi na pytanie księcia.

– Priscilla nie otrzymała zezwolenia na przyjście, ponieważ nas zaproszono na raut. To obłęd. Nie przestaniemy z Drusillą bywać w towarzystwie tylko dlatego, by oszczędzić przykrości ojcu, który się jej wyrzekł. – Przeniósł wzrok na Roberta i poprawił okulary. – Jeśli Wasza Wysokość zdecyduje się poślubić Priscillę, to oczywiście złożymy wam serdeczne gratulacje, ale nie będziemy oczekiwać zaproszenia na ślub, bo to zirytowałoby ojca panny młodej. Nie chcielibyśmy zepsuć ceremonii.

To stwierdzenie zirytowało Roberta jeszcze bardziej niż założenie, że dokonał wyboru żony. Do głowy mu nie przyszło, żeby zdecydować, kto zasiądzie w ławach kościoła św. Jerzego, w którym londyńska arystokracja zwykła brać śluby, a tymczasem spotkał się z pierwszą odmową, zanim jeszcze wystosował zaproszenie.

– Jeszcze niczego nie postanowiłem – oznajmił. – Rzeczywiście rozmawiałem na ten temat z Benbridge’em, ale nie spotkałem się z jego córką. – Nagle uderzyła go pewna myśl. – Ale pan ją widział, prawda? Co pan o niej sądzi?

Przez twarz Hendricksa przemknął wyraz niepewności, ale odpowiedział szczerze:

– To piękność. Blond loki, błękitne oczy i dołeczki w policzkach. Z pewnością będzie prześliczną żoną jakiegoś szczęściarza i da mu urodziwe dzieci.

W kilku słowach Hendricks nakreślił pociągający obraz urodziwej młodej damy, ale dla Roberta było jasne, że nie przepada on za Priscillą i jej blond lokami. Wybrał jej starszą siostrę i ewidentnie ją ubóstwiał. Co nie oznaczało, że Robertowi nie spodoba się Priscilla, jeśli w końcu uda mu się ją zobaczyć. Śliczna żona jest lepsza niż brzydka, to nie ulegało wątpliwości.

– Może pan liczyć na przychylność Benbridge’a – dodał Hendricks. – Priscilla to jego ulubienica.

– Domyśliłem się tego – odparł Robert.

Małżeństwo w arystokratycznych sferach stanowiło coś w rodzaju przypieczętowania sojuszu dwóch rodów, mógł więc trafić znacznie gorzej niż na urodziwą córkę księcia. Jeśli chciał przeforsować w parlamencie niektóre ze swych idei, to dobrze byłoby zapewnić sobie poparcie dojrzałego, doświadczonego męża stanu. W dodatku Benbridge, który ogromną wagę przywiązywał do pozycji i godnego zachowania, zapewne niemal od urodzenia uczył córkę dobrych manier. Robert mógł więc oczekiwać, że będzie go ratowała przed skutkami jego nieszczęsnej tendencji do popełniania towarzyskich gaf.

Robert nie spodziewał się, że kiedyś zostanie księciem, ponieważ nie był bezpośrednim spadkobiercą tytułu. Natomiast lady Priscillę od dziecka wychowywano na księżnę, a przynajmniej na hrabinę. Wiedziała, czego świat od niej oczekuje, więc mąż nie będzie musiał się kłopotać prowadzeniem domu na odpowiednim poziomie i organizacją życia towarzyskiego. A to byłoby dla niego olbrzymią ulgą.

Dręczyło go tylko to, że Hendricks nie znalazł na określenie Priscilli żadnych słów poza pochwałami dla jej urody. Prawdopodobnie coś przed nim ukrywał. Może dziedziczny obłęd? Mając do wyboru to lub paskudny charakter, Robert wolałby chyba to drugie. Spotkał już szlachetne dzieci podłych rodziców, ale braki umysłowe zdawały się przechodzić z pokolenia na pokolenie.

– Priscilla to oczko w głowie Benbridge’a – przerwał jego rozważania Hendricks. – A oto moje. – Zbliżająca się do nich kobieta robiła wrażenie całkowicie zdrowej na umyśle. Nie była niebieskooką blondynką ani nie odziedziczyła po ojcu rumianej twarzy. Robert od lat zajmował się hodowlą koni, wiedział więc, że tak duża różnica w typie urody była rzadkością u istot blisko spokrewnionych.

– Mówił pan, że pańska żona jest przyrodnią siostrą Priscilli? – wyraził przypuszczenie.

Hendricks rzucił mu dziwne spojrzenie, a Folbroke zachowywał się tak, jakby nagle ogłuchł.

– Nie mówiłem niczego podobnego, Wasza Wysokość.

Robert pojął, że nadmiar wiedzy z dziedziny biologii sprawił, iż mimowolnie zakwestionował legalne pochodzenie panny Drusilli Roleston. Miał nadzieję, że w panującym na sali gwarze nie usłyszała jego słów. Natomiast Hendricksowi zbyt zależało na patronacie Reighlanda, by go skarcić. Miał jednak kolejny dowód na to, jak bardzo potrzebuje kogoś, kto potrafi pokierować nim w takich sytuacjach i pokryć jego gafy uroczym uśmiechem.

Hendricks udawał, że zapomniał o ostatniej uwadze księcia, i dokonał prezentacji.

Robert skłonił się dwornie.

– Witam, lady Drusillo.

– Byłabym wdzięczna, Wasza Wysokość, gdyby zwracał się pan do mnie: pani Hendricks – odezwała się miękko, po czym popatrzyła na męża z jawnym uwielbieniem. Najwyraźniej nie wyobrażała sobie większego honoru niż noszenie jego nazwiska.

Na opanowanej zazwyczaj twarzy Hendricksa pojawił się rumieniec i rozanielony uśmiech.

Robert zdążył się zorientować, że wśród elity towarzyskiej Londynu kochające się pary należały do rzadkości. W skrytości ducha zazdrościł Hendricksom. Takiego właśnie małżeństwa oczekiwał, zanim w jego życiu nastąpił raptowny zwrot. Zamierzał stworzyć szczęśliwe stadło, bez oglądania się na powinności czy wymogi towarzyskie. Był ciekaw, czy Priscilla ma równie słodki charakter jak jej siostra.

– Dobrze więc: pani Hendricks. Jestem zaszczycony, mogąc panią poznać.

Drusilla zwróciła się do niego z pełnym nadziei uśmiechem.

– John wspomniał, że może pan powiedzieć mi coś o siostrze?

– Tylko tyle, że jeśli mi się spodoba, to ją poślubię.

Pani Hendricks patrzyła na niego z wyraźnym zaciekawieniem.

– Widział się pan z nią? Dobrze się czuje?

– Na razie nie miałem przyjemności jej poznać – odparł. Zrobię to jak najprędzej, obiecał sobie w duchu choćby po to, żeby więcej nie udzielać krępujących wyjaśnień.

– Nie zna jej pan, a planuje małżeństwo. – Pani Hendricks zmarszczyła brwi. – Rozumiem, że przedyskutował pan tę kwestię z moim ojcem.

Lekko skinął głową na potwierdzenie.

– Mam nadzieję, książę, że weźmie pan również pod uwagę dobro mojej siostry. Ojca interesuje przede wszystkim pańska pozycja społeczna i nie przejmuje się zbytnio przyszłym szczęściem córki. Natomiast ja nie chcę, aby została przeznaczona człowiekowi, któremu na niej nie zależy.

Robert wodził spojrzeniem od Hendricksa do Folbroke’a, spodziewając się, że któryś z nich powstrzyma młodą kobietę przed wygłaszaniem niestosownych uwag. Tymczasem hrabia uśmiechnął się do niego z oczekiwaniem, jakby uważał te wątpliwości za uzasadnione i spodziewał się, że Robert na nie odpowie. Wyglądało na to, że Hendricks podzielał tę opinię pomimo wcześniej ujawnionej niechęci do młodej damy, o której mówili, i ryzyka, że obrazi para Anglii. Cóż, w takim razie zgoda. Odpowie szczerze na otwarcie wyrażone zastrzeżenia.

– Przyznaję, pani Hendricks, że znacznie więcej wiem o koniach niż o małżeństwie. Nie spodziewałem się wyniesienia do najwyższych godności, myślałem, że moje życie będzie kręciło się wokół hodowli i sprzedaży koni. W tej dziedzinie uchodzę za eksperta i z pewnością nie dobiję targu, szczególnie tak ważnego, zanim przynajmniej nie dosiądę kupowanej klaczki.

Folbroke parsknął śmiechem.

– Nie chciałem przez to powiedzieć, że… – Robert zerknął z ukosa na panią Hendricks i odwrócił wzrok. Jeśli dotarła do niej sugestia mimowolnie zawarta w jego słowach… – Chcę się z nią spotkać, to wszystko – dokończył z wysiłkiem, wytrącony z równowagi. – Musimy porozmawiać, poznać się… towarzysko, zanim zapadnie decyzja. Zapewniam jednak, że kiedy umowa zostanie zawarta, będę odnosił się do niej z szacunkiem, na jaki zasługuje.

Na twarzy Hendricksa odmalowała się wątpliwość, jakby pytał się w duchu, czy siostra jego żony zasługuje na szacunek. Drusilla nie odrywała od Reighlanda przenikliwego spojrzenia, próbując ocenić wartość człowieka, który śmiał porównać małżeństwo do końskiego targu i przyznał, że chciałby dosiąść jej ukochaną siostrę.

– Myślę, że to uczciwa odpowiedź. Znając ojca, nie mogłam oczekiwać, że w wyborze męża dla Priscilli weźmie pod uwagę jej uczucia. Myślę, że mój mąż i hrabia Folbroke nie przedstawiliby mi pana, gdyby nie uważali pana za godnego ręki mojej siostry. – Wyrwało jej się lekkie westchnienie, jakby taki drobiazg jak tytuł książęcy nie miał dla niej najmniejszego znaczenia. Robert zesztywniał, co Drusilla zauważyła i złagodniała. – Kiedy pan spotka Priscillę, proszę jej powiedzieć, że pytałam o jej zdrowie, i zapewnić ją, że gdyby kiedykolwiek mnie potrzebowała, może do mnie przyjść, niezależnie od tego, co powie na to ojciec.

W jej ostatnich słowach było coś takiego, że Robertowi przemknęło przez myśl, iż gdyby lady Priscillę spotkało nieszczęście, to lepiej, żeby nie stało się to z jego przyczyny, bo naraziłby się tym samym na natychmiastowy odwet ze strony pani Hendricks.

– Jak pani sobie życzy. Z przyjemnością przekażę jej wiadomość od pani. – I to już wkrótce, dodał w duchu. Po tej krótkiej wymianie zdań dotychczasowe lekkie zainteresowanie Priscillą zmieniło się w autentyczne zaciekawienie. Nawet gdyby w ostateczności nic nie wyszło z ich małżeństwa, to chciał przynajmniej ją poznać i się dowiedzieć, o co tyle zamieszania.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: